Wtorek, 21 października 2014
Między wierszami
Czasopismo"Magazyn Literacki Książki"
Tekst pochodzi z numeru10/2014


Nogi Aleksandry Szarłat to jedno
z mych milszych wspomnień studenckich,
chociaż nie przypominam sobie
czego nauczała – u progu lat dziewięćdziesiątych
zeszłego stulecia – na
fakultecie dziennikarstwa Uniwersytetu
Warszawskiego ówczesna publicystka
„Sztandaru Młodych”. Od tamtego czasu
kilkakrotnie zmieniła barwy redakcyjne,
a ostatnimi laty przeistoczyła się
nawet w pisarkę. Jakiś czas temu przedstawiła
sylwetki spikerek TVP, teraz zajęła
się peerelowską socjetą.

Raut z okazji premiery „Celebrytów
z tamtych lat” (Znak) miał miejsce w restauracji
„Mozaika”, od niemal sześciu
dekad funkcjonującej przy ul. Puławskiej
w Warszawie. Toast czystą – serwowaną
w „literatkach”, pod śledzia z cebulką, jaja
w majonezie oraz sałatkę jarzynową –
wznieśli za pomyślność autorki m.in. jej
interlokutorzy: małżeństwo Koftów, Wojciech
Gąsowski, Daniel Olbrychski i Hanna
Bakuła. Dwieście metrów na południe
ulokowały się zespoły filmowe, skąd na
obiady niegdyś wpadali do knajpy: Andrzej
Munk, Jerzy Kawalerowicz, Stanisław
Różewicz, Jerzy Passendorfer, Jan
Rybkowski czy Bohdan Poręba, że wspomnę
jedynie reżyserów pracujących już po
przeciwnej stronie chmur. Przy „Mozaikowych”
stolikach towarzyszyły im czasami
przyszłe obsady ich produkcji. Nierzadko
gwiazdorskie. I taki był chyba powód zorganizowania
w tych niewiele zmienionych
wnętrzach wieczoru promocyjnego książki
Aleksandry Szarłat, chociaż autorka nawet
nie napomyka w niej o roli „Mozaiki”
w dziejach rodzimej kinematografii. Przytacza
za to obszernie liczną memuarystykę
poświęconą bardziej znanym adresom
odwiedzanym przez high life w epokach
tow. Wiesława, Sztygara i Generała.

Przede wszystkim „Kameralna” –
drzewiej trzylokalowa – dziś usytuowana
w dwóch miejscach, Klub Aktora w Alejach
Ujazdowskich (szkoda, że wciąż nikt
nie opisał jego drugiej placówki, działającej
w latach 50. przy ul. Pankiewicza,
gdzie zbierało się głównie towarzystwo
okołomuzyczne) oraz „Ściek”, czyli lokal
Stowarzyszenia Filmowców Polskich, zajmujący
suterenę budynku mieszkalnego
przy ulicy Trębackiej, niestety od dwóch
dekad nieistniejący. Tyle, jeśli chodzi
o gastronomię. Szarłat cytuje także opinie
o innych popularnych miejscach towarzyskich
konwentykli postaci publicznych.
Latem był nim obowiązkowo basen Legii,
po którym nie pozostała nawet kropla
wody, od wiosny do jesieni tory wyścigów
hipicznych na Służewcu (o dziwo, Andrzej
Bohdanowicz – alias „Koń” – bywał tam
incydentalnie), a przez cały sezon domy
wypoczynkowe ZAiKS-u w: Zakopanem,
Krynicy Górskiej i Sopocie (a także, co
niestety, uszło uwadze autorki, pensjonaty
Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich
w: Kazimierzu nad Wisłą, Międzyzdrojach,
Gołdapi i Posejnelach).

Niemało ludzi kina zgromadziło się
w gdyńskim Teatrze Muzycznym, gdzie
przy okazji 39. Festiwalu Polskich Filmów
Fabularnych zaprezentowano powieść
Marcina Mastalerza „Miasto 44”,
(PWN) powstałą na kanwie scenariusza
filmu pod tym samym tytułem w reżyserii
Jana Komasy. Na pewno lepiej się
ją czyta niźli ogląda to filmowe curiosum,
przypominające grę komputerową,
okraszone histeryczną grą Zofii Wichłacz.
Nie jestem w stanie pojąć, jakim
cudem tak niezdolne aktorsko – i niefotogeniczne,
niestety – dziewczę uhonorowano
nagrodą za główną rolę kobiecą.
Być może tym sposobem jury chciało
(?) uhonorować zasłużonych dla rodzimej
kinematografii rodziców aktorki:
Annę Seitz – dekoratorkę wnętrz oraz
Zbigniewa Wichłacza – operatora.

Aktorski epizod w życiorysie ma też
Krzysztof Feusette. Po maturze przez
rok studiował w warszawskiej Akademii
Teatralnej. Potem porzucił Melpomenę
na rzecz dziennikarstwa. Słuszności
wyboru dowiodła jego publicystyka, zamieszczana
przez lata na łamach „Rzeczpospolitej”,
a od kilkunastu miesięcy
„W Sieci”. Ostre widzenie realiów i bezkompromisowość
ocen zaowocowały
przed kilkoma laty nagrodą Złotej Ryby
im. Maciej Rybińskiego (dla najlepszego
felietonisty poniżej 40. roku życia),
co powiększyło laureatowi i tak pokaźną
liczbę czytelników. Podobnie stanie
się chyba za sprawą „Alfabetu Salonu”
(Fronda), przedstawionego w Centrum
Prasowym PAP ustami Michała Karnowskiego
i Joanny Lichockiej. Autor
kłuje w niej wytrawnym piórem 80 ikon
współczesnego, jak celnie określa, Frontu
Jedności Przekazu (m.in. Janinę Paradowską,
Monikę Olejnik, Tomaszów:
Lisa i Wołka, Jacka Żakowskiego, prof.
Ireneusza Krzemińskiego).

Autor: Tomasz Z. Zapert