Poniedziałek, 2 kwietnia 2012
Rozmowa z Robertem Chojnackim – prezesem i redaktorem naczelnym wydawnictwa Otwarte
CzasopismoBiblioteka Analiz
Tekst pochodzi z numeru324
Czy Otwarte „żyje” jeszcze tematem poradników dra Pierra Dukana, czy w zasadzie koncentrujecie się głównie na tym, jak dobrze zainwestować pieniądze, które udało się zarobić na sprzedaży tych publikacji? Jeżeli chodzi o Dukana to żyjemy już tylko wspomnieniami, choć oczywiście książki jego autorstwa nadal się sprzedają, i to nawet dość dobrze… Oczywiście nie jest to sprzedaż na poziomie z 2009, czy 2010 roku. Masowa popularność tej oferty zaczęła wyhamowywać na początku ubiegłego roku. Także cały ubiegłoroczny wynik i to, ze sprzedaży czego żyjemy teraz, to już zupełnie inne książki. Przede wszystkim powieści Emily Giffin i Bekki Fitzpatrick, wysoką sprzedaż osiągnęły też „Niestety wszyscy się znamy” Bohdana Smolenia czy „Gorączka” Tomasza Michniewicza. Czy były to książki, których wydanie planowaliście już wcześniej, czy inwestycje ze środków pochodzących ze sprzedaży Dukana? To nie do końca tak. Na przykład Bekkę Fitzpatrick kupiliśmy jeszcze przed największymi sukcesami poradników Dukana. Tak samo grubo przed nastaniem jego ery status bestsellerów osiągnęły też książki Giffin. Szczerze mówiąc efektem sukcesu książek Dukana jest przede wszystkim Woblink. W to przedsięwzięcie inwestujemy środki zgromadzone dzięki kilkuletniej znakomitej sprzedaży tych poradników. Do tematu Woblinka jeszcze wrócimy, ale zostańmy jeszcze przez chwilę przy Dukanie. Jak natrafiliście na tego autora? Planowaliście rozwój oferty Otwartego o publikacje tego rodzaju, czy może był to klasyczny „złoty strzał”? Jeżeli chodzi o świadomy zamiar wydawania książek dietetycznych, to rzeczywiście nie mieliśmy takich sprecyzowanych planów. Z drugiej strony, jako młode wydawnictwo bardzo intensywnie rozglądaliśmy się na rynku, mieliśmy szereg pomysłów, zarówno na książki, jak i możliwe formy współpracy. Jakiego rodzaju współpracę ma pan na myśli? Był taki pomysł, aby poszukać ludzi którzy mieszkają w różnych krajach, w których funkcjonują dobrze rozwinięte rynki książki, a którzy mogliby zwracać naszą uwagę na to, czego sami nie potrafilibyśmy dostrzec, czy to w wyniku własnego reaserchingu, czy nawet dzięki współpracy z agentami od praw autorskich. Generalnie z tego pomysłu nie wyszło zbyt wiele, ale kilka osób zaczęło wówczas zwracać się do nas z różnymi pomysłami. Chodziło o ludzi z Anglii, z Niemiec, ale także z Francji. Jednym z takich pomysłów okazała się pierwsza książka dra Dukana, która we Francji sprzedała się w nakładzie ponad 400 tys. egz. Jeżeli pamięć mnie nie myli, to zaliczka wynosiła 2000 euro. I na podstawie tych informacji pomyśleliście pewnie: dobrze to wygląda, może uda sie sprzedać w Polsce 15-20 tys. egz., wchodzimy w to!… Właśnie tak, a jeżeli uda się sprzedać coś więcej, to będziemy już bardzo zadowoleni. Ale też trzeba powiedzieć, że bardzo przyłożyliśmy się do wprowadzenia tej książki na rynek, dużą uwagę poświęcając takim elementom jak cena czy format wydania, także starannie planując sprzedaż i wszystkie działania promocyjne, które wokół niej zorganizowaliśmy. Bardzo mocno współpracowaliśmy z promotorami Znaku, a potem nawet jeden z nich sam się spektakularnie odchudził na tej diecie (śmiech). Wszystko to spowodowało, że książka została bardzo dobrze przyjęta przez krytyków i czytelników, a fakt, że dieta proponowana przez Dukana bardzo szybko daje dobre efekty, spowodował, że powstał efekt kuli śniegowej i sprzedaż zaczęła nakręcać się niemal sama, co przełożyło się też na wyniki kolejnych tytułów. Pomijając sukces samej metody Dukana, która miała największy wpływ na popularność książki, jej znakomita sprzedaż to także zasługa odpowiedniego sformatowania produktu… Według mnie jak najbardziej. Poszczególne elementy – cena, format, objętość, okładka, sposób prezentacji materiału ilustracyjnego złożyły się po prostu na to, że książka była przyjazna dla klienta. W ten sposób sprzedaliśmy pierwszy nakład: 6000 egz. Mówił pan o mądrze prowadzonych działaniach promocyjnych. Jednak w przypadku poradników Dukana największą rolę odegrał marketing szeptany… Właśnie tak było. Proszę pamiętać, że w przypadku każdego produktu, w tym