Poniedziałek, 5 października 2009
„Edytorstwo i Rynek Książki”
CzasopismoBiblioteka Analiz
Tekst pochodzi z numeru257


Początek października – wakacje są już wspomnieniem, a w planach kolejny rok akademicki. Rekrutacja na czwartą edycję studiów „Edytorstwo i Rynek Książki” dobiega końca. Nim jednak poznam i zaprzyjaźnię się z nowymi studentami, warto poświęcić uwagę naszym absolwentom. W ich gronie jest wiele wspaniałych osób pracujących z książką na co dzień – nauczyciele, bibliotekarze, tłumacze, redaktorzy, specjaliści od druku, sprzedaży, reklamy i marketingu, a także… nowi wydawcy!

Na naszych łamach pisaliśmy już o oficynach naszych absolwentów – Buk Rowerze, Davenport, Zakamarkach czy Marginesach. Z kilkoma osobami blisko współpracujemy, wielu widuję przy okazji imprez targowych na stoiskach: Stentora, Apostolicum, Wydawnictwa Szkolnego PWN, Wilgi, WAM-u czy Edgarda. Niektórzy na spotkania przylatują z Londynu, Fryburga czy… Wietnamu. Z niektórymi mam stały kontakt mailowy, z innymi przy okazji świąt wymieniam życzenia. Krąg absolwentów „Edytorstwa i Rynku Książki” liczy już 78 osób!

Od czasu do czasu wysyłam do wszystkich pytania typu: „Co słychać?” „Jak nas wspominacie?”. I cieszę się z każdej nadesłanej odpowiedzi. Najbardziej jednak dumą napawa fakt, że absolwenci dobrze wspominają wspólnie spędzony czas i z sukcesami wykorzystują zdobytą podczas studiów wiedzę.

Poniżej kilka ich wypowiedzi. Pierwsza nadeszła jeszcze w grudniu 2007 roku, od Mai Hai Lama z Wietnamu, który ukończył pierwszą edycję studiów (uwaga: zachowałam pisownię oryginalną). Kolejne otrzymałam w ostatnie wakacje, prezentuję je wg roczników.

Mai Hai Lam, Vice Director, Chief Representative Alphabooks Co. | Knowledge is Power Hanoi, Vietnam

Kilka słów o siebie, żebyście wiedzieli że wciąg żyję w branzie: 1. Nasza firma (Alphabooks.vn) zaraz obchodzi 3 letnią działalność. Wydaliśmy do tej pory blisko 100 tytułów. Jutro, otwieramy pierwszą księgarnię o profilu biznesowym, nazywamy ją BizSpace. 2. Ja natomiast pełnię funkcję wicedyrektora oraz główny reprezentant w mieście Ho Chi Minh. Jednym z moich zadań jest obsługiwanie ten rynek (sprzedaż i współpracy).
Szerdecznie pozdrawiam

                                                                              ***

Katarzyna Szantyr-Królikowska, redaktor naczelna i wiceprezes zarządu wydawnictwa Bajka (I edycja, 2006/2007)

Pomysł na założenie własnego wydawnictwa zrodził się, kiedy byłam redaktorem naczelnym magazynu dla dzieci „Świerszczyk”. Żeby to zamierzenie profesjonalnie zrealizować, musiał powstać odpowiedni plan działania, a jednym z jego elementów było ukończenie studiów podyplomowych „Edytorstwo i Rynek Książki”. Wiadomo, planowe działanie to podstawa sukcesu, a studia bardzo się do niego przyczyniły!

Wydawnictwo Bajka zadebiutowało w październiku, wprowadzając na rynek piętnaście książek współczesnych polskich autorów. Są to pierwsze wydania, a więc książki wymyślone i zaprojektowane od podstaw. Pierwszy katalog można opisać krótko: bajki w najlepszym wydaniu. Ciekawe teksty znakomitych autorów, brawurowo zilustrowane przez najlepszych grafików. Książki w nowoczesnej, ale nie awangardowej oprawie graficznej. Wydane z wykorzystaniem najlepszych materiałów, bo na kulturze dla dzieci nie można oszczędzać! Bo kultura zaczyna się od dziecka (to moje zawodowe motto). Kolejny katalog Bajki już wiosną…

