Poniedziałek, 23 października 2017
Rozmowa z Wojciechem Gustowskim, redaktorem naczelnym Wydawnictwa Novae Res
CzasopismoBiblioteka Analiz
Tekst pochodzi z numeru468

Ile wyniosły przychody ze sprzedaży książek Novae Res w 2016 roku?

4.300.000 zł

A ile premierowych tytułów wprowadzono do sprzedaży w 2016 roku?

190

Jak w tym zakresie prezentuje się dynamika a.d. 2017?

Przychody i liczba premier utrzymują się na poziomie zbliżonym do 2016 roku.

Jaki był volumen sprzedaży (w egz.) w omawianym okresie?

223.000 egz.

Jak prezentował się udział poszczególnych kategorii publikacji w ofercie wydawnictwa? (np. fantastyka 15 proc. literatura piękna 10 proc.)

Literatura obyczajowa 35 proc, literatura kobieca 25 proc., literatura młodzieżowa 15 proc, literatura dziecięca 5 proc, literatura popularnonaukowa 2 proc., sensacja 6 proc. Inne 12 proc.

Na rodzimym rynku Novae Res ma opinię jednego z czołowych wydawnictw, które publikuje książki z udziałem finansowym autora. Jak wyglądają obecnie proporcje w produkcji wydawniczej oficyny – jaki jest udział tytułów, których wydanie jest współfinansowane przez autorów, a ile tytuł w 100 proc. finansuje wydawnictwo?

Tak zwane współfinansowanie praktycznie zawsze proponujemy autorom, którzy dopiero debiutują. W ten sposób zmniejszamy ryzyko wydawnicze. Ciężko jest ocenić potencjał marketingowy autora, który wcześniej nie funkcjonował na rynku książki, nie sprzedał ani jednego egzemplarza powieści, nie ma znanego nazwiska ani własnych czytelników. Można ocenić walory artystyczne dzieła, atrakcyjność fabuły, określić grupę docelową, dystrybutorów i księgarnie, które mogą być zainteresowane literaturą danego typu, ale nie da się np. ocenić możliwości zaangażowania autora w promocję własnej twórczości, jego umiejętności komunikowania się z czytelnikami, chęci do uczestniczenia w wywiadach czy budowania wizerunku w social mediach. Nie da się też w 100 proc. trafnie ocenić reakcji rynku na dany tytuł – są spektakularne przykłady pomyłek w tym zakresie, jak chociażby odrzucenie przez wielu wydawców sagi o Harrym Potterze czy z naszego podwórka – wielu wydawców nie poznało się na potencjale „Pokolenia Ikea” Piotra C., a obecnie opublikowaliśmy 3 powieści tego autora, które rozeszły się w 300 tysiącach egzemplarzy, co jak na polskie warunki i przy debiutującym autorze jest wynikiem niezwykłym.

Dajemy szansę debiutantom, wydajemy ich i promujemy, a oni z czasem rozwijają się, nabierają doświadczenia, piszą coraz lepsze książki, zdobywają czytelników i podejmują różne decyzje. Jedni przechodzą do większych, konkurencyjnych wydawnictw, inni zostają z nami, podpisując umowy na wyłączność, a jeszcze inni zakładają własne wydawnictwa. Odpowiadając zatem na Pani pytanie: struktura książek wydawanych ze współfinansowaniem, a tych w 100 proc. finansowanych przed wydawnictwo jest płynna, z tendencją do zwiększania tych drugich. W chwili obecnej mniej więcej na 200 opublikowanych książek rocznie 30 będzie w pełni finansowanych przez Novae Res.

Łatwiej pracuje się z debiutantem, czy z doświadczonym autorem?

Wiadomo, że znacznie łatwiej, a przede wszystkim ekonomiczniej pracuje się z doświadczonym autorem, na którego kolejną książkę czekają setki czy tysiące czytelników. Wg badań przeciętny debiut w Polsce sprzedaje się w granicach 500 egzemplarzy i statystycznie nasze doświadczenia to potwierdzają. Oczywiście zdarzają się odchyły w obie strony, ale mediana pozostaje mniej więcej właśnie taka. My w Novae Res książkę obiecującego autora, ale już nie debiutanta sprzedamy w granicach 3-4 tysięcy, pisarza o wyrobionym nazwisku ok. 10 tysięcy, a powieści z topu, np. Piotra C. powyżej 100 tysięcy. A przecież przygotowanie i wprowadzenie na rynek książki jest tak samo pracochłonne w przypadku debiutu, jak w przypadku doświadczonego pisarza. Powiem więcej – z tym drugim pracuje się prościej, bowiem dostarcza lepiej dopracowany tekst oraz wie, jak wygląda proces wydawniczy, dystrybucyjny i promocyjny, o czym przeciętny debiutant nie ma najczęściej pojęcia. Dlatego też dalej wspieramy debiuty, ale równocześnie na bazie najlepszych z nich budujemy portfolio i wiążemy się umowami długofalowymi na wyłączność. Do takich autorów w Novae Res należą m.in. Piotr C., Agnieszka Lingas-Łoniewska, Magdalena Knedler, Daniel Koziarski, Anna Kasiuk, Anna Szafrańska, Adrian Bednarek, Jolanta Kosowska, Agnieszka Janiszewska czy Nina Reichter. Jesteśmy również związani umowami z takimi autorami, którzy oprócz Novae Res, wydają jeszcze w innych oficynach. Takie umowy mamy zawarte np. z K.N. Haner czy Augustą Docher.

