Wtorek, 18 marca 2003
Rozmowa z Rafałem Grupińskim, dyrektorem generalnym książek w wydawnictwie Prószyński i S-ka - Zacznijmy od tematu najbardziej gorącego. Jak pan skomentuje decyzję WSiP o przejęciu Wkry za złotówkę? - Wypowiadam się krytycznie o zakupie zadłużonej firmy, o słabej zdolności operacyjnej. Konsekwencje mogą być takie, że znacząca część książek konkurencji znajdzie się w obrocie hurtowni zależnej od WSiP. Po drugie przedłuża to agonię Wkry do chwili pojawienia się nowego, profesjonalnego zarządu we WSiP. Obawiam się - oczywiście jest to spekulacja myślowa - że pseudoimperialne zakusy obecnego zarządu WSiP polegają na tym, iż po kupnie Wkry za tzw. niewielkie pieniądze zostaną kupione kolejne podupadające podmioty edukacyjne. To mogłoby się przyśnić porządnemu menedżerowi jako koszmar. Na szczęście nie my ten sen śnimy. Oczywiście Wkra będzie miała solidne zaplecze finansowe w postaci WSiP, ale nie znikną inne uwarunkowania. Nie ma już tzw. małego sezonu - późnowiosennego. Sezon powakacyjny bardzo się skrócił. Do dosłownie kilku tygodni. A zatem utrzymywanie przez wydawcę rozbudowanej struktury Wkry dla tych kilku tygodni jest przedsięwzięciem wręcz akrobatycznym. Jeśli ktoś chce taką hurtownię utrzymywać to można powiedzieć tylko, szczęść Boże, choć Wkra dzięki drenowaniu zapasów finansowych WSiP może istnieć jeszcze kilka lat. - Jaki to może mieć wpływ na funkcjonowanie innych wydawców edukacyjnych? - Dla pozostałych jest to sytuacja dobra. WSiP będzie miał u nogi kulę. Co więcej, inni wydawcy będą mieli pewność, że ich obroty we Wkrze będą zabezpieczone.- Niektórzy nie zdecydują się na współpracę z hurtownią zależną od konkurenta... - Jeśli ktoś się nie zdecyduje, to znaczy, że postąpi rozsądnie...- Ale wydawcy stracą dużego odbiorcę... - Nic się nie stanie. Znajdą się dystrybutorzy. Być może mali, ale dynamiczni, wejdzie ostro do gry półhurt. Nie będzie luki. Rynek da sobie radę, najwyżej sezon się nieco wydłuży. A WSiP zostanie z Wkrą, tak jak PWN z Azymutem.- WSiP miał w historii stratę tylko w 1999 roku. Czy WSiP to samograj, który sam ze swej istoty generuje zyski? - Absolutnie nie, WSiP trzeba umiejętnie zarządzać. Proszę spojrzeć na przyrosty sprzedaży np. Nowej Ery, czy MACa. Walka o rynek WSiP będzie trwała dalej...- WSiP kierowały trzy ekipy, każda miała inny pomysł na dystrybucję. Obecnie WSiP dysponuje ogromną wysyłkownią, siecią hurtowni, w Kopytowie na parkingu WSiP stoi prawdziwa eskadra nowo zakupionych samochodów dla przedstawicieli handlowych. - Być może ktoś ma mylne wyobrażenie, że zasoby finansowe WSiP są niewyczerpane. To bardzo krótkowzroczne myślenie.- Jakie były pana kluczowe decyzje w okresie kiedy był pan prezesem WSiP? - Radykalne obniżenie kosztów, bardziej agresywna polityka sprzedaży i stworzenie nowej strategii działania. Przede wszystkim obniżyliśmy o ponad 20 proc koszty produkcji, a także odchudziliśmy centralę. Zwolniliśmy około setkę ludzi. I proszę pamiętać, że jednorazowo nie mogliśmy przekroczyć granicy zwolnień zbiorowych - 20 proc. zatrudnionych. Natomiast rozbudowaliśmy sieć przedstawicieli handlowych w terenie. Nastąpiła bowiem zmiana w podejściu do rynku - poprzez położenie silnego akcentu na sprzedaż bezpośrednią. Nastąpiło ponadto uwolnienie dystrybucji - tzn. odejście od stałej grupy hurtowni, z którymi WSiP współpracował przez 10 lat i otwarcie się na innych, w myśl zasady: kto będzie sprzedawał więcej