Piątek, 13 kwietnia 2012
Bezrobotny artysta
CzasopismoBiblioteka Analiz
Tekst pochodzi z numeru324
Wizja bezrobotnego artysty wcale nie jest nam kulturowo obca, przeciwnie utarło się uważać, że twórca na uznanie zasługuje dopiero po śmierci, za życia zaś klepać ma biedę. Ten romantyczny obraz samotnego artysty występującego przeciwko żywiołom niewiele ma jednak wspólnego z rzeczywistością. Nie oszukujmy się, masowa kultura (ale i masowa gospodarka w ogóle) stworzyła artyście możliwości zarobkowania jakich nie miał wcześniej. Kiedyś twórca skazany był na łaskę możnego pana, księcia, szlachcica, biskupa, który sypał groszem swojemu nadwornemu portreciście, poecie czy kronikarzowi, tak samo jak aktorom, trubadurom i rozmaitym trefnisiom, bo przecież do czasów renesansu zawód poety nie różnił się wiele od profesji grajka. A jak twórca zaczynał przynudzać, albo zapominał o pochlebstwach, to fora ze dwora. Patałętał się w poszukiwaniu nowego mecenasa, by jemu darować talent i natchnienie. Z czasem rolę mecenasa wielmoży zaczęły przejmować rozmaite instytucje, czy to kościelne, czy to państwowe, czy lokalne, co nieco poprawiło status twórcy i dało mu większą stabilność w zarobkowaniu, wciąż jednak o niezależności mógł jedynie marzyć (i to pomijając cenzurę czy do XVI wieku ryzyko popadnięcia w niełaskę inkwizytora). Dopiero masowy druk, prasa i książki oraz system dystrybucji publikacji, otworzyły przed twórcami możliwość uczciwego zarobkowania w imię złotej zasady rynku, w której to konsument (czytelnik) weryfikuje wartość dzieła. Nie kościół, udzielny książę czy państwo, a w czasach bardziej nam współczesnych jedna partia roszcząca sobie prawo do sprawowania władzy nad wyobraźnią i estetyką, ale zwykły kupujący, nie ważne czy mądry czy głupi, czy wsiowy czy miastowy. W 1455 roku Johannes Gutenberg wydrukował swoją 42-wierszową Biblię, jednak tak naprawdę druk stał się masowy dopiero na przełomie XVI i XVII wieku, wówczas zaczęły powstawać wielkie powieści przeznaczone do druku w odcinkach (jak pisze Ian Watt w rozprawie „Narodziny powieści” nowa forma narracji z jednej strony została wymuszona przez samych wydawców, oczekujących „obfitości słów”, z drugiej przez rosnące rzesze czytelników), rozwinęło się wiele form pisarskich i dziennikarskich, znanych także dzisiaj. Już w czasach romantyzmu romantyczna wizja artysty była jedynie chwytem retorycznym, formą kokietowania czytelnika, powtarzaną potem chętnie zwłaszcza w latach 60. XX wieku, kiedy pisarz obowiązkowo miał być outsiderem. Outsider czy twórca tasiemcowych sag sprzedawanych w milionowych nakładach, jeden i drugi do niedawna liczył na to, że jego twórczość ma jakąś wymierną, i to nie tylko estetyczną, wartość. Może nie każdy mógł utrzymać się ze sztuki, ale każdy, kto tworzył, liczył, że w jakimś stopniu będzie to jego źródłem dochodów. Narzucone za darmo Dziś odbiorca mówi NIE, nie mam zamiaru płacić za coś, co jest łatwo dostępne, co może być za darmo. A ty artysto poszukaj sobie jakiegoś mecenasa, jak nie da minister kultury, to może zasponsoruje jakiś producent elektroniki, albo browar czy firma ubezpieczeniowa wyłożą pieniążki, abyś mógł w romantycznym zaciszu tworzyć. Oczywiście tworzyć coś masowego, co ściągnie tysiące widzów/słuchaczy/czytelników, bo na niszowe płody wyobraźni sponsora nie będzie. Chcesz artysto przetrwać, to naucz się korzystać z dobrodziejstw cyfrowej freekonomii (lub freakonomii, jak to