środa, 17 kwietnia 2019
Rozmowa z Lidiją Dimkovską, autorką powieści „Non-Oui”

– To już jest nasza kolejna rozmowa. Pierwszą przeprowadziłyśmy przy okazji polskiego tłumaczenia powieści „Ukryta kamera”. Zadałam wówczas pytanie o pani przynależność narodową. Przypomnijmy, pani jest… Macedonką, Słowenką, Chorwatką?
– Jestem Macedonką według narodowości i obywatelstwa. Mam też obywatelstwo słoweńskie. Jednak zgodnie z moimi kosmopolitycznymi przekonaniami cały świat uważam za swój własny dom. Jestem więc po trochu Chorwatką, Polką, Japonką, Rosjanką, Amerykanką, Rumunką itd.

– Pani wiersze publikowane są w Polsce. Sięgają po nie pisma literackie, była pani nominowana do nagrody Europejski Poeta Wolności. Dzięki temu w 2015 roku ukazał się tom Pani wierszy „pH neutralna wobec życia i śmierci”. Czy jest pani bardziej poetką czy prozaikiem?
– Dwa w jednym: jestem poetką w prozie i prozaikiem w poezji. Oba rodzaje literackie są bardzo ważne w moim życiu. To samo życie wybiera, kiedy jestem trochę bardziej poetką, a kiedy trochę bardziej prozaikiem. Jestem również tłumaczką ze słoweńskiego i rumuńskiego na język macedoński. Moje życie całkowicie podporządkowane jest literaturze – tworzę ją albo tłumaczę. Chcę słuchać i opowiadać historie – stąd moja miłość do pisania prozy. Chcę czytać i pisać wiersze – i stąd bierze się moja miłość do poezji. Chcę odkrywać i pokazywać światy literackie w językach, z których tłumaczę na macedoński. Są to przede wszystkim języki rumuński i słoweński, ale także pociągający mnie coraz bardziej rosyjski.

– Teraz polscy czytelnicy mają szansę poznania pani kolejnej powieści w doskonałym przekładzie Danuty Cirlić- Straszyńskiej, „Non-Oui”. Powieść, którą z Macedonią może łączyć jedynie wspólnota losów republiki wchodzącej w skład federacji jugosłowiańskiej. Skąd pomysł na akcję powieści w Chorwacji i Włoszech?
– Przed kilkoma laty, podczas wycieczki na Sycylię, natknęłam się na pewnego człowieka, który w ciągu dziesięciu minut opowiedział mi, że jego matka pochodziła z Chorwacji, że nazywała się Nedjeljka, że wyszła za mąż za jego ojca po II wojnie światowej i że tylko dwa razy od swego wyjazdu odwiedziła Chorwację. I ta krótka historia, o której pewnie bym zapomniała, gdyby ów mężczyzna nie dodał, że ona, jego matka, przez całe swoje życie na Sycylii czuła się cudzoziemką, a on ochrzcił swoją córkę, dając jej na imię Nedjeljka. To krótkie spotkanie z tym człowiekiem, kierowcą minibusa, wywarło na mnie tak wielkie wrażenie, że cały mój pobyt na Sycylii spędziłam, myśląc o jego matce, Nedjeljce. Ona mi się śniła prawie co noc – nie miała twarzy, we śnie nie działo się nic konkretnego, dominujące było tylko mocne uczucie pustki, wyobcowania, niepokoju i poczucie bliskości z jej imienniczką, wnuczką Nedjeljką. Życie Nedjeljki, o którym miałam tylko kilka danych, wypełniło mnie ludzką pustką, ale także pełnią, którą trudno opisać. Postanowiłam napisać o niej powieść, własną fikcję, by objąć jej potencjalną i oczywiście fikcyjną biografię. Tak narodził się pomysł „Non-Oui”.

