Poniedziałek, 12 listopada 2012
Rozmowa z Januszem Cymankiem – prezesem firmy Michael Huber Polska
CzasopismoBiblioteka Analiz
Tekst pochodzi z numeru341
Kto rządzi w polskiej poligrafii?  Nie, to nie jest dobre pytanie. Co ja mam odpowiedzieć? Oczywiście można powiedzieć, że wiadomo, kto rządzi ze strony dostawców – rządzi Heidelberg, który dostarcza urządzenia do poligrafii. A to jest najważniejsze, to jest królowa i król w jednym! Heidelberg sprzedaje nie tylko maszyny, bo sprzedaje wszystko dla poligrafii. Czy to dobrze, czy źle – to jest inna sprawa. A zatem Heidelberg od tej strony, a od strony naszego rynku drukarnianego nie ma dzisiaj takiej marki. Wielkość nie zawsze świadczy o tym, że się jest najważniejszym. A osoby, powiedzmy kilka osób, które mają największy wpływ na rynek poligraficzny… Są takie osoby. Kiedyś nazwałem ich „radą wujów”! Na pewno należy do niej Krzysztof Pindral z Heidelberga, również Tadeusz Winkowski, na pewno właściciel drukarni Interak czyli Andrzej Krzewina. Pojawiają się też nowe nazwiska i nowe wielkie osobowości jak Janusz Szwark, właściciel Drukarni Opakowań BSC w Poznaniu, jak Jerzy Sarama, który jest prezesem jednej z czołowych drukarni opakowań w Polsce – zakładu Karton-Pak w Nowej Soli. Na pewno jako osobowość liczy się Ryszard Maćkowiak, teraz w Drukarni Skleniarz w Krakowie – jego głos jest ważny. Z pewnością też Edward Dreszer, prezes Polskiej Izby Druku, dalej wielka postać jaką jest Tadeusz Chęsy, właściciel drukarni Pozkal w Inowrocławiu, a na rynku opakowań miękkich można powiedzieć, że rządzi Zenon Ziemak z drukarni Drukpol w Nowym Dworze Mazowieckim. Poza tym trzeba też wymienić kierownictwo firmy Alupol Kęty, producenta opakowań. Jest też Jacek Kuśmierczyk, który stworzył Polskie Bractwo Kawalerów Gutenberga. Jest ciągle szukający własnej niepowtarzalnej drogi Maciej Rogalski i jego drukarnia Druk-Intro, jest Maciej Paradowski i cichutko robiąca swoje wielka drukarnia opakowań KB Folie. Jest jeszcze z całą pewnością kilku dynamicznych przedsiębiorców i menadżerów którzy nadają ton całej branży. Takich, do których pozostali chcą równać, chcą ich naśladować. Na pewno są jeszcze inne znaczące nazwiska, ale trzeba pamiętać, że ten świat w ciągu ostatnich 20 lat dwa razy się odwrócił do góry nogami. Zmieniali się właściciele i prezesi – zwłaszcza drukarń dziełowych. Pokazuje to też, jak zmienia się rola książki, bo przecież jej produkcja zmalała. Dzisiaj produkcja dziełowa to już tylko 20, może nieco ponad 20 proc. całej produkcji poligraficznej w kraju. Czy w gronie najważniejszych postaci polskiej poligrafii są nowe osoby, które aplikują do tego grona? Może nawet nie aplikują, a już w nim są. Myślę tu o Waldemarze Lipce, który kupił drukarnie w Olsztynie i Białymstoku. Czasy się tak dynamicznie zmieniają i zmienia się filozofia biznesu w naszej branży. Mieliśmy tu takich wielkich pionierów jak Tadek Winkowski – gigant i wielki wizjoner, czy jak Andrzej Krzewina, który stworzył coś nieprawdopodobnego włącznie właśnie z całą filozofią biznesu, jak Cezary Nazar w Białymstoku, który sprzedał swą drukarnię firmie Chesapeake, oczywiście – to wszystko są jednak inne konkurencje. A teraz nadeszły już nowe czasy… Jesteśmy w przełomowym momencie? Niedawno, we wrześniu tego roku, miałem okazję uczestniczyć w wielkim spotkaniu polskich poligrafów w Inowrocławiu z okazji 60-lecia Sekcji Poligrafów Stowarzyszenia Inżynierów Mechaników Polskich oraz 20-lecia Polskiej Izby Druku. Po tej konferencji można stwierdzić, że w bardzo łagodny sposób wychodzimy z zakrętu dużych zmian. I pierwszą osobistością, która jawi się w tym „nowym świecie” staje się Waldemar Lipka, właściciel Białostockich Zakładów Graficznych i Olsztyńskich Zakładów Graficznych, który nie ma żadnego balastu przeszłości, jest „nowy” i „świeży”. Przy czym używam słowa