Amos Oz, Awraham B. Jehoszua, Etgar Keret, Aharon Appelfeld, Dawid Grossman, Natan Zach, Mosze Szamir, Yona Wallach, Chaim Guri, Chaim Chefer to absolutna czołówka literacka Izraela. Ci pisarze znani są w całym świecie, ich dzieła przetłumaczono na wiele języków. Niestety, próżno ich nazwisk szukać wśród gości majowych Międzynarodowych Targów Książki w Warszawie, choć to Izrael jest gościem honorowym tej imprezy. Nie znaczy to, że zabraknie ciekawych autorów. Zapowiedzieli swój udział pisarze izraelscy mający już w Polsce swoich czytelników jak Irit Amiel (poetka wywodząca się z Częstochowy), Alona Frankel (pochodzi z Krakowa, w Polsce ukazały się dotychczas dwie jej książki dla dzieci „Dziewczynka” i „Nocnik nad nocnikami”), Yossi Avni-Levy (autor powieści „Ciotka Farhuma nie była dziwką”) oraz mniej znani twórcy: Chaim Chefer, Sara Siwroni, Giv Hovav, Liat Kaplan czy Ester Chaim. Irit Amiel urodziła się w 1931 roku w Częstochowie. Przeżyła zagładę tamtejszego getta i po wojnie wyjechała do Izraela. W Polsce ukazały się jej tomy poetyckie: „Egzamin z Zagłady” (1994), „Nie zdążyłam” (1998) i „Wdychać głęboko” (2002). Problematykę związaną z Holokaustem porusza również w opowiadaniach zebranych w tomie „Osmaleni”, nominowanym w 2000 roku do Nagrody Nike. Jest pisarką dwujęzyczną, dużo tłumaczy: z hebrajskiego na polski i z polskiego na hebrajski (m.in. utwory Marka Hłaski, Henryka Grynberga, Hanny Krall i Wisławy Szymborskiej). Make peace, not love W niedawno wydanej w Polsce książce „Rymy życia i śmierci” Oz wyjaśnia, dlaczego zajął się pisarstwem. Pisze, powiada, bo chce wiedzieć, „dlaczego ludzie wciąż wyrządzają sobie nawzajem i sobie samym rzeczy, których nie zamierali wyrządzić”. Pisze, by „z nędzy i cierpienia wydobyć bodaj szczyptę pociechy albo odrobinę dobroci”. Urodzony w 1939 roku w Jerozolimie Amos Oz napisał m.in. takie powieści jak „Mój Michał”, „Fima”, „Czarna skrzynka”, „Pantera w piwnicy”, autobiografię „Opowieść o miłości i mroku”, liczne tomy opowiadań i szkiców. Od lat wymieniany jest w gronie „żelaznych” kandydatów do Nagrody Nobla. Ten weteran wojny sześciodniowej i wojny Jom Kipur zabiega o porozumienie izraelsko-palestyńskie. Komentując te działania polityczne, zażartował kiedyś, że wdał się w konflikt z Chrystusem: „Chrystus prosił o miłość uniwersalną, a to, moim zdaniem, zbyt wiele. Mnie bardziej zależy na uniwersalnej empatii, współczuciu. Dlatego ukułem hasło: »Make peace, not love«”. W Izraelu Amos Oz uważany jest za założyciela Zakonu Łyżeczki. Tak pisarz wyjaśnia tę tajemniczą nazwę: „Gdy wybucha pożar, mamy trzy możliwości postępowania. Możemy uciekać, a kto biec nie może, ten spłonie. Możemy też wszcząć dochodzenie i ustalić, kto był winien zaprószenia ognia. Te dwie opcje mnie nie interesują. Trzecia jest taka: wylej na ogień wiadro wody, jeśli nie masz wiadra — szklankę, a gdy i jej brakuje — choć łyżeczkę”. Gdy spytałem go, jak wielu członków liczy ten jego zakon, odrzekł: — Nie tylu, ilu bym sobie życzył, ale — co ważniejsze — są wśród nich i Izraelczycy, i Palestyńczycy. Diaspora buja w obłokach Drugi, po Ozie, najbardziej znany i ceniony pisarz izraelski, nazywany „izraelskim Faulknerem”, to Awraham B. Jehoszua. Ma 72 lata, jest wykładowcą literatury hebrajskiej na uniwersytecie w Hajfie, autorem takich książek jak „Kochanek”, „Powrót z Indii”, ale może przede wszystkim …