także książki, mamy do czynienia z dwoma fazami sprzedaży. Pierwsza to ta związana z bezpośrednim efektem podjętych przez producenta działań promocyjnych – niezależnie od tego czy mówimy o reklamie, działaniach PR, czy promocji w miejscach sprzedaży. W zależności od potencjału danego produktu jesteśmy dzięki temu w stanie osiągnąć pewien poziom sprzedaży. W przypadku książek pułap, który można, moim zdaniem, osiągnąć tymi działaniami to pewnie nieco powyżej 20 tys. sprzedanych egzemplarzy. Cała reszta to już odpowiedź z rynku, naturalna niesterowana przez nikogo reakcja klientów wynikająca z wrażenia jakie książka wywiera na czytelniku. W przypadku prozy jest ono o wiele bardziej nieuchwytne, nieokreślone. W przypadku poradników decydującą rolę odgrywa skuteczność zapisanych w nich rozwiązań. W przypadku książek Dukana zadecydował fakt, że osoby które zaczęły stosować tę dietę bardzo szybko traciły na wadze i zachwycone tym efektem polecały ją innym. Zresztą ten sam mechanizm stał się w pewnym momencie przyczyną pojawienia się złego PR i zakończenia masowej sprzedaży… Ale czy schyłek popularności tych książek, to efekt złej atmosfery jaka zapanowała wokół samej metody Dukana, czy kwestia znacznego nasycenia rynku? Myślę, że zadecydowały obydwa wspomniane czynniki. Choć kluczowe było pewnie nasycenie rynku, bo bardzo wysoka sprzedaż kolejnych tytułów utrzymywała się od końcówki 2008 roku przez dwa lata. Czy wydawnictwo spotkało się z jakimiś perturbacjami w związku ze zmianą nastrojów w stosunku do zaleceń Dukana? Konkretnie, czy ktoś miał do was pretensje o ich kolportowanie? Nie, nigdy nie było takiego przypadku. Podsumowując ten wątek, ile książek Dukana wydaliście do tej pory? Jaką sprzedaż osiągnęły poszczególne tytuły? „Metoda doktora Dukana” – prawie 200 tys. egz., „Nie potrafię schudnąć. Przepisy specjalnie dla Polaków” – prawie 150 tys. egz., „Nie potrafię schudnąć” – ponad 550 tys. egz., „Nie potrafię schudnąć. 350 nowych przepisów” – ponad 200 tys., „Nie potrafię schudnąć. Przepisy dla Polaków. Edycja limitowana” – 30 tys. egz. Łącznie ponad milion książek! Wydawnictwo Otwarte powstało w 2006 roku. Czy to dzięki sukcesowi komercyjnemu poradników Dukana Znak mógł przestać inwestować w ten podmiot, czy firmie już wcześniej udało się osiągnąć rentowność? Chciałbym jeszcze raz bardzo wyraźnie podkreślić, że rynkowego sukcesu Otwartego nie należy utożsamiać z popularnością poradników Dukana. To oczywiście ogromne wydarzenie w historii naszego wydawnictwa i źródło dużych pieniędzy, ale nie była to część obrotów firmy, bez której nie potrafilibyśmy się obejść lub musielibyśmy zniknąć z rynku. A wracając do pytania o rentowność, to Otwarte po mniej więcej dwóch latach, czyli w 2008 roku istnienia okazało się inwestycją, która całkowicie się zwróciła. Dzięki jakim tytułom udało się to osiągnąć? Głównie dzięki dobrej sprzedaży książek Emily Giffin. Trzeba też pamiętać, że Otwarte było wtedy bardzo małą oficynę, i w związku z tym koszty utrzymania były dość niskie. Na pewno pomagają w tym także synergie osiągane przez powiązanie ze Znakiem. Otwarte nie budowało przecież własnego działu handlowego… Dokładnie. Zresztą taki układ wpływa też pozytywnie na rozwój efektywności tego działu w Znaku, który systematycznie otrzymuje nowe, bardzo różnorodne produkty, którymi może „walczyć” na rynku. Nawet jeżeli nie są to za każdym razem jakieś zupełnie nowe kategorie produktów, to na pewno nisze, w których można się rozwijać. Siła Otwartego w dużej mierze wynika z potęgi jego partnera. Zapewne nie w zakresie kreacji oferty, ale raczej w zdolności do jej ekspozycji na rynku, możliwości optymalnie szerokiego dotarcia do klienta, które zapewnia dział handlowy Znaku. Być może oficynie nie udałoby się osiągnąć obecnej pozycji, gdyby wszystko trzeba było budować „własnymi rękami”… Tego oczywiście nie sprawdzimy. Ale proszę zwrócić uwagę, że większość wydawnictw, które odniosły dynamiczny sukces na rynku, których obroty zamykają się na poziomie kilkunastu milionów złotych, a które nie posiadają bardzo rozbudowanej struktury, kwestię dystrybucji swoich książek mają rozwiązaną systemowo, czyli opierają ją na jednym pośredniku. W przypadku niektórych modeli biznesowych system wyłącznej dystrybucji jest