Czwartek, 13 października 2016
Rozmowa z Markiem Jakimowiczem, członkiem zarządu Pearson Central Europe Sp. z o.o.
CzasopismoBiblioteka Analiz
Tekst pochodzi z numeru445
Jak się czuje największa firma wydawnicza na świecie?W mojej ocenie bardzo dobrze. Myślę, że poszukując odpowiedzi na to pytanie, każdy może przenalizować komunikaty prasowe koncernu dotyczące zmian, jakie wprowadzamy w naszej strategii biznesowej. Zmian, które pozwalają nam sprostać wymaganiom rynku edukacji i zabezpieczyć odpowiedni poziom zwrotu z inwestycji naszym akcjonariuszom. Dodatkowo ostatnie lata to oczywiście ciągłe poszukiwanie nowych obszarów dla r ozwoju w skali globalnej. Warto z aznaczyć, iż część wydawnicza nie stanowi dominującej części działalności koncernu. Pearson stara się oferować przede wszystkim systemowe rozwiązania dedykowane edukacji, w tym także w zakresie podnoszenia kwalifikacji osobistych. Schodząc na rodzime podwórko, nadzór nad jaką wydawniczą częścią koncernu sprawuje obecnie PCE?Oddział z centralą w Warszawie zarządza 34 krajami Europy Centralnej i Wschodniej, a więc odpowiadamy za działania firmy począwszy od Mongolii, przez Kazachstan, Rosję, Ukrainę, Izrael po Słowenię, a kończąc na krajach nadbałtyckich i Polsce. Wiadomo, że są to kraje różnej wielkości i różne priorytety kierują naszymi poczynaniami na tamtejszych rynkach. Polska pozostaje największym rynkiem pod waszą kontrolą?Rzeczywiście Polska jest największym rynkiem pod względem realizowanych przychodów, jednak pod względem powierzchnii liczby ludności największy jest oczywiście rynek rosyjski. Rosja jednak nie jest chyba tak dobrym rynkiem jak Polska?To przede wszystkim zupełnie inny rynek. Ma zupełnie inne regulacje. Jest mocno nastawiony na wspieranie lokalnych dostawców rozwiązań i treści edukacyjnych. To bardzo regulowany rynek, a więc "ciężki" dla wydawców zagranicznych. Ale dajemy sobie na nim radę - wśród wydawców publikacji do nauki języka angielskiego jesteśmy liderem. Działacie tam bezpośrednio? Dobrze dogadujecie się z władzami?Nie można powiedzieć, że to efekt współpracy z władzami. Nasz sukces ma charakter stricte rynkowy i jest efektem udanej współpracy z firmą lokalną, która jest naszym wyłącznym dostawcą na rynek Federacji Rosyjskiej. To wydawca czy dystrybutor?Firma L360 prezentuje obie te kompetencje, jest jednocześnie firmą handlową i aktywnym wydawcą własnych treści edukacyjnych. Generalnie nasza strategia opiera się na współpracy z jednym silnym partnerem na każdym z rynków. To on rozpoznaje rynek i proponuje możliwe kierunki wspólnych działań. W Polsce działacie w takim samym modelu?Tak, nasze materiały do nauki języka angielskiego i niemieckiego od czterech lat dystrybuuje Platforma Edu-Książka, zaś materiały akademickie firma ABE-IPS. Jak wyglądał wewnętrzny ranking PCE pod względem realizowanych przychodów?Pierwsza trójka jest na pewno łatwa do przewidzenia: Polska, Rosja, Ukraina. Rynek polski generuje ok. 50 proc. przychodów firmy. W 2015 roku było to 64,49 mln zł, przy ogólnych przychodach w wysokości 121,73 mln zł. Według sprawozdania za rok 2015 na sprzedaż publikacji przypadło w tym okresie 58,8 mln zł. A co kryje się pod ponad 5,5 mln zł ze sprzedaży usług? Tak jak wspomniałem na początku, są to różnego rodzaju rozwiązania nieksiążkowe, w tym usługi w zakresie doradztwa czy szkoleń, na przykład podnoszenia kwalifikacji, czy też tworzenia modeli edukacyjnych na potrzeby szkół czy samorządów. Są tu także systemy uzupełniające ofertę podręcznikową, w tym akademicką, a także publikacje i treści cyfrowe skierowane do końcowego odbiorcy, w tym te dostarczane bezpośrednio z Wielkiej Brytanii. Oferta Pearsona dzieli się na tzw. dywizje produktowe. W naszym regionie zdecydowanie największy udział w sprzedaży ma dywizja ELT (English Language Teaching). Drugi dział to Higher Education, czyli książka akademicka do wszystkich dyscyplin naukowych wraz z elektronicznymi systemami uzupełniającymi. Trzecia dywizja to International Schools, czyli materiały do szkół międzynarodowych z poziomu K12 w języku angielskim (amerykańskim lub brytyjskim). A K12 to?To taki "branżowy" skrót na określenie systemu 12 klas szkoły ogólnej plus przedszkole, czyli w zasadzie ogólnoświatowy standard obowiązujący również w Polsce. Choć w różnych konfiguracjach, które stanowią o specyfice rynku, na którym Pearson działa od 25 lat i właśnie ta rocznica jest ważnym motywem przewodnim w tegorocznych działaniach firmy. 