środa, 3 września 2014
Rozmowa z Markiem Dobrowolskim, prezesem i Anną Gajewską, wiceprezesem zarządu Platformy Dystrybucyjnej Wydawnictw
CzasopismoBiblioteka Analiz
Tekst pochodzi z numeru389
Od momentu powstania PDW minęło półtora roku. Ze strony właścicieli firmy wielokrotnie i publicznie padały już stwierdzenia, że pojawienie się firmy zmieniło rynek dystrybucji e-książek. W jaki sposób? Marek Dobrowolski: Z pewnością istotne zmiany w tym czasie na rynku nastąpiły. Przede wszystkim udało nam się wpłynąć na to, że obniżone zostały rabaty, które w okresie budowy podstaw tego rynku szybko osiągnęły absurdalny poziom 50, a nawet 60 proc., licząc od ceny detalicznej. W wielu przypadkach były wręcz analogiczne do rabatów funkcjonujących na rynku książek drukowanych. Początkowo dystrybutorzy zapewniali, że poziom rabatu na e-booki nie będzie przekraczał 35 proc. Anna Gajewska: Jednak ich oczekiwania w tym zakresie zaczęły dość szybko rosnąć… Ponieważ wyższy rabat zaczęto wykorzystywać jako formę kapitalizowania rozwoju rynku… MD: Rzeczywiście argumentacja dystrybutorów podążała w takim właśnie kierunku. Wydawcom tłumaczono, że przecież mogą sobie pozwolić na obniżenie ceny detalicznej produktu jakim jest cyfrowa książka, mając na uwadze koszty, które znikały w porównaniu z kalkulacjami na publikacje papierowe. Natomiast jeżeli wydawcy podnosili analogiczny argument, że w takim razie mogą obniżać rabaty, ponieważ dystrybutor nie ponosi typowych dla sprzedaży oferty papierowej kosztów logistyki czy magazynowania, nasi partnerzy nie podzielali tej opinii, twierdząc, że wyższe rabaty finansują koszt inwestycji w nowe technologie. AG: Jednocześnie zapominając, że na e-książki obowiązuje 23-proc. podatek VAT. MD: Taka zabawa trwała wiele miesięcy… Jeżeli nie lat… MD: Można i tak to liczyć, choć według mnie realny rozwój rynku trwa od dwóch-trzech lat, mniej więcej w tym okresie na konta wydawców zaczęły wpływać prawdziwe, liczone w tysiącach złotych kwoty ze sprzedaży oferty cyfrowej. Wcześniej przychodów z tego tytułu nie było wcale lub były zupełnie symboliczne. Zatem po miesiącach przepychanek i realizacji pierwszych wspólnych działań biznesowych… MD: Grupa wydawnictw szybko doszła do wniosku, że trzeba podjąć próbę opanowania sytuacji na rynku, ponieważ zauważalne tendencje są złe, zwłaszcza jeżeli bierzemy pod uwagę obciążenie kosztami budowy rynku. Trzeba pamiętać, że wydawcy byli także bardzo mocno naciskani przez licencjodawców, którzy zgłaszali wręcz absurdalne żądania co do wysokości opłat z tytułu honorariów autorskich. Do tego doszły jeszcze inne ważne aspekty, jak na przykład bezpieczeństwo transakcji. Generalnie uzbierało się sporo spraw kardynalnych, które przyświecały powstaniu podmiotu takiego jak PDW. I chyba udało nam się stworzyć dobre narzędzie do rozwiązywania wcześniej wspomnianych problemów, czego widocznym efektem jest przykładowe obniżenie rabatów na rynku tytułów cyfrowych do 30 proc. W wywiadzie udzielonym pod koniec 2013 roku Bibliotece Analiz, Maciej Makowski, prezes Prószyński Media mówił, że w pierwszych miesiącach funkcjonowania Platformy wszystkim wydawcom udało się zwiększyć sprzedaż, dzięki samemu tylko uszczelnieniu dystrybucji. AG: Absolutnie była to jedna z ważnych