Moje wcześniejsze doświadczenia zawodowe zdobyte w Naszej Księgarni, a potem w Nowej Erze, związane z prowadzeniem autorskiego czasopisma dla dzieci, zostały wzbogacone na studiach podyplomowych o solidną porcję wiedzy dotyczącej wszystkich etapów powstawania książki, jej promocji i sprzedaży. A była to wiedza tym cenniejsza, że przekazywana przez praktyków. Wielką wartością tych studiów była możliwość poznania znaczących osób z branży i bezpośredniego skonfrontowania swoich własnych wyobrażeń czy poglądów na temat rynku książki z ich doświadczenia i opiniami. Teraz na co dzień konfrontuję tę wiedzę z praktyką… i dziękuję wszystkim Wykładowcom!

                                                                              ***

Hanna Mirska-Grudzińska, (II edycja, 2007/2008)

Prowadzę własne wydawnictwo Marginesy. W marcu ukazało się wznowienie „Wspomnień z niepamięci” Gustawa Holoubka. Praca nad nimi zajęła mi dużo czasu. Wiele miesięcy szukałam osób, o których wspomina Autor, wyszukiwałam materiały, dokumenty, fotografie rodzinne i Krakowa z czasów Gustawa Holoubka. Mozolna i żmudna praca przyniosła wiele radości, a książka ukazała się w formie takiej, o jakiej od zawsze marzyłam. Najważniejsze jednak, że spodobała się Czytelnikom. Wspaniała opowieść Mistrza o dzieciństwie i dorastaniu w Krakowie była wiele tygodni na listach bestsellerów, sprzedało się ponad 20 tys. egz.

Za parę dni ukaże się nowa książka, także biograficzna. To opowieść Zofii Turowskiej o Zofii Nasierowskiej zatytułowana „Fotobiografia”. Nasierowska to – jak ktoś niedawno powiedział – polska Annie Leibovitz lat 60. i 70. To niezwykła opowieść o niezwykłej kobiecie, która po ponad 30 latach pracy zaczyna tracić wzrok, przestaje fotografować, ale nie poddaje się i wybiera zupełnie odmienne zajęcie. To historia życia jednej z najznakomitszych polskich portrecistek. Książka jest bardzo bogato ilustrowana materiałami archiwalnymi, pięknymi zdjęciami Nasierowskiej, a Jej losy śledzimy z zapartym tchem.

Równocześnie pracuję nad nowymi tytułami i wprowadzeniem nowej serii. Jestem bardzo szczęśliwa, że mogę robić to, co lubię. Zajęcia na studiach podyplomowych wspominam jak najlepiej. To był piękny, choć niełatwy czas. Zyskałam Przyjaciół, wsparcie ze strony fachowców, a przede wszystkim solidne podstawy do tego, co robię dzisiaj. I chciałam potwierdzić: Panie Kubo [Kuba Frołow, wykładowca PR-u – przyp. red.], miał Pan rację, że pracownik dobrego działu promocji musi zawsze odebrać telefon albo na pewno oddzwonić, Pani Joanno [Joanna Hetman, wykładowca prawa autorskiego – przyp. red.], to prawda, że najlepiej, jeśli WSZYSTKO jest zapisane w umowie i nie ma żadnych wątpliwości, Panie Marku [Marek Jaworski, wykładowca finansów w wydawnictwie – przyp. red.], niestety, jeśli nie ma książki w magazynie, to wcale nie oznacza, że gotówka za sprzedany egzemplarz jest na moim koncie, Panie Jakubie [Jakub Wośko, wykładowca dystrybucji i logistyki w wydawnictwie – przyp. red.], czytelnicy chyba rzeczywiście nie lubią brązowych okładek… 

                                                                              ***

Beata Szarota, adiunkt UAM w Poznaniu, w Instytucie Filologii Romańskiej; doktor nauk humanistycznych w zakresie językoznawstwa włoskiego; tłumacz techniczny języka francuskiego i włoskiego Federacji Stowarzyszeń Naukowo-Technicznych NOT, członek Towarzystwa Kultury Języka oraz członek Polskiego Towarzystwa Neofilologicznego; od dwóch lat współpracuje jako tłumacz (j. francuski i włoski) i autor pomocy okołopodręcznikowych z wydawnictwami Nowela i LektorKlett. (Ma nadzieję, że nawiąże jeszcze współpracę innymi wydawnictwami?). Obecnie przygotowuje „Pięciojęzyczny słownik pojęć łowiecko-wędkarskich. Część włosko- polska” (III edycja, 2008/2009)