i szybciej, ten jest lepszy. Zlikwidowaliśmy też składy podręczników w hurtowniach. Proszę sobie wyobrazić, że obok współpracy handlowej z tzw. "swoimi" hurtowniami, WSiP dodatkowo wynajmował od kilku z nich magazyny, gdzie składował podręczniki. Nie dość, że miał swoje magazyny w kilku miastach, to jeszcze tak naprawdę dotował te firmy. Myśmy to wszystko likwidowali. Zlikwidowaliśmy też cztery ogromne magazyny własne, w Bydgoszczy, Wrocławiu, Krakowie, Pruszkowie. Przerwaliśmy wydawanie 14 czasopism. Dziś WSiP czerpie profity z naszych decyzji.- W artykułach na temat okresu pana zarządu jest bardzo mało informacji na temat działalności operacyjnej, więcej o atmosferze wewnątrz i wokół firmy. - Jeśli wczyta się pan w relacje prasowe, przeczyta pan nawet, że zarząd wszczynał awantury, że skierowaliśmy pozew przeciw Andrzejowi Chrzanowskiemu...- A nie skierowaliście? - Ależ nie! Zrobiła to Rada Nadzorcza wiosną 1999 roku, a ja wygrałem konkurs na prezesa w lipcu.- Jak układała się współpraca z Wojciechem Krasuskim, który jako jedyny przeszedł z poprzedniego zarządu? - Wojciech Krasuski odpowiadał za sprzedaż i marketing oraz za umowy handlowe. Na zarządzie dyskutowaliśmy nad jego koncepcjami i albo one przechodziły, albo były modernizowane.- Umowy z hurtownikami, zawarte w okresie kiedy przyszedł pan do WSiP, są legendarne. Mówi się, że były one de facto siłą sprawczą upadku kilku dużych hurtowni. - Te legendarne umowy były zrobione tak, że przed sezonem każdy mógł kupić książki ze sporym upustem, ale zwroty były praktycznie nieopłacalne. Jeśli ktoś dobrze oszacował swój rynek zbytu wygrywał na tym. Uważam, że to były bardzo trudne umowy dla hurtowni, ale jeśli ktoś nie kupił wiosną zbyt dużo podręczników z powodu upustu - ten błąd popełniła Wkra - to mógł odnieść prawdziwy sukces. Ale proszę pamiętać, że przez siedem wcześniejszych lat hurtownie żyły w dużym stopniu kosztem WSiP. Bo spłaty należności często były przeciągane do półtora roku. Tak więc w chwili, kiedy warunki stały się trudniejsze, część hurtowni w zderzeniu z twardymi realiami nie wytrzymała. Ale hurtownie takie jak MarKa, Nova, czy Wikr, który dynamicznie wszedł we współpracę z nami właśnie w 2000 roku, poradziły sobie, prawda?- A zarzut, że w tym czasie mieliście nie najlepiej przygotowane podręczniki i hurtownicy kupili książki, których nie mogli potem sprzedać? - W 2000 roku byliśmy bardzo dobrze przygotowani. Odnieśliśmy ogromny sukces z "Wesołą Szkołą", odbiliśmy trochę udziałów w gimnazjum, a także szkole podstawowej na poziomie klas 4-6, rozpoczęliśmy prace nad zreformowanym liceum. To był merytorycznie dobry rok.- Ogromny sukces odniosła Wesoła Szkoła, ale prace zaczęły się dużo wcześniej... - Ten program powstał w latach 1996-1997 dzięki prof. J.Haniszowej, która twierdziła, że tak należy nauczać najmłodszych - w sposób zintegrowany. Stworzyła program, zanim reforma skrystalizowała się w MEN. Ale wcześniej wszystko było wokół tego projektu robione cztery razy za wolno. Inaczej zorganizowaliśmy pracę firmy: powołaliśmy kolegium redakcyjne, wprowadziliśmy budżetowanie w fazie projektu wszystkich tytułów, a świetny skądinąd zespół Wesołej Szkoły pracował nawet w święta - bez przerw, żeby zdążyć na wiosnę 2000 roku. - Skoro jesteśmy przy MEN. Przejdźmy do stycznia tego roku. Czy osoby widzące związek pomiędzy prywatyzacją WSiP i pomysłem MENiS nagradzania podręczników medalami (tzw. podręcznikowymi oskarami) są paranoikami? - No cóż, chyba źle ze mną, gdyż też dostrzegam taki związek. Moim zdaniem chodziło o to, aby ścieżką niebiznesową wrócić do monopolu WSiP. Wokół WSiP można znaleźć wiele powiązań politycznych i personalnych z obecną ekipą rządową, np. niektóre decyzje obecnego zarządu mogą wskazywać na powiązania z niedoszłym inwestorem... Ale odnośnie nagradzania podręczników: szczęśliwie sam zespół WSiP opowiedział się przeciw podobnym zakusom.