Piątek, 17 czerwca 2011
O książkach elektronicznych dyskutują: Marzena Zawadzka z Inpingo, Paweł Dobrzyński z Libranova oraz Bartłomiej Roszkowski z Nexto.pl
Media obiegła informacja, że w lutym i kwietniu 2011 roku w Stanach Zjednoczonych obrót na e-bookach przewyższył osiągnięty na książkach drukowanych. Dla naszego rynku to dobrze czy źle? Paweł Dobrzyński: Nie ufałbym tym informacjom. Udział e-booków w przychodach rynku wydawniczego w USA ogółem wyniósł w 2010 roku blisko 8proc. Prawdopodobnie chodzi więc o wyniki osiągnięte tylko przez Amazon.com, który podał, że w grudniu 2010 roku większy obrót osiągnął na sprzedaży e-booków niż książek w twardej oprawie. Dane za luty i kwiecień mogą zatem dotyczyć wszystkich typów książek – i tylko w tym sklepie. Marzena Zawadzka: Ja też za bardzo nie wierzę, by dane te dotyczyły rynku jako całości…Bartłomiej Roszkowski: Amazon.com podawał dane nie wartościowe, a ilościowe… Poza tym sklep ten ma wiele tytułów po 99 centów, które masowopobierane są na różne platformy. Niezależnie jednak od źródła tych danych i ich dokładności nie ma wątpliwości, że pokazują one ogólnoświatową tendencję, która może nas tylko cieszyć. Prędzej czy później trend ten dotrze i do nas.PD: Co nie zmienia faktu, że kontrowersje, jakie budzą te doniesienia, pokazują tylko, jak skołowany musi być przeciętny czytelnik, który to wszystko obserwuje i tak naprawdę niewiele z tego rozumie.BR: Nie wiemy także, czy do sprzedaży książek zalicza się w Stanach Zjednoczonych publikacje elektroniczne jako takie, czyli rozmaite bazy danych, abonamenty do serwisów internetowych dla profesjonalistów itd. Także i tu metodologia może być całkiem inna. Wówczas moglibyśmy mówić o dostawie treści, a nie sprzedaży publikacji. Ale pozwólcie że powtórzę – z punktu widzenia PR to bardzo dobry komunikat. [śmiech]8 proc. z e-booków w Ameryce to bardzodużo.MZ: Zwłaszcza jeśli porównać to do rynków europejskich, które pod tym względem rosną bardzo wolno. Na targach w Warszawie rozmawiałam z Włochami, którzy mówili, że u nich w sprzedaży dostępnych jest zaledwie 15 tys. tytułów e-booków.BR: W Niemczech też nie jest tak różowo. Kiedy opowiadałem tamtejszym wydawcom, że związana z nami oficyna Złote Myśli sprzedaje miesięcznie10 tys. e-booków, byli zaskoczeni, że tak dużo. Rynek niemiecki jest jednak bardzo konserwatywny, co widać choćby po rynku audiobooków, których więcej sprzedaje się na płytach niż plików w formacie MP3. Europejskim liderem pozostawałaby zatem Wielka Brytania.MZ: Czemu trudno się dziwić – nie ma tu bariery językowej.BR: Podobnie w przypadku Hiszpanii, która ma dostęp do tytułów z innych krajów.                                                                                                         Gdy kilka lat temu zakładaliście swoje firmy, oparte na nowych technolo-giach na rynku książki, spodziewaliście się jego rozwoju w tym kierunku i z taką dynamiką?PD: Ja żywiłem nadzieję, że będziemy dużo dalej. Spodziewałem się przede wszystkim znacznie większej liczby dostępnych e-booków. Poza tym świat jak zwykle spłatał nam figla i „pokazał” coś takiego jak iPad, który zmienił układ sił na rynku. Powstały urządzenia próbujące go naśladować, które część klientów zabrały czytnikom. Zarazem nie nastąpiło coś, co przewidywało wielu analityków, mianowicie zupełne załamanie rynku czytników. Ich sprzedażwciąż się bowiem rozwija, choć już nie tak dynamicznie. Czy jednak stało się to za sprawą takich urządzeń jak Nook, które – wzorem iPada – mają dotykowy kolorowy ekran, ale które nie odbijają światła? Doświadczenie obcowania z wyposażonym w e-papier czytnikiem jest bardziej zbliżone do czytania prawdziwej, drukowanej książki. Amerykanie nazywają to user experience. Oprócz tego, że podczas lektury nie męczy się wzrok, zwróciłbym uwagę na inną zaletę. Chodzi o długość życia