25 lat, ale pod różnymi znakami towarowymi?Rzeczywiście. Firma zaczynała działalność pod marką Addisson-Wesley, następne Addison-Wesley Longman, Longman, a także Pearson Education. Wreszcie przed kilkoma laty koncern uznał, że identyfikującą go marką będzie sam Pearson, a sub-brandy, które pozostają w świadomości klientów odnoszą się dziś do konkretnych produktów, jak na przykład "Słownik Longmana". Jednak ten jubileusz obchodzicie chyba w najgorszym dla firmy okresie jej działalności na tutejszym rynku?Na pewno najtrudniejszym pod względem zapewnienia prowadzonemu biznesowi względnej stabilności finansowej. Darmowy podręcznik to był dobry czy zły pomysł?Z punktu widzenia niezbyt zamożnego społeczeństwa, darmowy podręcznik dla dziecka w wieku szkolnym to oczywiście dobry pomysł. W takim razie dlaczego nikt nie rozdaje dzieciom tenisówek?Pewnie dlatego, że tenisówek nie używa się tylko w szkole. Po drugie, sądzę, że oczekiwania społeczne w tym zakresie są inne. Zwłaszcza, ze Polska była do 2014 roku niemal ostatnim europejskim krajem, w którym zasadniczy koszt podręczników finansowali rodzice uczniów, a nie państwo. Natomiast to z czym można polemizować, to sposób wprowadzenia tego systemu w życie. Na przykład czy wartość państwowego finansowania określona przez ministerstwo faktycznie odpowiada wartości merytorycznej materiałów dydaktycznych oferowanych przez wydawców. Doskonałym przykładem są ćwiczenia. Jeżeli ktoś ustalił pułap dofinansowania materiałów do 13 przedmiotów na kwotę 25 zł, to kwota nieco poniżej 2 zł nie pokrywa nawet kosztów druku, nie mówiąc już o kosztach wytworzenia dobrej jakości materiału ćwiczeniowego do pracy w klasie i w domu. Mówimy zatem o modelu, w którym pogarszamy jakość materiału edukacyjnego, który trafia do ucznia, a prawie każdy wydawca edukacyjny oprócz rachunku ekonomicznego ma pewną misję, polegającą na potrzebie dostarczenia uczniom jak najlepszej jakości treści edukacyjnych, której nie jest w stanie w takiej sytuacji w całości wypełnić. System wdrożony przez MEN w 2014 roku utrudnia wam jej realizację?Skupiamy się raczej na jego usprawnieniu, dlatego uczniom i nauczycielom …
Wyświetlono 25% materiału - 884 słów. Całość materiału zawiera 3539 słów
Pełny materiał objęty płatnym dostępem
Wybierz odpowiadającą Tobie formę dostępu:
1A. Dostęp czasowy 15 minut
Szybkie płatności przez internet
Aby otrzymać dostęp kliknij w przycisk poniżej i wykup produkt dostępu czasowego dla Twojego konta (możesz się zalogować lub zarejestrować).
Koszt 9 zł netto. Dostęp czasowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Czas dostępu będzie odliczany od momentu wejścia na stronę płatnego artykułu. Dostęp czasowy wymaga konta w serwisie i logowania.
1B. Dostęp czasowy 15 minut
Płatność za pośrednictwem usługi SMS
Aby otrzymać kod dostępu, należy wysłać SMS o treści koddm1 pod numer: 79880. Otrzymany kod zwotny wpisz w pole poniżej.
Opłata za SMS wynosi 9.00 zł netto (10.98 PLN brutto) i pozwala na dostęp przez 15 minut (bądź do czasu zamknięcia okna przeglądarki). Przeglądarka musi mieć włączoną obsługę plików "Cookie".
2. Dostęp terminowy
Szybkie płatności przez internet
Dostęp terminowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Dostęp terminowy wymaga konta w serwisie i logowania.
3. Abonenci Biblioteki analiz Sp. z o.o.
Jeśli jesteś już prenumeratorem dwutygodnika Biblioteka Analiz lub masz wykupiony dostęp terminowy.
Zaloguj się