Na „Edytorstwo i Rynek Książki” zapisałam się z kilku powodów: od dwóch lat wykonuję prace tłumaczeniowo-adaptacyjne dla wydawnictw LektorKlett i Nowela; jako pracownik naukowy piszę artykuły na temat językoznawstwa włoskiego i francuskiego do pism specjalistycznych; świat książki zawsze był w kręgu moich zainteresowań.

Idąc na pierwsze październikowe spotkanie miałam nadzieję, że zobaczę realia wydawnicze od tej drugiej, dotąd fragmentarycznie znanej mi strony; poznam ciekawych ludzi z branży, pogłębię i usystematyzuję wiedzę oraz, że uda mi się nawiązać nowe kontakty zawodowe. Muszę przyznać – nie zawiodłam się.

Zajęcia prowadzone przez nauczycieli akademickich i praktyków pokazały, jak specyficzna i zróżnicowana jest praca wydawnicza. Dla mnie szczególnie cenne były ćwiczenia z redakcji językowej, gdyż z tym spotykam się na co dzień: wykonując własne tłumaczenia lub pracując na uczelni. Ponadto bardzo przydatny okazał się kurs z prawa autorskiego no i … egzamin ! Już od dawna nie byłam po drugiej stronie biurka i zapomniałam nieco, jaki stres muszą przeżywać moi studenci. Ponadto perspektywa egzaminu ustnego przed panią mecenas zmobilizowała mnie do bardziej dokładnego przeanalizowania ustawy o prawie autorskim, co było dla mnie dużą korzyścią.

Uważam, że podjęcie nauki w studium edytorstwa okazało się trafnym wyborem. Pozwoliło mi bardziej uwierzyć we własne siły, spotkać wspaniałych ludzi i (mam nadzieję) nawiązać współpracę z kolejnymi wydawnictwami.

Była to po prostu przygoda intelektualna, której długo nie zapomnę… 

                                                                              ***

Paweł Gnatek, (II edycja, 2007/2008)

Wiedzę zdobytą na studiach jak najbardziej wykorzystuję. Co ciekawe, w zupełnie inny sposób niż planowałem. Podczas zajęć koncentrowałem się na redakcji językowej tekstów. Jednak teraz bardziej korzystam z przedmiotów dotyczących zarządzania i marketingu. Zajęcia z zarządzania i zadana „praca domowa”, wtóra wymagała wcielenia się w osobę kierującą przedsiębiorstwem, dały mi sporą dawkę wiedzy. Ale przede wszystkim zmieniły mój stosunek do samego zarządzania. Spowodowały, że spojrzałem na siebie jako na przedsiębiorcę i wyobraziłem sobie siebie w tej roli. Otworzenie firmy daje pewne możliwości, raczej niedostępne zwykłemu pracownikowi. Toteż poszedłem tą drogą. W tej chwili moja działalność nie ma wiele wspólnego z rynkiem wydawniczym, prawdę mówiąc… nie ma nic wspólnego. Ale myślę, że i na to przyjdzie czas.

                                                                              ***

Paweł Adam Piotrowicz, (II edycja, 2007/2008)

Krótko po zakończeniu studiów otrzymałem propozycję od wydawnictwa Herder, dla którego pracowałem w Polsce, aby przenieść się do jego centrali w Niemczech. Od ponad roku pracuję nad nowymi projektami multimedialnymi; dzięki pracy mojego zespołu jako pierwsi w Niemczech opublikowaliśmy książkę wraz z audiobookiem na iPhone’a. Zarządzam również stronami internetowymi wydawnictwa oraz koordynuję wdrażanie do programu wydawniczego „klasycznych” e-booków. Nie będzie przesadą, jeśli stwierdzę, że wszystko to robię dzięki studiom organizowanym przez Bibliotekę Analiz i WWSH. W ramach zajęć prowadzonych przez prezes PWN Barbarę Jóźwiak przygotowałem biznesplan wydawnictwa wydającego e-booki. Biznesplanem, dogłębnie przeanalizowanym przez panią prezes, pochwaliłem się zarządowi mojego wydawnictwa, które wkrótce potem zaproponowało mi realizację projektów właśnie w tej dziedzinie. 