baterii. Baterię czytnika ładuję raz na kilka tygodni, a nie co drugi dzień, jak iPada.BR: Z drugiej strony ludziom nie przeszkadza, że muszą ładować swojego smartfona raz na dzień, bo dużo na nim grają lub korzystają w inny energochłonny sposób.A ty jak często ładujesz swojego iPada?BR: Co dwa-trzy dni. Bateria wytrzymuje dziesięć godzin normalnego użytkowania – surfowania po Sieci, oglądania filmów, sprawdzenia poczty… Wracając jednak do wspomnianego przez Pawła user experience, wydaje się, że jako jedyny z czytników osiągnął to do tej pory jedynie Kindle sklepu Amazon.com.PD: Zgadzam się – jednak ceną tego jest przywiązanie się do jednego dostawcy. Tu wolności dokonywania zakupów wszędzie tam, gdzie się chce poprostu nie ma.BR: W mojej ocenie przy dzisiejszej ofercie e-booków korzystanie z niezależnych, czyli niezwiązanych z jedną księgarnią, systemów jest pozbawionesensu. Sukces Amazon.com i Kindle’a wziął się po części z wzorowania na Apple’u, który wokół siebie stworzył pewien zamknięty krąg. Korzystanie z urządzeń, które w założeniu mają być powszechne, winno być na tyle proste i intuicyjne, by postawiona przed nimi starsza osoba była w stanie z łatwością z nich skorzystać. Tylko wtedy jesteśmy w stanie pokonać barierę między produktem dla technokratówa rynkiem masowym.                                                                                                                                                                                                              A jak na tę swoistą rywalizację urządzeń reagują nasi wydawcy? Nie czują się skołowani?MZ: Wydawcy wskazują, że ich zdaniem największą barierą w rozwoju rynku jest brak taniego czytnika, czy w ogóle urządzenia do czytania książek.I to ma wpływ na ich strategię. Natomiast w naszym – ludzi, którzy tworzą Inpingo – odczuciu kluczowym problemem jest jednak brak treści cyfrowych.Jedno od drugiego zależy… Tworzy się błędne koło.MZ: Dokładnie. W tej sytuacji trudno dziwić się wydawcom, że podchodzą do tego bez entuzjazmu. Na naszych oczach dokonuje się rewolucja. Wydawcy wiedzą, że to ich przyszłość. Żeby jednak z tego powodu odczuwali szczególne napięcie, tego bym nie powiedziała.BR: Życie polskiego wydawcy nagle się mocno skomplikowało – do wyboru ma kilkanaście czytników, kilka tabletów, różne formaty zapisu i konwersjie-książki oraz jej zabezpieczeń. W Stanach Zjednoczonych – wbrew pozorom – nie ma takiej różnorodności.Bo tam dominuje tani dla większości ludzi i wyposażony w potężną bibliotekę cyfrową Kindle…MZ: Nie tylko! Zauważcie, że jeszcze dwa …
Wyświetlono 25% materiału - 875 słów. Całość materiału zawiera 3503 słów
Pełny materiał objęty płatnym dostępem
Wybierz odpowiadającą Tobie formę dostępu:
1A. Dostęp czasowy 15 minut
Szybkie płatności przez internet
Aby otrzymać dostęp kliknij w przycisk poniżej i wykup produkt dostępu czasowego dla Twojego konta (możesz się zalogować lub zarejestrować).
Koszt 9 zł netto. Dostęp czasowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Czas dostępu będzie odliczany od momentu wejścia na stronę płatnego artykułu. Dostęp czasowy wymaga konta w serwisie i logowania.
1B. Dostęp czasowy 15 minut
Płatność za pośrednictwem usługi SMS
Aby otrzymać kod dostępu, należy wysłać SMS o treści koddm1 pod numer: 79880. Otrzymany kod zwotny wpisz w pole poniżej.
Opłata za SMS wynosi 9.00 zł netto (10.98 PLN brutto) i pozwala na dostęp przez 15 minut (bądź do czasu zamknięcia okna przeglądarki). Przeglądarka musi mieć włączoną obsługę plików "Cookie".
2. Dostęp terminowy
Szybkie płatności przez internet
Dostęp terminowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Dostęp terminowy wymaga konta w serwisie i logowania.
3. Abonenci Biblioteki analiz Sp. z o.o.
Jeśli jesteś już prenumeratorem dwutygodnika Biblioteka Analiz lub masz wykupiony dostęp terminowy.
Zaloguj się