– Ukazuje pani klimat II wojny światowej w chorwackim Splicie, później w titowskiej Jugosławii na kanwie losów jednej rodziny, dalej losy bohaterki w mafijnych Włoszech. Skąd wybór tematu? Co panią zainspirowało?
– Kiedy zdecydowałam się, że napiszę możliwie życiową, względnie powieściową historię życia Nedjeljki, musiałam ulokować ją w jakimś historycznym kontekście i przestrzeni. I to jest przestrzeń chorwacka, później też włoska, w tle wszystkich historycznych wydarzeń – od roku 1938 aż po rok 2016. To długi okres, w trakcie którego miały miejsce istotne historyczne wydarzenia w Europie i na świecie, no i oczywiście w Chorwacji. Intymna opowieść o Nedjeljce to fikcja, ale ulokowana w udokumentowanych i sprawdzonych ramach historycznych. W tym celu wybrałam się nawet do Splitu, do Chorwacji, na miesięczny pobyt. Chciałam mieć możliwość poznania realiów przestrzeni, w której się urodziła, wzrastała i dojrzewała Nedjeljka, zanim wyjechała na Sycylię. To było pewnego rodzaju wyzwanie, chciałam podjąć temat już prawie zapomniany, przynajmniej na terytorium byłej Jugosławii: II wojna światowa, partyzantka, tworzenie nowego porządku społecznego, ideałów generacji wyrosłej w trakcie wojny. Oczywiście historię chciałam ująć z perspektywy postaci, z emocjonalnego i jednostkowego punktu widzenia Nedjeljki. W ten sposób chciałam dotrzeć do istoty odczuwania człowieka kryjącego o wiele głębsze warstwy niż te widziane na powierzchni.

– Skąd podjęty temat relacji babcia-wnuczka, Chorwacja-Włochy?
– Zarówno babcia, jak i wnuczka mają na imię Nedjeljka, które we Włoszech jest imieniem niespotykanym. Ich imię jest też symboliczne, ponieważ  jego skrót Neda, w języku macedońskim NEi DA to NIE i TAK, względnie po francusku NON–OUI. Babcia Nedjeljka nie nauczyła swoich trzech synów chorwackiego, ale nauczyła go swoją wnuczkę Nedjeljkę. W ten sposób wnuczka stała się jedynym spadkobiercą i użytkownikiem „babcinego” języka, który później w powieści zyskuje specjalne znaczenie. W sytuacji, kiedy chora już na demencję babcia Nedjeljka zapomina włoskiego, jej jedynym rozmówcą  staje się wnuczka Nedjeljka, która zna chorwacki. Stosunek pomiędzy babcią a wnuczką to relacje dwóch różnych generacji, dwóch różnych czasów, dwóch opowieści o przeszłości i o teraźniejszości, wspomnień i trwającej chwili. I chociaż różnice są tu ogromne, łączy je miłość dobro, bliskość. Wygląda na to, że z życia współczesnego człowieka umyka międzypokoleniowa empatia, a w rzeczywistości to ona jest istotą jego człowieczeństwa w spojrzeniu na świat, który go otacza.

– Ukazuje pani oblicza wojny w Jugosławii, pozycję wojsk włoskich, zmiany aliansów politycznych. Bardzo dużo kontrastów…
– Życie składa się z kontrastów, a przede wszystkich z konfliktów. W powieści obecna jest przede wszystkim II wojna światowa, ale są też fragmenty powiązane z wojną lat dziewięćdziesiątych XX wieku w byłej Jugosławii. Polityka prowadzi do każdej wojny, a w powieści nie mogłam pominąć faktów politycznych, które doprowadziły do dobrych czy złych przemian historycznych. Chorwacja ze swoją  złożoną historią była dla mnie wyzwaniem, by się jej przyjrzeć z punktu widzenia i historii, i fikcji. I w tym sensie moja opowieść nie jest tylko chorwacko-włoska, ona jest przede wszystkim europejska, albo też jest opowieścią o Europie, jej zwycięstwach i klęskach, starych i nowych wyzwaniach. To dlatego, że właśnie z historii nauczyliśmy się tylko, jak czynić zło, dlatego, że żyjemy w świecie, w którym zmieniają się kryteria człowieczeństwa i dlatego zdarza się, że pojawia się faszyzm, nieposzanowanie praw człowieka, niesprawiedliwość w życiu jednostki czy w zbiorowości.