składowych osiąganych wówczas wyników. Przed powstaniem PDW każdy z nas – wydawców spotykał swoje e-booki w zupełnie nieznanych mu miejscach, co więcej ich sprzedaż nie była do nas raportowana. Przykładem może być obecność oferty niektórych z nas w AppStore, z którym nikt przecież jeszcze nie współpracował bezpośrednio, lub realizowane przez nas zakupy kontrolowane, których dystrybutorzy nie wykazywali. Zatem uszczelnienie samego systemu dystrybucji było pierwszym krokiem do zwiększania sprzedaży, a kolejne? PDW ma autorskie pomysły na kreację sprzedaży? AG: W porównaniu z zeszłym rokiem notujemy bardzo wysoką dynamikę wzrostu liczby oferowanych tytułów. Obecnie w bazie mamy ok. 2500 plików. MD: Wśród udziałowców PDW najszybszy wzrost oferty notuje właśnie wydawnictwo Prószyński Media. To w dużym stopniu efekt posiadania bardzo szerokiej backlisty. AG: I pracownika na pokładzie, który zajmuje się konwersją treści, co bardzo przyspieszyło u nas ten proces. MD: W przypadku Naszej Księgarni ta oferta nie rośnie równie szybko, ale to specyfika oferty wydawniczej z dużą obecnością tytułów dziecięcych. Jeżeli wyłączymy ofertę dziecięcą, to możemy powiedzieć, że obecnie wszystkie nowości wydajemy w dwóch wersjach jednocześnie: drukowanej i cyfrowej i na tym opieramy e-katalog. Ale czy rzeczywiście uważają państwo, że im więcej tytułów, tym wyższa sprzedaż? MD: No właśnie, kluczem do zrozumienia całego problemu jest coś innego. To jak rynek e-książek się rozwija zależy w największej mierze od tego, ile i jak Polacy czytają. Banał, prawda? Tymczasem według mnie rozwój rynku e-książek pokazuje jak na dłoni, jak właśnie słabo czytają. Dlatego w krajach wyżej rozwiniętych nie tylko technologicznie, ale przede wszystkim z silnym i ugruntowanym przez wieki mieszczaństwem, gdzie czytelnictwo jest również znacznie większe, proces upowszechniania się e-czytania i e-książek następuje stosunkowo szybko. Z drugiej strony nie do przecenienia jest oczywiście działalność w tych krajach potężnych firm technologicznych, impuls jakie te firmy dają na rzecz rozwoju także rynku e-publikacji. Porównanie jest zatem bardzo niekorzystne dla naszego, rodzimego rynku. Brać pod uwagę należy jednak jeszcze jedną obserwację, niezależną już od charakterystyki rynku polskiego czy zagranicznych. Wiele osób jeszcze rok czy dwa lata temu przewidywało, że otwarcie się czytelnictwa na nowe nośniki spowoduje jego upowszechnienie, czy też masowy powrót do czytania. Efekty są natomiast takie, że w USA gdzie sprzedaż e-boków sięga 30-40 proc. ogólnej sprzedaży, a w przypadku niektórych typów publikacji zdecydowanie dominuje nad wydaniami papierowymi, sprzedaż książek per saldo nie rośnie, a wręcz notuje niewielki, ale jednak spadek. Chyba podobnych tendencji możemy się spodziewać w przyszłości w Polsce. Rynek e-publikacji wolno, ale będzie rósł, co jednak nie przełoży się na ogólny wzrost sprzedaży. Ten wzrost będzie się odbywał kosztem sprzedaży na rynku tradycyjnym. A trzeba pamiętać, że sam wzrost sprzedaży e-książek na rynkach zachodnich, zwłaszcza w USA, nie wynika wyłącznie z nagłej mody niewiadomego pochodzenia, a przede wszystkim ze względów o podłożu ekonomicznym. MD: Właśnie. Przecież amerykański rynek pełen jest silnych graczy w sektorze