Poniedziałek, 7 stycznia 2013
Rozmowa z Waldemarem Szatankiem – współwłaścicielem grupy antykwariatów „Książka dla każdego”
CzasopismoBiblioteka Analiz
Tekst pochodzi z numeru345
Czy na starych książkach można zarobić?  To trudne pytanie, przede wszystkim trzeba określić, co rozumiemy pod słowem „zarobić”. Jeżeli traktujemy to czysto biznesowo, to niewątpliwie w Polsce nie ma osoby, która na tym potrafiłaby zarobić. Wynika to ze specyfiki rynku antykwarycznego, który jest słabiutki. Można nawet powiedzieć, że cały czas jest w powijakach, a do tego występuje ogromne rozdrobnienie firm działających na tym rynku. Są to małe podmioty o niewielkim kapitale, albo nawet bez kapitału! Powoduje to, że wszyscy działamy raczej na granicy opłacalności niż po stronie zysku. Gdy jednak spojrzymy na rynek światowy czy europejski, to wydaje się, że na zarobek jest miejsce, bo sam rynek jest ciekawy. Są zresztą dwa segmenty tego rynku. Jeden segment to rynek unikatowy, rynek książki starej, prawdziwie antykwarycznej, gdzie wyceny są wysokie, bo słyszymy często o unikatach, które na aukcjach przedawane są na świecie za duże pieniądze. Ten trend na pewno przyjedzie i do Polski, bo i teraz publikacje z czasów PRL można sprzedawać, jeżeli są w ładnym stanie, i po kilkaset złotych – i jest na to klient. Myślę tutaj na przykład o zachowanym w pięknym stanie „Elementarzu” Mariana Falskiego, który można bez problemu sprzedać za 200-300 zł. Tak samo jest z książkami ilustrowanymi przez Jana Marcina Szancera. Rynek na takie unikatowe publikacje lub pozycje często wydawane w niskich nakładach tworzy się już w naszym kraju…  A drugi segment tego rynku, na którym działa na przykład moja firma, to tańsza sprzedaż współczesnych publikacji. Nie są to końcówki nakładów kierowane przez wydawców do sieci taniej książki, lecz powrót na rynek książek używanych. Znaleźć tu można zarówno nietrafione prezenty, jak też książki nowe, których ludzie chcą się pozbyć. Te książki dość szybko wracają na rynek wtórny. Czyli są pieniądze, czy ich nie ma? Uważam, że w tym biznesie są pieniądze, ale sam rynek jest słabo zorganizowany. Cały czas brakuje poważnych i dużych firm. Dziwię się, że firmy z rynku pierwotnego tak całkowicie omijają, a nawet – brzydko mówiąc – olewają antykwariuszy i generalnie rynek wtórny. Na świecie wygląda to inaczej. Na przykład wielki Amazon, tak przez wszystkich hołubiony, handluje książkami używanymi. A największy antykwariat świata – nowojorski SanfordSmith – jest jednym z największych dostawców książek dla Amazona. Szef internetowego giganta jest znany z teorii ekonomicznej „długiego ogona” i chlubi się tym, że sprzedaje miliony książek po jednym egzemplarzu. Nie chodzi tu o „Kod Leonarda” czy książki pani Rowling, lecz właśnie książki używane – antykwaryczne – które do Amazona dostarczają antykwariaty. Jak jest u nas? Nikt nie chce tego robić – ani Empik, ani Merlin. Właściwie żadna poważna i duża firma nie pochyla się nad książkami używanymi. To dziwny błąd, który pewnie kiedyś będzie naprawiony, czego swego rodzaju preludium jest pomysł księgarni internetowej Gandalf, a więc firmy z grupy Empiku, która zapowiedziała, że będzie odkupywać podręczniki. Pojawiła się już swego rodzaju przymiarka do takich rozwiązań, chociaż dziwię się, że przez lata pozwolono wyrosnąć takiej firmie jak moja, która rozwija się dzięki temu, że inni gracze zostawiają nam miejsce na rynku. Oczywiście w zderzeniu z jedną nawet dużą firmą i jej możliwościami finansowymi cały rynek antykwaryczny jest bez szans, bo tworzą go małe i słabsze ekonomicznie podmioty. Czy rozwiązaniem byłoby połączenie tych małych firm albo pojawienie się kogoś, kto je wykupi? Na pewno dla czytelników i dla rynku byłoby dobrze, gdyby pojawił się ktoś, kto potrafiłby stworzyć porządną firmę, która byłaby – dla przykładu – w stanie zagospodarować duży księgozbiór. Teraz jest to problem. Gdy umiera ktoś, kto zostawia po sobie parotysięczny zbiór książek, to właściwie nie ma firmy, która potrafiłaby go naprawdę dobrze zagospodarować. W takim przypadku sprzedaje się jednak zbiór, czy tylko pojedyncze książki? To zależy. W większości przypadków sprzedaje się całość, gdyż większość spadkobierców chce się po prostu pozbyć kłopotu. Ponieważ firmy