Wtorek, 13 września 2016
Rozmowa z Arturem Chęsym, prezesem zarządu Drukarni POZKAL Spółka z.o.o. Spółka komandytowa
CzasopismoBiblioteka Analiz
Tekst pochodzi z numeru443
 Widzimy w tym roku wzmożoną ofensywę promocyjną drukarni Pozkal, co jest oczywiście związane z okrągłą rocznicą...  Tak, jest to związane z naszym jubileuszem i chęcią podniesienia naszej identyfikacji wizualnej. Chcielibyśmy, aby to był czas, w którym podkreślamy 30 lat istnienia Pozkalu na rynku. Ale drukarnia ma dłuższą tradycję...  Rzeczywiście, drukarnia, jaką przejęliśmy, a która funkcjonowała pod nazwą Drukarnia Kujawska, ma dużo, dużo dłuższą tradycję. Czujemy się w pewnym sensie jej spadkobiercami, jak też spadkobiercami szerzej rozumianej tradycji poligraficznej w Inowrocławiu. Drukarnia Kujawska była drukarnią spółdzielczą...  Drukarnia należała do Centrali Rolniczej Spółdzielni "Samopomoc Chłopska". Została pobudowana w latach 1968-1969 dzięki sugestiom ówczesnego dyrektora Józefa Aleksandrowicza, którego prawdziwe nazwisko brzmiało Józef Najdziuk. Jego życiorys to odrębna i fascynująca historia. Tutaj powiedzmy tylko, że 2004 roku, w 20-tą rocznicę jego śmierci, za swoje zasługi dla drukarni i dla miasta został upamiętniony tablicą pamiątkową wmurowaną w budynku drukarni. Zakład pracował wcześniej w ścisłym centrum miasta, a Józef Aleksandrowicz zaproponował budowę zakładu w nowym miejscu - przy ul. Cegielnej 10/12, gdzie dzisiaj jest Pozkal. Na tamte czasy budynek był bardzo nowoczesny, a pracowało w nim wówczas 500 osób. I przerób był potężny, czego dowodem jest informacja, że transporty papieru przychodziły koleją. Potem się jednak pozmieniało i sytuacja drukarni się pogmatwała. Wiem, że w tej drukarni pracował Witold Bójski, w ostatnich latach właściciel wydawnictwa Rea, który tam trafił jako młody poligraf, świeży absolwent moskiewskiej uczelni poligraficznej...  Tych czasów nie znam, ale wiem, że należał do młodej kadry, jaka pojawiła się w drukarni na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. Z Moskwy przywiózł żonę Innę, koleżankę ze studiów, która również znalazła pracę w inowrocławskiej drukarni. A potem współpracował z Drukarnią Kujawską jako wydawca. Być może ta współpraca wynikała z sentymentu do tego zakładu. Gdy mówimy o sentymentach, ale i faktach, to musimy powiedzieć przede wszystkim o twoim ojcu czyli Tadeuszu Chęsym, który również był pracownikiem Drukarni Kujawskiej...  Tak, ojciec był głównym mechanikiem, zajmował się parkiem maszynowym i dbał o to, aby ta drukarnia pracowała bez awarii. O działaniach i zasługach Tadeusza Chęsego pisaliśmy już wielokrotnie. Ale czy wasz piękny jubileusz oznacza trzydziestą rocznicę przejęcia przez niego Drukarni Kujawskiej? Nie, to nie tak było. Trzydzieści lat temu ojciec założył Zakład Poligraficzno-Wydawniczy Pozkal jako niezależną firmę, nie związaną z Drukarnią Kujawską. Firmę założył w domu, a konkretnie w przydomowym garażu i to były nasze początki. Na początku drukowaliśmy wszystko, co można drukować w technologii typo, bo mieliśmy tylko maszyny typograficzne. Potem zaczęło się ten park wzbogacać o offsetowe romayorki. Pamiętam święto, jak przyjechał pierwszy nowy Romayor. Na tamte czasy było to wielkie wydarzenie. Naszą działalność zaczynaliśmy od opakowań i oprawy kalendarzy, stąd nazwa Pozkal, która oznacza "produkcję opakowań z kalendarzami" i w ten sposób rozszyfrowuje się nazwę naszej firmy. Oprawialiśmy bardzo duże ilości kalendarzy w listwy oraz w spirale. Dobrze pamiętam, jak razem z siostrą wkręcaliśmy spirale w czasie wakacji czy ferii zimowych. Ile wtedy miałeś lat? Byłem wtedy na początku liceum czyli miałem 15-16 lat. A dzisiaj masz lat...  Czas leci, dzisiaj mam 45 lat. Wracając do Drukarni Kujawskiej, to kupiliśmy ją w 1996 roku. Ojciec wystartował w przetargu, jaki wówczas został ogłoszony przez poprzedniego właściciela czyli likwidatora istniejącej wcześniej spółki. Okazało się, że byliśmy jedynym oferentem, w związku z tym przetarg został wygrany. Twój ojciec wrócił do zakładu, w którym wcześniej pracował... Tak, po trwającej prawie 10 lat przerwie. Wcześniej ojciec miał spółkę z kolegą, który był drukarzem w Drukarni Kujawskiej, ale się rozstali, bo kolega był zwolennikiem technologii typograficznej. Nie mogli dojść do porozumienia, co do dalszego rozwoju firmy i ich drogi się rozeszły. Zakup Drukarni Kujawskiej w 1996 roku był ogromnym wydarzeniem. Zastanawialiśmy się wówczas, co mamy zrobić, bo mieliśmy jako