Zacznijmy w tonie nieco publicystycznym. Minister Jacek Rostowski zajął drugie miejsce w corocznym rankingu europejskich ministrów finansów brytyjskiego dziennika „Financial Times” – czytamy na internetowej stronie resortu finansów. Ministra doceniono przede wszystkim za politykę, która pozwoliła uniknąć Polsce, jako jedynemu z krajów członkowskich Unii Europejskiej, recesji w 2009 roku. Z uznaniem spotkała się także polityka cięcia wydatków prowadzona przez Rostowskiego na początku globalnego spowolnienia gospodarczego. Wydawcy mają jednak na temat dokonań ministra Jacka Rostowskiego dużo mniej przychylne zdanie, mając żal, że bez walki poddał się w sprawie utrzymania, po 2010 roku zerowego VAT na książki. „Pakt” w filharmoniiOczywiście, większość rynku wołałaby utrzymania dotychczasowego stanu rzeczy, ale trzeba uczciwie przyznać, że realny okres żałoby po stawce zerowej – niezależnie od kilku medialnych wystąpień – trwał rekordowo krótko i od razu rozpoczęto starania o wymuszeniu na ministerstwie finansów odpowiednich warunków prawnych, dla przeprowadzenia procesu podwyżki podatku z jak najmniejszymi komplikacjami dla samego rynku obrotu książką. A wszystko odbywało się tak, jak dzieje się to zazwyczaj na całym świecie, w przypadku każdego palącego problemu, czyli przy użyciu wszystkich możliwych sposobów. Do ministerstwa finansów słano gniewne listy, a w mediach zaroiło się od krytycznych komentarzy na ten temat. Niestety, od początku współpraca z urzędnikami ministra Rostowskiego nie przebiegała zbyt dobrze. Na szczęście branża książkowa nie jest jakimś zaściankiem i dysponuje mniej formalnymi mechanizmami dotarcia i przedstawienia potrzeb książki odpowiedni osobom i organom. Tym razem na pomoc wydawcom przyszła… Filharmonia Warszawska. Nie wchodząc w szczegóły, ale to właśnie w tym miejscu minister Michał Boni, za sprawą argumentacji dyrektora Państwowego Instytutu Wydawniczego Rafał Skąpskiego, podjął decyzję rozpoczęcia rozmów ze środowiskiem na temat rządowej strategii w stosunku do książki i czytelnictwa. De facto to właśnie ta inicjatywa przyczyniła się w największym stopniu do dalszego przebiegu negocjacji branży wydawniczej z odpowiedzialnym za politykę podatkową państwa ministrem Maciejem Grabowskim. Rozmowy były bardzo trudne. Po przełamaniu wstępnego oporu urzędników przed próbą wskazania im rozwiązań innych niż ich własne, trzeba było uzmysłowić im rzeczywistość i mechanizmy jakimi rządzi się polski rynek książki. Wyposażeni w ten sposób urzędnicy ministerstwa rozpoczęli, stale przeciągające się, prace nad przygotowaniem rozporządzenia regulującego sytuację po 1 stycznia 2011 roku. Tylko pierwsza dostawa Języczek u wagi w dyskusji między Ministerstwem Finansów a branżą stanowił okres przejściowy oraz jego czasowy i techniczny zakres. Kiedy prace nad projektem odpowiedniego rozporządzenia dobiegały końca, okazało się że przy nieumiejętnym użyciu przysłowiowego kaganka oświaty, który otrzymali od środowiska książki, urzędnicy postanowili wywołać olbrzymi pożar na rynku… „Nasze propozycje dotyczące objęcia do 30 kwietnia 2011 roku zerową stawką VAT wszystkich książek wyprodukowanych do 31 grudnia 2010 roku ‘raczej nie zostaną uwzględnione’ ze względu na ‘duże koszty dla budżetu’” – poinformowało Biuro PIK. Ministerstwo zaproponowało objęcie okresem przejściowym wyłącznie pierwszych dostaw książek wyprodukowanych przed 31 grudnia. Takie rozwiązanie, które wprowadzało zaledwie kilkudniowy realny okres …