antykwaryczne są z reguły jedno czy dwuosobowe, to w przypadku zbioru liczącego 5000-6000 książek żadna z firm nie jest w stanie z natury rzeczy „pochylić się” nad tym księgozbiorem. Wtedy wybiera się z tego 10 proc. rzeczy najcenniejszych i najciekawszych, nawet nie w sensie finansowym, ale najszybciej zbywalnych, natomiast pozostałe książki gdzieś giną. Często się martwię, gdy kupujemy starannie dobrany zbiór, nad którym przez lata ktoś pracował, a ja nie mogę trzymać go w całości, gdyż muszę szybko wyzbyć się części książek, bo muszę przynajmniej odzyskać pieniądze zainwestowane w jego przejęcie, a także pamiętać o koniecznej rotacji na półkach. Jak szacuje się wartość takiego zbioru? Przede wszystkim decyduje doświadczenie. Znamy większość tytułów, jakie są na rynku, chociaż na prawdę przez nasze ręce przechodzą dziennie setki książek. W pierwszej kolejności sprawdza się szybkość sprzedaży i często to nie cena jest tu czynnikiem decydującym. Książka może być bardzo droga, ale tylko teoretycznie, bo nie zapłacę za nią wysokiej ceny, gdy wiem, że będę czekać kilka lat na odpowiedniego klienta. Wtedy ten procent mojego zarobku musi być bardzo wysoki, bo nigdy nie wiadomo, czy za parę lat książka te nie zostanie wznowiona. Wielokrotnie zdarzało się, że były książki, które na rynku antykwarycznym „chodziły” za grube pieniądze, po czym nagle jakiś wydawca je wznawiał i wtedy takie pozycje przestawały być szczególnie interesujące. Dlatego antykwariusz musi naliczać wysoką marżę własną. Czy duży księgozbiór kupuje się za kwotę, która jest wynikiem przemnożenia liczby egzemplarzy przez jakąś niewielką cenę za jeden egzemplarz? Tutaj kłania się psychologia. Wszystko zależy od relacji ze sprzedającym. Gdy sprzedający chce się po prostu pozbyć książek, wtedy raczej czekamy na jego ofertę. Gdy ktoś chce na tym zarobić – wtedy rozmowa jest inna. Często się zdarza, że chodzi tylko o to aby ktoś przyjechał, spakował książki i je zabrał. Wtedy określamy cenę za księgozbiór i trudno tu liczyć cenę za książkę, zwłaszcza, że w takich przypadkach często kupujemy „w ciemno”, bo do końca nie wiemy, co kupujemy. Jest to sytuacja komfortowa i jednocześnie niekomfortowa. Komfortowa – dlatego, że możemy oczekiwać, że trafi się jakaś perełka, a nie komfortowa, bo trzeba z reguły zablokować pieniądze, a towar gdzieś „zrzucić” – i nie wiadomo, co taki zbiór w końcu zawiera. Paradoksalnie lepiej jest płacić drożej, ale mieć dostęp do księgozbioru przez parę lat. Miałem właśnie takich kontrahentów, którzy sami „czyścili” swoje księgozbiory, które zbierali przez całe życie. Mówili mi, żebym przyjeżdżał raz w tygodniu i wybierał torbę książek. I mimo, że wtedy wycena za pojedynczą książkę jest wyższa, jest to dla mnie na tyle komfortowe, że nie blokuje większych pieniędzy i przy okazji kupuję właściwie „na zlecenie”, bo wybieram tytuły, o które mnie ktoś wcześniej pytał. Wtedy umawiam się, że taką książkę będę miał – powiedzmy – za tydzień. Niestety, …
Wyświetlono 25% materiału - 1074 słów. Całość materiału zawiera 4297 słów
Pełny materiał objęty płatnym dostępem
Wybierz odpowiadającą Tobie formę dostępu:
1A. Dostęp czasowy 15 minut
Szybkie płatności przez internet
Aby otrzymać dostęp kliknij w przycisk poniżej i wykup produkt dostępu czasowego dla Twojego konta (możesz się zalogować lub zarejestrować).
Koszt 9 zł netto. Dostęp czasowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Czas dostępu będzie odliczany od momentu wejścia na stronę płatnego artykułu. Dostęp czasowy wymaga konta w serwisie i logowania.
1B. Dostęp czasowy 15 minut
Płatność za pośrednictwem usługi SMS
Aby otrzymać kod dostępu, należy wysłać SMS o treści koddm1 pod numer: 79880. Otrzymany kod zwotny wpisz w pole poniżej.
Opłata za SMS wynosi 9.00 zł netto (10.98 PLN brutto) i pozwala na dostęp przez 15 minut (bądź do czasu zamknięcia okna przeglądarki). Przeglądarka musi mieć włączoną obsługę plików "Cookie".
2. Dostęp terminowy
Szybkie płatności przez internet
Dostęp terminowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Dostęp terminowy wymaga konta w serwisie i logowania.
3. Abonenci Biblioteki analiz Sp. z o.o.
Jeśli jesteś już prenumeratorem dwutygodnika Biblioteka Analiz lub masz wykupiony dostęp terminowy.
Zaloguj się