Pozkal dwie lokalizacje: przy ul. Jaśkowskiego i przy ul. Poznańskiej. Bardzo niewygodne były dojazdy i komunikacja między firmami. Pamiętam, że porozumiewaliśmy się wówczas przez CB radio. Dlatego szukaliśmy lokalizacji, która byłaby w stanie pomieścić wszystkie maszyny, jakie w tamtym momencie posiadaliśmy i udało się to zrobić po przejęciu Drukarni Kujawskiej. Pamiętam, jak tam weszliśmy po raz pierwszy, to maszyn było niewiele. Były stare P-24 i P-14, a nawet kilkanaście działających jeszcze linotypów i stare maszyny typograficzne, a także w pełni wyposażona zecernia. Zakład miał ciągle jednak duży potencjał. Jak ojciec spojrzał na budynki drukarni, to powiedział, że teraz mamy tyle miejsca, że nigdzie i nigdy nie będziemy musieli się wyprowadzać, ani nic dobudowywać. Nie trwało to jednak zbyt długo, bo po pięciu latach trzeba było zacząć firmę rozbudowywać o kolejne budynki i kolejne hale. Czy teraz bierzecie pod uwagę zmianę lokalizacji? Czasem myślimy o tym, ale warunki finansowe są teraz tak trudne, że raczej nie jesteśmy w stanie tego zrobić. Dzisiaj zajmujemy ponad 12 tys. mkw. na kilku piętrach, a po uporządkowaniu produkcji na jednym poziomie potrzebowalibyśmy minimum 10 tys. mkw. czyli hektar. Skromnie licząc, gdybyśmy chcieli postawić taki hektar powierzchni pod dachem, to koszt takiej inwestycji wyniósłby około 20 mln zł! Nie ma też możliwości, aby ktoś się z nami zamienił czyli kupił naszą nieruchomość, a my się wyprowadzimy. Jesteśmy w środku miasta, jednak to jest Inowrocław, a nie Warszawa! U nas nie ma tak wielkiego zapotrzebowania na grunty, bo gdyby tak było jak chociażby w Poznaniu czy Bydgoszczy, to mielibyśmy większe szanse, aby sprzedać taką nieruchomość jak nasza. Czyli nie będziecie się przenosić w najbliższym czasie? Nie będziemy, ponieważ zainwestowaliśmy w budynki, a nawet udało nam się naszą nieruchomość troszeczkę poszerzyć po dokupieniu sąsiedniej działki, gdzie chcemy przeprowadzić rozbudowę. Jak dobrze pójdzie, to do połowy przyszłego roku uda nam się postawić tam nową halę. Wróćmy jeszcze do twoich początków. Miałeś 15 lat, jak zaczynałeś pomagać ojcu w pracy. A potem? Skończyłem szkołę, a potem studia poligraficzne na Politechnice Warszawskiej. Pewnie wszystkie wakacje spędzałeś w drukarni...  W zasadzie tak i to jeszcze od czasu liceum, kiedy razem z kolegą dorabialiśmy sobie, aby zdobyć pieniądze na wakacje. Wtedy w jakimś sensie ustalaliśmy normy wydajnościowe w trakcie oprawy kalendarzy, bo przyznam, że udawało nam się to robić najszybciej. I ojciec stawiał nas za swego rodzaju wzór. Rzeczywiście, pracowałem w każde wakacje, wtedy jeszcze nie w drukarni, ale właśnie przy oprawie kalendarzy. Czas większego rozwoju drukarni przypadł na okres moich studiów, które rozpocząłem w 1990 roku, czyli cztery lata po powstaniu firmy. Wówczas na drukowaniu jeszcze się nie znałem, więc na przykład rozładowywałem papier. Przyjeżdżała ciężarówka Star z papierem, a myśmy ten papier musieli rozładować ręcznie. Wchodziło się na samochód i składało się papier "na trzy" i z ręki do ręki podawaliśmy sobie i układaliśmy pod sam sufit u sąsiada w garażu, wynajętym na potrzeby drukarni. Tak się to wtedy zaczynało. …
Wyświetlono 25% materiału - 1084 słów. Całość materiału zawiera 4338 słów
Pełny materiał objęty płatnym dostępem
Wybierz odpowiadającą Tobie formę dostępu:
1A. Dostęp czasowy 15 minut
Szybkie płatności przez internet
Aby otrzymać dostęp kliknij w przycisk poniżej i wykup produkt dostępu czasowego dla Twojego konta (możesz się zalogować lub zarejestrować).
Koszt 9 zł netto. Dostęp czasowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Czas dostępu będzie odliczany od momentu wejścia na stronę płatnego artykułu. Dostęp czasowy wymaga konta w serwisie i logowania.
1B. Dostęp czasowy 15 minut
Płatność za pośrednictwem usługi SMS
Aby otrzymać kod dostępu, należy wysłać SMS o treści koddm1 pod numer: 79880. Otrzymany kod zwotny wpisz w pole poniżej.
Opłata za SMS wynosi 9.00 zł netto (10.98 PLN brutto) i pozwala na dostęp przez 15 minut (bądź do czasu zamknięcia okna przeglądarki). Przeglądarka musi mieć włączoną obsługę plików "Cookie".
2. Dostęp terminowy
Szybkie płatności przez internet
Dostęp terminowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Dostęp terminowy wymaga konta w serwisie i logowania.
3. Abonenci Biblioteki analiz Sp. z o.o.
Jeśli jesteś już prenumeratorem dwutygodnika Biblioteka Analiz lub masz wykupiony dostęp terminowy.
Zaloguj się