dystrybucji e-booków, którzy dyktują bardzo ostre warunki wydawcom, po to by cena dla klienta ostatecznego była jak najniższa. To w połączeniu z dostępnymi niemal powszechnie wysokimi możliwościami technologicznymi tworzy niesamowity podkład dla dynamicznej budowy rynku. Powtórzę tylko, że nie oznacza to generalnej poprawy koniunktury w zakresie sprzedaży książek. W Europie tak mocnych graczy nie mamy, poza oczywiście rynkiem brytyjskim, który jest bardzo powiązany z amerykańskim, gdzie te procesy, choć z pewnym opóźnieniem, to jednak zachodzą bardzo szybko. Inaczej sytuacja wygląda już jednak w Europie kontynentalnej, we Francji, Niemczech, Hiszpanii czy Włoszech. Tu wzrost sprzedaży e-książek postępuje już znacznie wolnej. Stąd teza, że w największej mierze zależy to właśnie od obecności tak silnego gracza jak Amazon. A w sytuacji, w której pojawia się on na kolejnych rynkach i musi mierzyć się z różnego rodzaju „działaniami obronnymi”, których z różnych powodów brakowało w USA, to efekty nie są już tak błyskawiczne i imponujące jeżeli chodzi o skalę działania. Jeszcze wolniej ekspansja e-książek postępuje w przypadku rynków takich jak polski, gdzie wzrost ten dodatkowo osłabia marny poziom czytelnictwa. Prognozy PWC sprzed kilku lat mówiły o wzroście wartości sprzedaży e-booków w 2015-2016 roku do 10 proc. wartości całego krajowego rynku książki. Według tych prognoz e-książki powinny stanowić dziś ponad 5 proc. całego rynku. Tymczasem ich udział nie przekracza 3 proc. Hipotetycznie przyjmując, gdyby w Polsce Amazon narzucił swoje warunki wydawcom, prawdopodobnie mielibyśmy do czynienia z szybszym wzrostem sprzedaży wydań cyfrowych, ale to nie oznacza, mając na uwadze to co mówiliśmy uprzednio, że w naszym kraju wzrosłaby sprzedaż książek w ogóle. Nie mówiąc już o opłacalności takiego biznesu dla wszystkich jego uczestników, poza Amazonem oczywiście. Czyli wydawcy współtworzący PDW zdecydowanie nie tęsknią za takim graczem, który mocno rozkręciłby …
Wyświetlono 25% materiału - 1165 słów. Całość materiału zawiera 4660 słów
Pełny materiał objęty płatnym dostępem
Wybierz odpowiadającą Tobie formę dostępu:
1A. Dostęp czasowy 15 minut
Szybkie płatności przez internet
Aby otrzymać dostęp kliknij w przycisk poniżej i wykup produkt dostępu czasowego dla Twojego konta (możesz się zalogować lub zarejestrować).
Koszt 9 zł netto. Dostęp czasowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Czas dostępu będzie odliczany od momentu wejścia na stronę płatnego artykułu. Dostęp czasowy wymaga konta w serwisie i logowania.
1B. Dostęp czasowy 15 minut
Płatność za pośrednictwem usługi SMS
Aby otrzymać kod dostępu, należy wysłać SMS o treści koddm1 pod numer: 79880. Otrzymany kod zwotny wpisz w pole poniżej.
Opłata za SMS wynosi 9.00 zł netto (10.98 PLN brutto) i pozwala na dostęp przez 15 minut (bądź do czasu zamknięcia okna przeglądarki). Przeglądarka musi mieć włączoną obsługę plików "Cookie".
2. Dostęp terminowy
Szybkie płatności przez internet
Dostęp terminowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Dostęp terminowy wymaga konta w serwisie i logowania.
3. Abonenci Biblioteki analiz Sp. z o.o.
Jeśli jesteś już prenumeratorem dwutygodnika Biblioteka Analiz lub masz wykupiony dostęp terminowy.
Zaloguj się