balast nie w negatywnym tego słowa znaczeniu. Pewnie niektórzy koledzy mogą mieć do mnie pretensje, jeżeli powiem, że poligrafia to nie jest już dzisiaj żadna wielka sztuka… To przemysł, a nie żadna wielka misja, bo misję miał Gutenberg, kiedy wymyślał druk i składał czcionki. A dzisiaj coraz częściej pamiętać musimy o tym, że od czasów Fenicjan światem rządzą pieniądze i dlatego nie dziwię się, gdy pan Waldemar Lipka mówi, że każda odbitka musi zarabiać pieniądze. Cokolwiek ktokolwiek pomyślałby sobie o takiej filozofii biznesowej – taka jest prawda. Kiedyś elitą byli drukarze dziełowi, dominowali w poligrafii, dzisiaj ich udział w rynku szacuje pan na 20 proc. Zaistniał więc wyraźny podział na spadający sektor książki i wzrastający sektor opakowań… Trzeba jasno powiedzieć, że również pod względem technologicznym – i to nie od dzisiaj, ale od sześciu czy siedmiu lat – rozwój następuje tam, gdzie produkuje się opakowania. W samym procesie druku książek nic się nie zmienia, wymyśla się jedynie różne „dizajnerskie” rozwiązania, które nie mają nic wspólnego z poligrafią jako taką. To jest introligatorstwo, to jest oprawa. I w tej części świat książek będzie się rozwijał. Moim zdaniem świat modnych książeczek po 2 czy 5 zł sprzedawanych w Makro czy Tesco będzie się kończył. Nawet już się skończył, bo jak wchodzę do Tesco i widzę książki po 2 zł wrzucone do kosza jak kartofle, to odwracam wzrok, bo mnie to brzydzi. A z drugiej strony tę ofertę zastępują już nowoczesne technologie dostępne na różnych urządzeniach mobilnych. Kiedy obserwuję w czasie moich podróży różnych czytelników, to jeden czyta książkę drukowaną, drugi e-booka, a trzeci tekst z iPada. Natomiast czwarty ma słuchawki w uszach i słucha książki czytanej przez Andrzeja Seweryna, czy innego wspaniałego aktora. To jest kierunek rozwoju w przyszłości. Nowoczesne technologie nie tylko rozpychają się na rynku, ale wręcz prą jak taran do przodu. Nawet moja dziewięcioletnia córka domaga się ode mnie, abym jej nie czytał więcej książek drukowanych tylko z iPada, bo tato jej przyjaciółki tak robi! Co w takim razie mają robić drukarnie dziełowe? Zmienić profil z książek na opakowania? Łatwo się mówi „drukować opakowania”. Dawno już minęły czasy opakowań w papierku offsetowym jak dla papierosów Carmen, jakie paliliśmy w czasach PRL. Takich opakowań już się nie produkuje. Technologia produkcji opakowań jest niewspółmiernie bardziej skomplikowana i wymaga o wiele większych inwestycji niż produkcja książek. Oczywiście mówię o książce standardowej. Trzeba też sobie zdać …
Wyświetlono 25% materiału - 937 słów. Całość materiału zawiera 3749 słów
Pełny materiał objęty płatnym dostępem
Wybierz odpowiadającą Tobie formę dostępu:
1A. Dostęp czasowy 15 minut
Szybkie płatności przez internet
Aby otrzymać dostęp kliknij w przycisk poniżej i wykup produkt dostępu czasowego dla Twojego konta (możesz się zalogować lub zarejestrować).
Koszt 9 zł netto. Dostęp czasowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Czas dostępu będzie odliczany od momentu wejścia na stronę płatnego artykułu. Dostęp czasowy wymaga konta w serwisie i logowania.
1B. Dostęp czasowy 15 minut
Płatność za pośrednictwem usługi SMS
Aby otrzymać kod dostępu, należy wysłać SMS o treści koddm1 pod numer: 79880. Otrzymany kod zwotny wpisz w pole poniżej.
Opłata za SMS wynosi 9.00 zł netto (10.98 PLN brutto) i pozwala na dostęp przez 15 minut (bądź do czasu zamknięcia okna przeglądarki). Przeglądarka musi mieć włączoną obsługę plików "Cookie".
2. Dostęp terminowy
Szybkie płatności przez internet
Dostęp terminowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Dostęp terminowy wymaga konta w serwisie i logowania.
3. Abonenci Biblioteki analiz Sp. z o.o.
Jeśli jesteś już prenumeratorem dwutygodnika Biblioteka Analiz lub masz wykupiony dostęp terminowy.
Zaloguj się