– Czy narracja kobiet różnych pokoleń to dwa różne oblicza feminizmu? Czy podobieństwo losów? Losów, które pokazują, że mimo upływu czasu w życiu człowieka liczą się jakieś wartości? Jakie to wartości?
– Cieszę się, że pani dostrzegła, że dwie kobiety z dwóch różnych pokoleń to dwa różne oblicza feminizmu. Tak, zgadzam się z tym. Oczywiście równice są widoczne i historycznie uzasadnione: stara Nedjeljka wyrosła w rodzinie patriarchalnej, ale jej po wyzwoleniu Jugosławii udało się usamodzielnić w stopniu zdecydowanie większym niż jej rówieśniczkom – po wyjeździe na Sycylię to już nie patriarchat, tylko mafia sprawiła, że musiała żyć za zamkniętymi drzwiami i oknami. I chociaż kocha i jest kochana, szanuje swego męża, dla którego przybyła na Sycylię, to ona jednak w roli cudzoziemki zamyka się w swej „kobiecej” naturze i jej feministyczne poglądy już nie są wyrażane tak jasno. W odróżnieniu od niej młoda Nedjeljka jest dzieckiem nowych czasów, żyje w świecie neomatriarchatu i w świecie swego pokolenia jest względnie samodzielna, a jednocześnie bardzo przywiązana (i uzależniona) od rodziny. Widocznie z biegiem czasu zmieniają się psychologiczne portrety pokoleń. Ale to, co pozostaje, albo co powinno pozostać niezmienne i wieczne – to powinny być ogólnoludzkie wartości: dobro, bliskość, empatia, wzajemna pomoc, standardy moralne i… przede i nade wszystkim – miłość.

– W nawiązaniu do mego pierwszego pytania o pani przynależność – może jest to powieść o odczuwaniu / poczuciu tożsamości?
– Bezwzględnie tak! „Non-Oui” jest przede wszystkim powieścią o poczuciu (nie)przynależności, tożsamości i identyfikacji, straconego (albo odnalezionego?) czasu. To jest powieść – świadectwo.

 

Lidija Dimkovska (ur. 1971 w Skopju) – poetka, pisarka, tłumaczka. Mieszka w Lublanie. Współpracuje z internetowym pismem literackim Blesok. Przez jedną kadencję wchodziła w skład jury Nagrody Literackiej im. Zbigniewa Herberta. Jej wiersze były tłumaczone na ponad 20 języków. Zadebiutowała współautorskim tomikiem poetyckim „Rožbi od Istok” (Dzieci Wschodu, wraz z Borisem Čavkoskim) w 1992 roku. Opublikowała m.in. zbiorki poezji „Ognot na bukvite” (Płomień liter, 1994), „Izgrizani nokti” (Pogryzione paznokcie, 1998), „Nobel protiv Nobel” (Nobel kontra Nobel, 2001 i 2002). Debiut powieściowy, „Skriena kamera”, przetłumaczony również na język polski („Ukryta kamera”, PIW, 2010), został uznany przez Stowarzyszenie Pisarzy Macedońskich za najlepszą książkę roku 2004. W 2012 roku ukazała się jej kolejna powieść „Rezerven život” (Zapasowe życie). W 2015 wydany po polsku tomik jej poezji „pH neutralna wobec życia i śmierci” (słowo/obraz terytoria) był nominowany do nagrody „Europejski Poeta Wolności”. W 2016 roku opublikowana została jej trzecia powieść „No-Oui”, która w polskim przekładzie ukazała się w wydawnictwie Biblioteka Słów.

Autor: Rozmawiała Lilla Moroz-Grzelak
Źródło: Magazyn Literacki KSIĄŻKI 4/2019