Poeta musi mieć odwagę patrzenia w ciemność, która pochłania słowa, języki i ludzi. Poeta musi w tę ciemność wejść, pokonać ją i odzyskać każdą utraconą sylabę, musi odzyskać każdy znak przywracający nadzieję i promieniujący wizją przyszłości. Wzrok poety musi ogarniać wszystkie góry i doliny, ma dostrzegać źródła i ujścia rzek, musi wznieść się ponad niebiosa i jeziora i bulgotanie wody co się pieni w górze i zewsząd naciera jak w opowieściach które wymyślił już ktoś z poranionymi nogami. Tak mógłby zaczynać się epos mierzony rzeczywistymi krokami i miarą trudu wspinania się na zalesione wzgórza, skąd widać cerkiewne kopuły i dachy ubogich wiosek rozrzuconych po naddunajskiej Wojwodinie. Słowa poety łączą ten krajobraz w całość, szukając dla niego właściwego rytmu, ocalając przeszłość zaplątaną w wiatrach, starych opowieściach i drzewach. Ale wersy eposu biegną tutaj krętymi ścieżkami, urywają się nagle, by po chwili lub dopiero po przejściu całej epoki odnaleźć się i spleść w znaczący węzeł. Tutaj także historia odciska się w formach mitologicznych niczym w snach o niespełnionych dziejach. W tym krajobrazie poeta jest opowiadaczem niczym archaiczny rapsod, który wciąż musi stwarzać świat od początku, wciąż musi zaczynać swoją inwokację, nie wiedząc przecież, dokąd go ona zaprowadzi i jaki koniec pieśni przyjdzie mu wyśpiewać. Poetą tego krajobrazu i jego wędrującym rapsodem jest Jovan Zivlak, autor wielu tomów poetyckich, eseista, krytyk, edytor, ale przede wszystkim ktoś, kto bez wątpienia żyje poezją na co dzień, jeden z najbardziej dostrzegalnych – w sensie dosłownym – poetów Nowego Sadu. Zivlak ma wyostrzony słuch, zdolny rozpoznać symfonie otaczających go dźwięków. Wsłuchany w świat, jest jakby jego tłumaczem i orędownikiem ukrytego w nim sensu: głosy z daleka i głosy zza ucha podobne są jak wnętrze do wnętrza jedne i drugie słyszysz jedne przygłuszone drugie niewyraźne. i jakbyś był nakarmiony gdy wyłowisz odgłos potwierdza on że żyjesz. Dla Zivlaka poezja jest formą życia. Stanowi więc najwyższy i najpełniejszy stopień kształtujący możliwości, które każdy z nas ma w sobie. Poprzez poezję, jako niezwykle subtelną formę, ujawnia się cała skomplikowana natura ludzkiej wrażliwości i wyobraźni. Poezja jest jednak przede wszystkim pomostem łączącym początek i chwilę obecną, pełni zatem rolę świadka i strażnika historii. Bo kiedy Zivlak powiada, że karmi się głosami, to sięga wprost do najgłębszych podstaw istnienia: do stwarzającej siły słowa, do źródła wszelkiego bytu. To stawia Zivlaka w rzędzie poetów metafizycznych, pochylonych nad prawdziwie dociekliwymi pytaniami o sens naszego świata. Słowo wyłowione z morza głosów, wyłaniające się z otchłani, umocowujące czas na osi dziejów i przecinające ciemność stanowi klucz do poetyckiego świata Zivlaka. Ma rację Grzegorz Łatuszyński, kiedy w posłowiu do ułożonego przez siebie i złożonego z przetłumaczonych przez siebie wierszy wyboru poezji Zivlaka pisze: „Poezja Zivlaka dzieje się głównie w języku i słowie, a to znaczy, że nie tyle realna rzeczywistość, co rzeczywistość językowa jest inspiracją i obszarem, w którym buduje on swój świat poetycki niejako autonomiczny wobec świata zewnętrznego”. Autonomia to znak wolności pozwalającej poecie spoglądać na świat w szerokiej perspektywie. Na tyle przecież szerokiej, że to, co realne, nie ginie z pola widzenia. W świetle tej perspektywy ujawniają się prawdziwie twórcze siły, zdolne nie tylko naśladować naturę, ale także rozpoznawać tkwiące w niej narzędzia stwarzające. Dzięki nim obraz świata zbudowanego poetycko nabiera cech trwałych i realnych, poszerzając horyzont rzeczywistości. Zivlak – dzięki wyobraźni i językowej intuicji – odkrywa niewidoczne wcześniej związki i relacje obecne w świecie. Można powiedzieć, że jego wiersze są jak dynamit wybuchający i odsłaniający ukryte w głębi ziemi złoża związków i minerałów. Każda taka eksplozja stanowi opowieść o istnieniu pełnym …