- A sam pomysł? - Ten pomysł to bzdura. Minister Łybacka powinna jak najszybciej odejść ze stanowiska minister edukacji. Szkody jakie czyni w polskiej oświacie są niemierzalne i będą odbijać się na rynku szkolnym przez wiele lat.- Kolejny temat, historyczny - sprzedaż bezpośrednia do szkół. Rok 2000, WSiP rozdaje prezenty - komputery, wycieczki etc... - Krzyk, że nauczyciele biorą prezenty, zaczął się faktycznie wtedy, kiedy WSiP wprowadził system gratisów i prezentów dla szkół za duże zakupy. Problem polegał na tym, że to się działo na rynku już od paru lat. MAC np. robił to cały czas. Inni wydawcy prywatni także. Dopiero jak zmuszony przez konkurencję WSiP wszedł z podobnym sposobem działania, ciż sami wydawcy zrobili wokół tego hałas. Jak przyszedłem do WSiP słuchałem z prawdziwym zdziwieniem, że wydawcy prywatni robili wystawne przyjęcia dla doradców metodycznych, z pieczonym baranem, w jakichś pałacykach... Proszę mi wierzyć, WSiP niczego tu nie zaczął.- Jaki jest wg pana cel istnienia WSiP - wypełnianie misji edukacyjnej czy zarabianie pieniędzy? - Jedno i drugie oczywiście. Misja bez zysków jest niemożliwa. Ale nie należy dążyć do maksymalizacji zysku, tylko do osiągnięcia należytej rentowności. WSiP na przykład nie powinien porzucać dbałości o jakość, po to tylko by wydawać szybciej, taniej i zwiększać zyski za wszelką cenę. - Czy prywatyzacja WSiP pomoże w godzeniu tych dwóch celów? - Na pewno, ale prywatyzacja sensowna. Lepiej by było gdyby WSiP kupił koncern zachodni, niż mały polski podmiot, który nie wiadomo dlaczego, z czym i jak wchodzi w posiadanie złotej kury. Paradoksalnie, to w tym drugim przypadku maksymalizacja zysku w krótkim okresie, bez …
Wyświetlono 25% materiału - 1318 słów. Całość materiału zawiera 5274 słów
Pełny materiał objęty płatnym dostępem
Wybierz odpowiadającą Tobie formę dostępu:
1A. Dostęp czasowy 15 minut
Szybkie płatności przez internet
Aby otrzymać dostęp kliknij w przycisk poniżej i wykup produkt dostępu czasowego dla Twojego konta (możesz się zalogować lub zarejestrować).
Koszt 9 zł netto. Dostęp czasowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Czas dostępu będzie odliczany od momentu wejścia na stronę płatnego artykułu. Dostęp czasowy wymaga konta w serwisie i logowania.
1B. Dostęp czasowy 15 minut
Płatność za pośrednictwem usługi SMS
Aby otrzymać kod dostępu, należy wysłać SMS o treści koddm1 pod numer: 79880. Otrzymany kod zwotny wpisz w pole poniżej.
Opłata za SMS wynosi 9.00 zł netto (10.98 PLN brutto) i pozwala na dostęp przez 15 minut (bądź do czasu zamknięcia okna przeglądarki). Przeglądarka musi mieć włączoną obsługę plików "Cookie".
2. Dostęp terminowy
Szybkie płatności przez internet
Dostęp terminowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Dostęp terminowy wymaga konta w serwisie i logowania.
3. Abonenci Biblioteki analiz Sp. z o.o.
Jeśli jesteś już prenumeratorem dwutygodnika Biblioteka Analiz lub masz wykupiony dostęp terminowy.
Zaloguj się