Poniedziałek, 15 czerwca 2009
Rozmowa z Janem Lusem, prezesem Izby Księgarstwa Polskiego
CzasopismoWiadomości Księgarskie
Tekst pochodzi z numeru59
Zacznijmy od obchodów Światowego Dnia Książki, w przygotowaniu których Izba Księgarstwa Polskiego zaczęła odgrywać coraz poważniejszą rolę… Izba mogła tak aktywnie zafunkcjonować przede wszystkim dzięki temu, że zastała bardzo przychylną atmosferę w Polskiej Izbie Książki i Stowarzyszeniu Księgarzy Polskich. Władze tych dwóch organizacji zobaczyły, że izba typu gospodarczego zrzeszająca księgarzy niezależnych jest w Polsce niezbędna i mimo że jest ona w pewnym sensie podmiotem konkurencyjnym, to aktywnie uczestniczyły przy jej powstaniu i w przyjazny sposób naszą organizację przyjęły. Najważniejsze jest to, że zobaczyły w nas partnera, a nie wroga. Dlatego naturalnie musieliśmy się także zająć tym, co ma za zadanie przynajmniej powstrzymać ubytek czytelników, czyli promocją czytelnictwa. Chcemy stworzyć modę na czytanie, przyjazną atmosferę wokół książki, a także przekonać ludzi, aby książki czy podręczniki kupowali w księgarniach. To ważne, zważywszy na fakt, że prawie połowa obrotu książkami odbywa się właśnie na podręcznikach. Musimy pilnować, aby młodzież była obyta z książką. Przecież w księgarniach często spotykamy się z sytuacjami, w których młodzi ludzie oglądają książki i wertują szczególnie interesujące ich rozdziały. Jako księgarze na to zezwalamy, bo wiemy, że to nasz potencjalny klient, który przyjdzie kilka razy, ale w końcu kupi jakąś książkę. Najważniejsze jest, abyśmy stworzyli potrzebę przyjścia do księgarni. Zatem, za pomocą jakich narzędzi księgarze mogą promować czytelnictwo i jak robili to Państwo w ramach ŚDK? „Apetyt na czytanie” to kontynuacja akcji, która została zainicjowana przez Polską Izbę Książki. Jej pomysłodawcą jest Michał Brzozowski z Łodzi. PIK zapytała nas, czy IKP jako zrzeszenie księgarzy nie chciałoby kontynuować „Apetytu”, ponieważ ich możliwości działania już się wyczerpały. Przejęliśmy i rozwinęliśmy tę inicjatywę. Szczególnie aktywny w sferze jej organizacji i kontroli jest nasz kolega – Andrzej Kalinowski, który zajmował się m.in. sprawą dotacji ze środków ministra kultury. Dzięki temu skierowaliśmy pewien strumień finansowy na spotkania autorskie, które i tak w większości księgarń się odbywały. Jakie wsparcie IKP otrzymała na te cele w ubiegłym roku i jak to wygląda obecnie? W 2008 roku przyznano nam dotację w wysokości 100 tys. zł, kolejne 48 tys. zł dołożyliśmy z własnych środków. W tym roku staramy się o 240 tys. zł dofinansowania. Trzeba pamiętać, że każde działanie podejmowane w ramach IKP ma charakter społeczny. Tym ważniejsza jest postawa, jaką prezentuje Andrzej Kalinowski, który mocno wierzy w sensowność tej akcji. Zresztą – jeśli 100 tys. podzielimy na 200 księgarń, to dla każdej przypadnie 500 zł, czyli koszt organizacji spotkań z dwoma lokalnymi autorami. Trzeba organizować tego typu imprezy, m.in. dzięki nim duża część młodzieży szkolnej ma szansę po raz pierwszy odwiedzić księgarnię. Z tego powodu włączyliśmy się także w organizację konkursu Europejskiej Nagrody Literackiej. Prowadzimy wiele innych działań. Jakich? Od soboty, 18 kwietnia, księgarnie rozpoczęły akcje promocyjne skierowane do czytelników, m.in. od tego dnia rozpoczęła się akcja promowania Europejskiej Nagrody Literackiej. Chcemy dostarczyć jury konkursu opinię czytelników, ich ocenę wybranych i nominowanych autorów. Ta nagroda ma ogromne znaczenie promocyjne. Jest na początku swojej drogi i w ciągu trzech najbliższych lat dowiemy się, czy ten pomysł się rozwija. A czy nominowane książki są jakoś specjalnie eksponowane w księgarniach? Wszystkie powinny być dostępne, księgarze powinni się o nie starać, a dystrybutorzy zadbać o to, aby trafiły do księgarń. Czyli nie istnieje wspólny standard ich prezentacji? Niczego