zgrabnie ujęli popularyzujący ekonomię Steven D. Levitt i Stephen J. Dubner w swoich dwóch bestsellerowych książkach), udostępniaj swoje treści za darmo, jeśli sam tego nie zrobisz, zrobią to za ciebie. „Piractwo to forma narzuconego ‘za darmo’. Może nie miałeś zamiaru, żeby twój produkt był darmowy, jednak rynek to na tobie wymusił” – pisze Chris Anderson. I dalej: „Na rynku cyfrowym za darmo zawsze jest wyborem. Jeśli nie zaoferujesz go otwarcie, inni zawsze znajdą drogę, by obejść wszelkie zabezpieczenia”. Niestety, to prawda. Choć nie jest prawdą, że – jak dowodzi Anderson – „z tego powodu nie poniesiesz straty, najwyżej mniej zyskasz”, bo prawda jest taka, że jak zyskasz zero złotych, to guzik będziesz miał. A w przypadku pirackiej wymiany plikami wartość nie wynosi „mniej”, lecz „zero”. Twórcy, których utwory są powielane i udostępniane w Sieci tracą bardzo realne kwoty. Lament twórców niewiele jednak znaczy, gdyż mamy do czynienia z powszechnym politycznym przyzwoleniem dla darmowego – wszak za darmo można sobie budować popularność, obiecując bezpłatny dostęp do tego i owego, mówiąc, że książki trafią pod strzechy, każdy będzie miał równy dostęp do edukacji itd., itp. Tak naprawdę jest to demagogiczna bzdura. A jednak wiele cennych dóbr faktycznie jest dzisiaj za darmo i nie dlatego, że są piratowane, ale dlatego, że albo są tak tanie, że cena nie odgrywa roli, albo zostały przez kogoś podarowane, albo stworzone przez społeczność (kolektyw wolontariuszy). Ekonomia daru odgrywa coraz ważniejszą rolę w gospodarce i nie można jej lekceważyć, ale dar – jak nazwa wskazuje – nie może być wymuszony. Wystarczy prześledzić ceny rozmów telefonicznych, a w jeszcze większym stopniu np. nośników pamięci, by dojść do wniosku, że w świecie, w którym wszystko drożeje, jest bardzo wiele rzeczy, których wartość nie tylko jest coraz niższa, ale tak naprawdę zbliża się do ceny zerowej. Internet od początku został tak zaprojektowany by umożliwiał globalną komunikację i dzielenie się wiedzą. Idea solidarności i bezinteresownej kooperacji, w tym także wymiany dóbr, jest głęboko wpisana w filozofię tego medium, które od początku pomyślane …
Wyświetlono 25% materiału - 807 słów. Całość materiału zawiera 3228 słów
Pełny materiał objęty płatnym dostępem
Wybierz odpowiadającą Tobie formę dostępu:
1A. Dostęp czasowy 15 minut
Szybkie płatności przez internet
Aby otrzymać dostęp kliknij w przycisk poniżej i wykup produkt dostępu czasowego dla Twojego konta (możesz się zalogować lub zarejestrować).
Koszt 9 zł netto. Dostęp czasowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Czas dostępu będzie odliczany od momentu wejścia na stronę płatnego artykułu. Dostęp czasowy wymaga konta w serwisie i logowania.
1B. Dostęp czasowy 15 minut
Płatność za pośrednictwem usługi SMS
Aby otrzymać kod dostępu, należy wysłać SMS o treści koddm1 pod numer: 79880. Otrzymany kod zwotny wpisz w pole poniżej.
Opłata za SMS wynosi 9.00 zł netto (10.98 PLN brutto) i pozwala na dostęp przez 15 minut (bądź do czasu zamknięcia okna przeglądarki). Przeglądarka musi mieć włączoną obsługę plików "Cookie".
2. Dostęp terminowy
Szybkie płatności przez internet
Dostęp terminowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Dostęp terminowy wymaga konta w serwisie i logowania.
3. Abonenci Biblioteki analiz Sp. z o.o.
Jeśli jesteś już prenumeratorem dwutygodnika Biblioteka Analiz lub masz wykupiony dostęp terminowy.
Zaloguj się