Kto chce być świadom zmian zachodzących w nowej poezji polskiej, musi otworzyć się na literackie zasoby Internetu1. Karol Maliszewski Jeżeli czegoś nie ma w Internecie, to tak, jakby w ogóle nie istniało. Ta żartobliwa formuła dosyć dobrze zdaje sprawę z powszechnego entuzjazmu dla sieci jako jednego z najważniejszych mediów. Dla większości użytkowników Internet stanowi bowiem zarówno ogólnodostępną skarbnicę informacji, jak i nieomylną wyrocznię w każdej nieomal dziedzinie. Rewolucja technologiczna zbiegła się w Polsce z przemianami gospodarczymi, a ostatnie dwudziestolecie odmieniło nie tylko rynek wydawniczy, ale i samą literaturę. Cezurę stanowi oczywiście rok 1989, który par excellance uwolnił słowa, zarówno w sensie etycznym, jak i estetycznym. W wolnej Polsce można było wreszcie zacząć mówić, a transformacja umożliwiła powstanie niezależnej prasy. Istnieje jednak również druga strona medalu: zaczęto mówić cokolwiek, a bohaterem mediów mógł się oto stać każdy człowiek, niezależnie od talentu i umiejętności. Nie twierdzę, że demokratyzacja życia publicznego jest zła. Media, podobnie jak systemy polityczne, tworzą jedynie przestrzeń, w której dopiero mogą nastąpić określone zdarzenia, natomiast ich kwalifikacja etyczna (w przypadku polityki) lub estetyczna (jeśli chodzi o literaturę) pozostaje zupełnie odrębną sprawą. Dzisiejsza literatura rozgrywa się bowiem nie tylko na biurkach wydawnictw, ale także w portalach internetowych i na blogach. Powstają tysiące stron internetowych, na których publikują zarówno profesjonalni autorzy, jak i amatorzy. Czy się to komu podoba, czy nie, Internet zmienia literaturę. Niezależność, niepokorność, subiektywnośćCzym właściwie jest blog? Nazwa pochodzi od anglojęzycznej nazwy „weblog” (dziennik internetowy). Blog to rodzaj strony, która zawiera określoną liczbę odrębnych, uporządkowanych chronologicznie wpisów. Jak zauważył Jarosław Klejnocki, krytyk literacki, „blog literacki ma w sobie wiele z felietonu, a prowadzącego takie zapiski można z grubsza do felietonisty przyrównać. Felietoniści od zawsze korzystali z prawa do swobody, żadna porządna gazeta czy magazyn nie wymagają od swoich felietonistów, by reprezentowali tzw. »linię« (ideową, estetyczną etc.) pisma. Więcej: to właśnie ich niezależność, niepokorność, skłonność do prezentowania indywidualnych, subiektywnych — a nierzadko irytujących — poglądów i tez, czynią z nich atrakcyjnych dla pisma współpracowników”2. Przeglądając polskie blogi literackie, zacząłem się zastanawiać, co to właściwie znaczy, że niektóre z nich nazywamy literackimi, a inne nie. Jeśli bowiem pojęcie literatury potraktować możliwie szeroko, to właściwie każdy blog jako zbiór autorskich tekstów należałoby uznać za literacki. Jest jednak inaczej — autorzy w rozmaity sposób podkreślają literacki charakter swoich blogów, tak jakby literatura w jakiś sposób wciąż …