Wtorek, 7 kwietnia 2009
Rozmowa z Włodzimierzem Albinem – prezesem Wolters Kluwer Polska
CzasopismoBiblioteka Analiz
Tekst pochodzi z numeru244
W przypadku podmiotów takich jak Wolters Kluwer Polska od dawna nie można mówić o wydawnictwie książkowym, ale o firmie, która dostarcza treści – na różnych nośnikach. Jeżeli przestanie się o nas mówić „wydawnictwo”, niedługo wydawnictw nie będzie w ogóle. Ponieważ każdy ma na koncie mniejsze lub większe doświadczenia na tym polu. Tak, i powinniśmy skończyć z tworzeniem sztucznych podziałów. Nie ma znaczenia, czy publikujemy on-line, off-line, na płytach czy na papierze… Wszyscy dostarczamy treść. Przyjęcie takiego punktu widzenia ułatwi zresztą później klasyfikację działających na tym rynku podmiotów. Przez lata zżymano się, że w rankingach największych wydawnictw na równi traktujemy firmy takie jak twoja z innymi – ponieważ u ciebie w przychodach dominuje elektronika. Tymczasem niebawem – jeśli by stosować proponowaną metodologię – z zestawień znikłyby wydawnictwa referencyjne. Co wówczas? Właśnie. Przecież encyklopedie i słowniki od lat udostępniane są w rozmaity sposób. Czy słownik w Internecie przestaje być słownikiem? Podobnie jak publikacje do nauki języków obcych. Mało tego – wiele naszych tytułów dostępnych jest równolegle na różnych nośnikach. Sprzedawane na płytach aktualizowane są przez Internet, tradycyjne książki także mają dołączane płyty. W WKP aż 80 proc. przychodów daje szeroko rozumiana elektronika i jest to największy udział tej grupy wśród wydawnictw profesjonalnych. W przypadku największych konkurentów – LexisNexis i Becka – udział elektroniki w ich przychodach nie powinien przekraczać 60 proc. Wiedza i Praktyka także pochwalić może się bardzo popularnym Portalem FK dla księgowych, który, jak przypuszczam, nie dominuje w ich przychodach. Udział nowych mediów u innych edytorów jest jeszcze mniejszy. A udział książek? W naszym przypadku przychody z ich sprzedaży wyniosły w 2008 roku ok. 20 mln zł. Dotyczy to zarówno tytułów prawniczych jak i biznesowych. W ogóle zdumiewa mnie słabość sektora książkowego adresowanego do szeroko rozumianego biznesu, profesjonalistów różnych branż. Największy gracz na rynku, Polskie Wydawnictwo Ekonomiczne, ma kilka milionów złotych obrotów, podczas gdy jest to rynek blisko 500 tys. specjalistów! Prawników jest o wiele mniej. Prawnicy muszą czytać, żeby być na bieżąco. A przynajmniej mają tego świadomość. Ale np. lekarze też muszą, a jest ich w Polsce ok. 100 tys. Słyszałem, że każdy z produktów WKP ma własny budżet – z wyodrębnieniem generowanych kosztów i przychodów. Każdy produkt, seria, segment wydawniczy stanowią osobne profi centra. To wymóg „centrali”? Nie wiem, czy „centrali” aż tak bardzo na tym zależy. Widzę natomiast, że ludziom bardzo to pomaga w zarządzaniu projektami. Pokazuje im, gdzie są i jakie są efekty ich pracy. Nie oszukujmy się, firmy takie jak nasza pracują dla wyniku finansowego. Podobny system funkcjonuje we wszystkich spółkach-córkach koncernu? Jest różnie. Zależy kto jakie wprowadzi u siebie procedury. My, jeśli chodzi o kontroling i rachunkowość zarządczą, na pewno jesteśmy w czołówce Europy. I „bratnie” oddziały Wolters Kluwer zapożyczają te rozwiązania? Przyjeżdżają i podglądają. [śmiech] Uczą się od najlepszych… Może od tych z pierwszej trójki. W porównaniu do oddziałów z innych krajów jesteśmy jednak malutcy. Jak bardzo malutcy? W ubiegłym roku osiągnęliśmy wzrost przychodów o ok. 13,5 proc., do 172 mln zł, co daje ok. 50 mln euro. A nasi koledzy z Francji czy Włoch mówią o 250-300 mln euro. My jednak notujemy większe wzrosty i mamy lepszą rentowność. No i ten wzrost