Literatura karmi się biografią, czytelnictwo żywi się nią. Nic dziwnego, że stosowne działy księgarskie pękają w szwach, a niemal każdy poważny edytor ma w swoim katalogu pozycje biograficzne. Najczęściej ujęte w odrębne serie wydawnicze. O czystości gatunkowej w tym przypadku trudno mówić. Klasyczne biografie sąsiadują z książkami traktującymi o wybranych fragmentach życia przedstawianych postaci, z życiorysami budowanymi na sposób reporterski – z rozmów, wspomnień, listów – a nawet z beletrystyką mocno podbudowaną faktografią. Biografie powszechnie znanych osób występują obok opowieści o życiu ludzi, którzy zdobyli sławę w zamkniętym, często niezbyt licznym środowisku. Zazwyczaj sięgamy po książki, które przybliżają nam sylwetki dawnych i współczesnych herosów, nie zawsze jednak cieszących się ogólnym uznaniem, bywa że potępianych, a przynajmniej postrzeganych jako kontrowersyjne. Nieco inny porządek Jako namiętny czytelnik biografii, takimi właśnie książkami – bynajmniej nie oczywistymi – interesuję się najbardziej. Wyłączywszy specjalistów-historyków nie wyobrażam bowiem sobie, by większe emocje wzbudzić mogła n-ta opasła książka o Ludwiku XIV czy po raz kolejny przenicowane dzieje Zygmunta Augusta. Chciałbym być dobrze zrozumiany: nie mam nic przeciwko tego rodzaju biografiom, jakże pomocnym w poznawaniu i nauczaniu historii – śmiem jednak twierdzić, że większość nabywców książek kolekcjonująca serie biograficzne, przysłowiowych „Ludwików” nie czyta. Wydawca powie: „Nie moje zmartwienie”, z czym jednak nie do końca się zgodzę. Dowodzą tego pułapki, w jakie wpadły najpopularniejsze i najbardziej zasłużone serie biograficzne wydawane przez PIW i Ossolineum. Z drugiej strony: i z różnorodnością tytułów w ramach jednego cyklu nie należy przesadzać, choć osobiście – nie razi mnie zestawienie w tej samej serii „fortuna i fatum” książek o Karolu Marksie i Andy Warholu, Diane Arbus i Toulouse-Lautrecu, Janis Joplin i, no właśnie, czy na pewno Henryku Sienkiewiczu. Podobnie jak wydany w tej samej serii wydawnictwa W.A.B. Andersen”, książka Józefa Szczublewskiego o twórcy „Trylogii” wpisuje się w nieco inny porządek. Biograficzny, a jakże. PortretowanieMacedończyka Od dłuższego czasu konsekwentnie wydaje biografie Twój Styl. Ostatnio ukazały się tam dwa tytuły tego samego autora, Jay Pariniego: „Czas niezrównany. Życie Williama Faulknera” i „Lekceważony noblista. John Steinbeck”. Interesujące, wnikliwe, mądre i… nietrafione w swój czas. Naturalnie, książki te znajdą się w wielu księgozbiorach prywatnych (w moim, w każdym razie, na pewno), ale jest oczywiste, że życiem Faulknera, którego powieści znajdują coraz mniej odbiorców, zainteresują się nieliczni. Steinbeck jest jeszcze bardziej passé, ba, ten zmierzch popularności dotknął nawet Hemingwaya. Za to zbiłby krocie wydawca, który wstrzeliłby się w obecny czas z dobrą biografią Trumana Capote’a. A tak to musiałem ostatnio starać się o egzemplarz wydanych przez Rebis ponad osiem lat temu „Rozmów z Capote’em” Lawrence’a Grobela. W istocie, z książek wydanych w Polsce, przynoszącej najwięcej wiedzy o autorze „Z zimną krwią”. Dotykam w tym miejscu materii powiązań literatury z filmem, wydawałoby się, że gwarantujących wydawni cze sukcesy. Otóż, niekoniecznie. Klęska, finansowa i artystyczna, filmu o Aleksandrze Wielkim musiała się przełożyć na znacznie mniejsze, od zakładanych, profity tych wydawcó w, którzy zdecydowali się na edycję biografii najsłynniejszego władcy i wodza starożytności. A tylko przypomnę, że wietrząc złotyinteres w chwili polskiej premiery filmu Olivera Stone’a dostępne były w księgarniach dopiero co wydane: „ Aleksander Wielki” Petera Greena (W.A.B.), „ Aleksander Wielki” …