                                                                              ***

Iwona Czapla (III edycja, 2008/2009)

Książki były obecne w moim życiu od zawsze. Odkąd pamiętam fascynowało mnie wszystko, co z książką związane. Najpierw chciałam być księgarzem, potem zaczęłam marzyć o własnym wydawnictwie. Ostatecznie zostałam tłumaczem literatury z języka ukraińskiego i rosyjskiego.

Kiedy przez przypadek przeczytałam o studiach podyplomowych „Edytorstwo i Rynek Książki” organizowanych przez Bibliotekę Analiz i WWSH im. Bolesława Prusa, natychmiast podjęłam decyzję o zapisie. To było to, na co czekałam; coś, co pozwoliło mi bliżej poznać cały proces powstawania książki. Oczywiście rok nauki to bardzo mało na zdobycie wiedzy o tak szerokim zakresie. Jednak studia te przybliżyły mi każdą płaszczyznę, na której odbywa się proces powstawania i sprzedaży książek. Wiedzę szczegółową zdobywa się przez lata doświadczeń i niekoniecznie trzeba znać świetnie teorię, żeby być dobrym praktykiem, jak wykładowcy tych studiów.

Mam nadzieję, że uda mi się zrealizować marzenie o własnym wydawnictwie i w pełni wykorzystam cenną wiedzę, jaką zdobyłam na studiach, które gorąco polecam każdemu, dla kogo książki są ważną częścią życia. 

                                                                              ***

Bożena Łozińska, korespondentka, Ambasada Republiki Słowenii w Warszawie, (III edycja, 2008/2009)

Studia te potraktowałam jako możliwość sprawdzenia się w jeszcze jednej dziedzinie i zdobycia nowych kwalifikacji. Poznałam nowych, ciekawych ludzi. Najbardziej fascynujące były dla mnie zajęcia z redakcji językowej i typografii, a także prawo pracy i prawo autorskie.

Paradoksalnie – najbardziej przydaje mi się w pracy i życiu wiedza zdobyta na zajęciach z Public Relations, promocji i zarządzania. Nadal pracuję w Ambasadzie Republiki Słowenii w Warszawie, ale wiadomości zdobyte na studiach będę dalej pogłębiać – dla własnej przyjemności. Sprawdziłam się, nabrałam apetytu na zdobywanie kolejnych szczytów. Pod kierunkiem przyjaciółki namalowałam swój pierwszy obraz olejny. Nadal piszę do szuflady. Mam pomysł na książkę. Może uda mi się wreszcie coś wydać? Pogłębiam swoje zainteresowania. Może w przyszłym roku przymierzę się do szkoły weterynaryjnej, o której zawsze marzyłam? Człowiek renesansu? Skądże! Dzięki studiom nabrałam wiary we własne siły. 

                                                                              ***

Dziękuję za wszystkie nadesłane wypowiedzi, nawet te bardzo króciutkie, których nie opublikowaliśmy, a także każdy dowód pamięci. Dziękuję także tym, którzy, choć obiecywali, że napiszą, to będąc w podróży nie zdążyli tego uczynić do tego wydania Biblioteki Analiz. Mam nadzieję że, co się odwlecze, to nie uciecze. Zatem do usłyszenia wkrótce i do zobaczenia na targach w Krakowie.

PS. Rekrutacja na czwartą edycję trwa. Są jeszcze wolne miejsca! Więcej na stronie Rynek-ksiazki.pl, zakładka „Studia Podyplomowe”

Autor: ANNA PIETRUCZAK
KIEROWNIK STUDIÓW PODYPLOMOWYCH
„EDYTORSTWO I RYNEK KSIĄŻKI”
Źródło: Zdjęcia pochodzą ze zbiorów prywatnych bohaterów tekstu