mamy od lat. 13,5 proc. dla takiej firmy jak nasza to dużo. W 2007 roku mieliście wzrost o 9 proc., do 140,6 mln zł. 2004 rok też był dobry. Wówczas obrót wzrósł z 94,5 do 103,2 mln zł. Ale za to w 2007 mieliście rekordowy zysk netto 38,92 mln zł. Jak było możliwe osiągnięcie takiego wyniku w segmencie, w którym olbrzymie kwoty pochłania budżet marketingowy? Stworzenie samych serwisów internetowych kosztować musi majątek – oprogramowanie, aktualizacja, promocja… Umiemy to robić, nieskromnie powiem. Choć największych konkurentów wyprzedzacie o kilka długości, nie możesz powiedzieć, że dają wam żyć. Wiedza i Praktyka, C.H. Beck, LexisNexis… Wiedza i Praktyka tak mocno z nami nie konkuruje, ponieważ oni wciąż mocni są w publikacjach wymiennokartkowych, z których my stopniowo wychodzimy. Ale co do pozostałych dwóch firm to się zgodzę. Wzrostem przychodów Becka w 2008 roku [z 38 do 45 mln zł – red.] byłem zaskoczony. Czy osiągnięty w ubiegłym roku wzrost waszych przychodów był organiczny? Tak. Nikogo wówczas nie kupiliśmy. W ogóle w ostatnich latach nie kupiliśmy nikogo dużego, raczej niewielkie spółki informatyczne. I nikogo dużego już nie kupicie. Tak sądzisz? Bo kogo? No, pewnie tak… Chociaż słyszałem plotkę, że LexisNexis „jest na sprzedaż”. Takie plotki chodzą po rynku? Która cześć ich oferty byłaby dla was atrakcyjna? Akademicka? Na pewno. Choć myślę, że w niewielkim stopniu ustępujemy im pod tym względem. Mogę jednak powiedzieć, że z naszymi głównymi konkurentami nie prowadzimy tego rodzaju rozmów. W wielu obszarach wasza oferta natomiast pokrywa się. Odpowiednikiem Serwisu Prawno-Gospodarczego LexisNexis jest wasz Informator Prawno- Gospodarczy. Tak. SPG LexisNexis jest zresztą bardzo udanym produktem, z którym skutecznie udało im się wejść na rynek. Przez rok był to ciekawszy produkt niż nasz IPG, ale obecnie te proporcje – śmiem twierdzić – zostały wyrównane. Bywa, że na jakimś etapie konkurencja nas wyprzedzi – vide wspomniany SPG, ale głównie to my jesteśmy tym uciekającym królikiem, którego inni starają się dogonić. A w czym konkurencji ustępujecie? Szeptana propaganda mówiła do niedawna, że my mamy „Lexa”, a Beck ma lepsze komentarze, ale to nie do końca była prawda. Przede wszystkim nie mieliśmy wszystkich komentarzy, co w tym roku się zmieni. Piszą je oczywiście inni autorzy. W ogóle uważam, że na rynku miejsce jest na więcej …
Wyświetlono 25% materiału - 888 słów. Całość materiału zawiera 3555 słów
Pełny materiał objęty płatnym dostępem
Wybierz odpowiadającą Tobie formę dostępu:
1A. Dostęp czasowy 15 minut
Szybkie płatności przez internet
Aby otrzymać dostęp kliknij w przycisk poniżej i wykup produkt dostępu czasowego dla Twojego konta (możesz się zalogować lub zarejestrować).
Koszt 9 zł netto. Dostęp czasowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Czas dostępu będzie odliczany od momentu wejścia na stronę płatnego artykułu. Dostęp czasowy wymaga konta w serwisie i logowania.
1B. Dostęp czasowy 15 minut
Płatność za pośrednictwem usługi SMS
Aby otrzymać kod dostępu, należy wysłać SMS o treści koddm1 pod numer: 79880. Otrzymany kod zwotny wpisz w pole poniżej.
Opłata za SMS wynosi 9.00 zł netto (10.98 PLN brutto) i pozwala na dostęp przez 15 minut (bądź do czasu zamknięcia okna przeglądarki). Przeglądarka musi mieć włączoną obsługę plików "Cookie".
2. Dostęp terminowy
Szybkie płatności przez internet
Dostęp terminowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Dostęp terminowy wymaga konta w serwisie i logowania.
3. Abonenci Biblioteki analiz Sp. z o.o.
Jeśli jesteś już prenumeratorem dwutygodnika Biblioteka Analiz lub masz wykupiony dostęp terminowy.
Zaloguj się