Czwartek, 18 grudnia 2008
Włodzimierz Odojewski - Rozmowa numeru
Czasopismo"Magazyn Literacki Książki"
Tekst pochodzi z numeru12/2008
Pisarz Włodzimierz Odojewski był w latach 60. tajnym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa – ustaliła na podstawie archiwów Instytutu Pamięci Narodowej Joanna Siedlecka. W jej najnowszej książce – „Kryptonim »Liryka«. Bezpieka wobec literatów” (Prószyński i S-ka) jeden z rozdziałów poświęcony jest nieznanej dotąd działalności kryptonimowanego przez SB jako „WO”, „WOd” lub „W” autora „Zasypie wszystko, zawieje…”. Największe dokonania pisarskie Włodzimierza Odojewskiego to obok arcydzieła prozatorskiego „Zasypie wszystko, zawieje…” (1973) opowiadania ze zbiorów „Zapomniane, nieuśmierzone…” (1987), „Jedźmy, wracajmy…” (1993), „Bez tchu” (2002), powieść „Oksana” (1999) i opowieść katyńska „Milczący, niepokonani” (2003). Jest laureatem wielu prestiżowych nagród, m.in. Kościelskich, Fundacji Jurzykowskiego, paryskiej „Kultury”, londyńskich „Wiadomości”. „Uważany jest również – pisze Siedlecka – za wzór moralnej bezkompromisowości i odwagi, który szarpie najboleśniejsze polskie rany, bo »lepiej się wtedy goją«. Za jednego z ostatnich – według Tadeusza Nyczka – »w sztafecie literatury, honoru i pamięci «”. Czy miał pan świadomość, że został pan zarejestrowany jako TW – pytam Włodzimierza Odojewskiego. Nie. A dlaczego, już w wolnej Polsce, milczał pan na ten temat? Nie zapaliło się panu światełko ostrzegawcze, choćby wtedy, gdy pańskie nazwisko znalazło się na tzw. liście Wildsteina? Poinformował mnie o tym telefonicznie z Londynu mój siostrzeniec. Ale wiadomość tę zlekceważyłem, bo do niczego się nie poczuwałem. Nie sądziłem, że to, co mówiłem porucznikowi Majchrowskiemu, mogło być niebezpieczne. Ale jednak wspomniał pan o tym w wywiadzie udzielonym w październiku zeszłego roku. Powiedziałem, że w latach 60. miałem na karku ubecję, która wzywała mnie na przesłuchania. Nie robiłem z tego nigdy tajemnicy, wielka szkoda jednak, że nie stać mnie było, by powiedzieć o tym całkowicie otwarcie. Uważa to pan za swój błąd? Tak. Czy ma pan świadomość tego, że wśród pańskich czytelników, także tych najwierniejszych, znajdą się teraz tacy, dla których pański dorobek twórczy, przesłonięty raportami oficera SB, przestanie być ważny? Ta świadomość narastała we mnie dopiero w ostatnich miesiącach, wcześniej jej nie czułem. Byłem pewny, że nikomu nie dołożyłem, nie wyrządziłem żadnej szkody. No bo czego się SB dowiedziała ode mnie? Jak funkcjonuje na Zachodzie ruch wydawniczy? Po liście Wildsteina pomyślałem: tak, może zarejestrowano mnie gdzieś tam w kartotekach, ale co z tego wynika? A wyniknęło to, że nad moją głową zawisła siekiera. Co pan zamierza zrobić? Nie wiem, nie wyobrażam sobie, bym chodził po Warszawie z etykietą donosiciela. Muszę na spokojnie przeczytać książkę Joanny Siedleckiej, ustosunkuję się pewnie wtedy do konkretnych zarzutów. Obecnie, na gorąco, widzę tu tylko całą masę kłamstw i fałszów. Można było ich uniknąć, gdyby autorka skontaktowała się ze mną, czego jednak – choć znamy się przecież – nie uczyniła. Proszę pana, a czy wtedy – w latach 60. – w ogóle przychodziło panu do głowy, by jednym słowem „nie” zwekslować wszelkie esbeckie próby wyciągnięcia od pana jakiejkolwiek informacji? By odmówić spotkań z Majchrowskim? Na takie „nie” bym się nie zdobył. Uniemożliwiała to atmosfera strachu, w jakim żyliśmy, a wiedza o tym, jak postępować z SB, jak się przed nią bronić, przyszła później. Gdy więc Majchrowski wzywał mnie, bym się stawił: w Pałacu Mostowskich, na Rakowieckiej czy „na kawę” do Grand Hotelu albo do prywatnego, opuszczonego mieszkania na Muranowie, pewnie lokalu operacyjnego – przychodziłem. Ale nie donosiłem na nikogo, jak to się mówi – nie kapowałem, to kompletnie nie w moim stylu. I będę się bronić, bo jeśli teraz stulę uszy po sobie, potwierdzę tym każde zdanie …
Wyświetlono 25% materiału - 546 słów. Całość materiału zawiera 2185 słów
Pełny materiał objęty płatnym dostępem
Wybierz odpowiadającą Tobie formę dostępu:
1A. Dostęp czasowy 15 minut
Szybkie płatności przez internet
Aby otrzymać dostęp kliknij w przycisk poniżej i wykup produkt dostępu czasowego dla Twojego konta (możesz się zalogować lub zarejestrować).
Koszt 9 zł netto. Dostęp czasowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Czas dostępu będzie odliczany od momentu wejścia na stronę płatnego artykułu. Dostęp czasowy wymaga konta w serwisie i logowania.
1B. Dostęp czasowy 15 minut
Płatność za pośrednictwem usługi SMS
Aby otrzymać kod dostępu, należy wysłać SMS o treści koddm1 pod numer: 79880. Otrzymany kod zwotny wpisz w pole poniżej.
Opłata za SMS wynosi 9.00 zł netto (10.98 PLN brutto) i pozwala na dostęp przez 15 minut (bądź do czasu zamknięcia okna przeglądarki). Przeglądarka musi mieć włączoną obsługę plików "Cookie".
2. Dostęp terminowy
Szybkie płatności przez internet
Dostęp terminowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Dostęp terminowy wymaga konta w serwisie i logowania.
3. Abonenci Biblioteki analiz Sp. z o.o.
Jeśli jesteś już prenumeratorem dwutygodnika Biblioteka Analiz lub masz wykupiony dostęp terminowy.
Zaloguj się