rozwiązaniem optymalnym. W jakim zakresie Otwarte działa samodzielnie? W wydawnictwie, nie licząc osób związanych z Woblinkiem, pracuje 14 osób. Mamy własny, sześcioosobowy Dział Komunikacji Marketingowej, który planuje i realizuje wszystkie działania promocyjne oraz współpracuje z działem handlowym, po to by wszystkie komunikaty marketingowe jakie generujemy wokół naszych książek były spójne. Samodzielnie nabywacie też tytuły… Tak, w tym dziale pracują cztery osoby odpowiedzialne za kontakty z agencjami praw autorskich i wydawcami zagranicznymi. Jest jeszcze dwuosobowy dział koordynujący bieżące prace redakcyjne, ponieważ faktycznie cały proces odbywa się na zewnątrz firmy. Ponadto w oficynie pracuje jeszcze jedna osoba zajmująca się kontaktem z drukarniami oraz ja. Porozmawiajmy o ofercie Otwartego. Z informacji umieszczonej na stronie internetowej oficyny wynika, że obecnie prowadzicie trzy lub cztery linie produktowe… Tak naprawdę dwie – wszystko zależy jak na to spojrzeć. Obecnie aktywnie porządkujemy te kwestie, choć rzeczywiście na stronie www można znaleźć kategorie takie jak „Otwarte”, „Otwarte dla Ciebie”, „Young Adults”. Mamy także „Otwarte na świat” – serię książek podróżniczych, choć trzeba pamiętać, że chcąc utrzymać odpowiednio wysoki poziom tego typu oferty nie da się wydawać więcej niż trzech, maksymalnie czterech tytułów rocznie. Oczywiście mówię o firmie takiej jak nasza, która nie specjalizuje się w publikacjach tego rodzaju. Choć właśnie takim tytułem Otwarte debiutowało… I mówiąc nieskromnie to właśnie nam udało się wylansować na rynku książki jedną z najpopularniejszych obecnie autorek tego nurtu, czyli Martynę Wojciechowską… Wracając jednak do strategii Otwartego w zakresie książek podróżniczych, to jeżeli chcemy aby osiągały one dobrą sprzedaż, musimy proponować czytelnikom tytuły z odpowiednim potencjałem. Chodzi o merytoryczną jakość samego tekstu czy materiału graficznego, ale także PR-owego potencjału autora, czyli tego czy on sam jest medialny. Naszym zdaniem sens ma wydawanie kilku książek z tego obszaru rocznie. Dlatego chyba nie ma powodu określać tej części naszej oferty mianem osobnej linii produktowej. Zatem na jakich dwóch obszarach koncentruje się wydawnictwo? Z pierwszym związany jest brand „Otwarte dla Ciebie”, a więc książki dedykowane głównie kobietom. Wszyscy wiemy, że to kobiety najwięcej książek czytają i kupują. Staramy się dopasować do ich potrzeb, dlatego cały czas pracujemy nad optymalizacją wszystkich procesów produkcyjnych, po to aby cały czas móc proponować naszym klientkom atrakcyjną cenę – czyli wszystkie książki po 19,90 zł. Oczywiście nie są to książki „piątej kategorii”, tylko nowości, bywające na światowych listach bestsellerów, mające wydania w kilku krajach i językach. W tym segmencie panuje coraz większa konkurencja… Prawdę mówiąc zawsze się z kimś lub czymś konkuruje. Z jednej strony mamy na rynku ofertę w cenie od 14,90 zł, ale są to wydania kieszonkowe książek, …
Wyświetlono 25% materiału - 1618 słów. Całość materiału zawiera 6475 słów
Pełny materiał objęty płatnym dostępem
Wybierz odpowiadającą Tobie formę dostępu:
1A. Dostęp czasowy 15 minut
Szybkie płatności przez internet
Aby otrzymać dostęp kliknij w przycisk poniżej i wykup produkt dostępu czasowego dla Twojego konta (możesz się zalogować lub zarejestrować).
Koszt 9 zł netto. Dostęp czasowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Czas dostępu będzie odliczany od momentu wejścia na stronę płatnego artykułu. Dostęp czasowy wymaga konta w serwisie i logowania.
1B. Dostęp czasowy 15 minut
Płatność za pośrednictwem usługi SMS
Aby otrzymać kod dostępu, należy wysłać SMS o treści koddm1 pod numer: 79880. Otrzymany kod zwotny wpisz w pole poniżej.
Opłata za SMS wynosi 9.00 zł netto (10.98 PLN brutto) i pozwala na dostęp przez 15 minut (bądź do czasu zamknięcia okna przeglądarki). Przeglądarka musi mieć włączoną obsługę plików "Cookie".
2. Dostęp terminowy
Szybkie płatności przez internet
Dostęp terminowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Dostęp terminowy wymaga konta w serwisie i logowania.
3. Abonenci Biblioteki analiz Sp. z o.o.
Jeśli jesteś już prenumeratorem dwutygodnika Biblioteka Analiz lub masz wykupiony dostęp terminowy.
Zaloguj się