księgarzom nie narzucaliśmy. Zachęcamy księgarnie do tego, aby przeprowadzały głosowania i kolportowały te informacje dalej, m.in. do PIK. Nasze środowisko może bardzo aktywnie promować ideę tej akcji. Przy okazji promocji czytelnictwa, warto wspomnieć o organizowanych przez nas konkursach na najaktywniejszą księgarnię oraz na najlepszą witrynę księgarską. W tym roku zwycięzców wyłoniło powołane przez izbę jury. A jak, w świetle także Państwa działań, księgarze reagują na spadek czytelnictwa, na który wskazała w swoich ostatnich badaniach Biblioteka Narodowa? Nigdy nie mówiłem, że jest dobrze. Wiemy, że liczba księgarni maleje z roku na rok. To, że księgarnie są rozproszone, stanowi jednocześnie o ich sile, ale także potężnej słabości. Potencjał, jaki posiadamy, pozwala zgromadzić w izbie nawet 500–700 placówek. Niestety, wydawcy nas nie widzą. Co zrobić, żeby was dostrzeżono? Podejmujemy pewne działania, które pozwoliłyby zaistnieć księgarzom jako związkowi niezależnych firm aktywnych, które się liczą i są poważnym partnerem dla wydawców. Stąd projekt Polskiego Katalogu Składowego Książek, który chcemy realizować na partnerskich zasadach wraz z SKP, PIK i Biblioteką Narodową. Chcemy stworzyć jeden katalog bazy tytułów. Większość księgarń jest już skomputeryzowanych, dlatego chcemy dać odpowiednie narzędzie wszystkim uczestnikom rynku. Wracając jednak do wyników badań czytelnictwa, trzeba przyznać, że z punktu widzenia statystyki wygląda to bardzo źle. Jednak patrząc na ten problem optymistycznie, trzeba zauważyć, że czytelnictwo w wielkich miastach rośnie. Chyba zaczyna się tam moda na książkę. Miejmy nadzieję, że dotrze ona także do mniejszych miejscowości. W dużym mieście jest księgarzom łatwiej promować czytelnictwo? Paradoksalnie nie. Większe szanse zaistnienia ma księgarz w małej miejscowości, ponieważ – pozbawiony konkurencji – może silniej oddziaływać na lokalne środowisko. Jeżeli księgarz poprosi wójta, aby przyszedł i przeczytał głośno książkę, ten to zrobi, a to przyciągnie ludzi. Przecież w Świętokrzyskiem funkcjonują księgarnie regularnie organizujące „nocne czytanie”, na które przychodzą tłumy. Oczywiście w Warszawie znajdzie się tysiąc miłośników czytania nocą, ale jest to jednak przejaw pewnej mody, a w mniejszej miejscowości – rzeczywista potrzeba. Moim zdaniem, efekty takich działań promocyjnych w małych miejscowościach mogłyby być bardziej widoczne, tylko że księgarze są tak mocno skoncentrowani na bieżących zadaniach. Często powielają pracę wykonaną wcześniej przez wydawcę i hurtownika, np. przy wprowadzaniu tytułów do …
Wyświetlono 25% materiału - 877 słów. Całość materiału zawiera 3509 słów
Pełny materiał objęty płatnym dostępem
Wybierz odpowiadającą Tobie formę dostępu:
1A. Dostęp czasowy 15 minut
Szybkie płatności przez internet
Aby otrzymać dostęp kliknij w przycisk poniżej i wykup produkt dostępu czasowego dla Twojego konta (możesz się zalogować lub zarejestrować).
Koszt 9 zł netto. Dostęp czasowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Czas dostępu będzie odliczany od momentu wejścia na stronę płatnego artykułu. Dostęp czasowy wymaga konta w serwisie i logowania.
1B. Dostęp czasowy 15 minut
Płatność za pośrednictwem usługi SMS
Aby otrzymać kod dostępu, należy wysłać SMS o treści koddm1 pod numer: 79880. Otrzymany kod zwotny wpisz w pole poniżej.
Opłata za SMS wynosi 9.00 zł netto (10.98 PLN brutto) i pozwala na dostęp przez 15 minut (bądź do czasu zamknięcia okna przeglądarki). Przeglądarka musi mieć włączoną obsługę plików "Cookie".
2. Dostęp terminowy
Szybkie płatności przez internet
Dostęp terminowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Dostęp terminowy wymaga konta w serwisie i logowania.
3. Abonenci Biblioteki analiz Sp. z o.o.
Jeśli jesteś już prenumeratorem dwutygodnika Biblioteka Analiz lub masz wykupiony dostęp terminowy.
Zaloguj się