Czy specyfika modelu biznesowego realizowanego przez Novae Res powoduje, że oficyna spotyka się z utrudnieniami – ze strony sektora dystrybucyjnego – w zakresie swobodnego kształtowania polityki dystrybucyjnej i handlowej?

Generalnie nie odczuwamy tego typu problemów. W tym roku zostaliśmy laureatem konkursu „Wiktoria. Znak jakości przedsiębiorców”, a żeby to osiągnąć, musieliśmy przedstawić miedzy innymi szereg dokumentów z opiniami kontrahentów o wydawnictwie. Opinie o Novae Res pochodzące od dystrybutorów jednoznacznie wskazują na to, że jesteśmy traktowani jako rzetelny partner biznesowy, natomiast  – jak to Pani ujęła – swobodne kształtowanie polityki dystrybucyjnej i handlowej na polskim rynku to bardzo szeroki i niejednorodny temat.

Na pewno inne możliwości ma wydawca, który chce wprowadzić na rynek książkę znanego pisarza, niż ten, który chce wprowadzić debiutanta. Inne możliwości ma wydawnictwo należące do dystrybutora z siecią własnych księgarni (np. FK Olesiejuk z Wydawnictwem Olesiejuk czy Empik, które ma własne wydawnictwa WAB, Wilgę czy Buchmanna), a inne wydawca indywidualny, niepowiązany kapitałowo. I idąc dalej – łatwiej jest negocjować wydawnictwu większemu, z szeroką paletą pisarzy niż temu z niewielką ich liczbą. Na końcu są oczywiście najmniejsi wydawcy, self-publisherowie i wydawnictwa vanity, ponieważ dystrybutor na nich nie zarobi – albo mają wąski asortyment, albo słaby produkt, czyli zwyczajnie książki, których nikt inny nie chciał wydać. Do tego wydawnictwom vanity nie zależy na sprzedaży, bowiem zarobili już na autorze, więc wcale nie zabiegają o dobrą dystrybucję. Są wydawnictwa vanity, które oferują autorowi 50 proc. i więcej tantiemów. Z kolei 50 proc. to minimum, które muszą oddać dystrybutorowi, a to oznacza, że dodając koszty druku i koszty okołosprzedażowe nie są w stanie zarobić na książce. Dla nich dystrybucja i promocja to tylko kłopot, muszą jednak zachowywać pozory, bo inaczej nie złapią klienta, którym dla tego typu wydawców jest autor. To są niuanse często dla osoby niezwiązanej z rynkiem niewyczuwalne, ale dobra dystrybucja to nie tylko umowa podpisana z dystrybutorem, ale długofalowa partnerska współpraca dająca korzyść obydwu stronom.

A w którym miejscu plasuje się Novae Res?

Novae Res określiłbym gdzieś pośrodku stawki wśród polskich wydawnictw jeżeli chodzi o produkt, możliwości finansowe i siłę negocjacyjną w kontakcie z dystrybutorami. Jesteśmy dużym partnerem, mamy wielu autorów w portfolio, zarówno silne nazwiska, jak i początkujących pisarzy, ale przede wszystkim mamy markę, do której w ciągu 10 lat działalności przekonali się dystrybutorzy, księgarze i bibliotekarze, i nie boją się ryzykować, kupując nasze książki, nawet te debiutanckie. Sami widzą, że wielu z naszych autorów po jakimś czasie staje się uznanymi nazwiskami, więc nam ufają.

Oczywiście na polskim rynku, gdzie podaż znacznie przewyższa popyt, toczy się nieustanna walka i księgarz wybiera ten tytuł, który może mu się najlepiej sprzedać. A znany pisarz zawsze będzie najpewniejszym towarem. Łatwo to nakreślić na przykładzie jednej z największych sieci księgarskich w Polsce. O ile jesteśmy w stanie zorganizować promocję półkową w tej sieci dla Piotra C. – naszego bestsellerowego autora — na preferencyjnych warunkach, o tyle żeby wprowadzić na promocję debiutanta musimy zapłacić kwoty często przekraczające całkowity przewidywany zysk ze sprzedaży, a wcześniej w ogóle przekonać sieć księgarską do danego tytułu. I podobny mechanizm działa na całym rynku – im bardziej znany tytuł, tym większa przychylność ze strony dystrybucji i księgarni. Jedynym wyjątkiem są księgarnie internetowe, które nie muszą liczyć się z miejscem na półce, więc mogą przyjąć dowolne, nawet mocno niepewne książki, niczym nie ryzykując.

Nie ma co ukrywać, że polski rynek książki to rynek hurtownika, dla którego liczy się sprzedaż. Im większe ryzyko, że tytuł nie będzie rotował, tym mniejsza chęć do handlowania nim. Należy również pamiętać, że dystrybutorzy też działają w różnych modelach. Marża, którą otrzymują obecnie od wydawcy to 50-60 proc. ceny detalicznej książki. Większość dzieli się nią z księgarzem lub siecią księgarską (np. Empikiem), ale istnieją również podmioty, takie jak np. Bonito.pl – jedna z największych księgarni internetowych w Polsce – które nie potrzebują pośredników i dzięki tak ogromnemu rabatowi od wydawcy mogą kształtować swoją politykę cenową w sposób niezwykle atrakcyjny dla czytelnika. Taka polityka na pewno sprzyja debiutantom, czyli również i nam, bowiem czytelnika też łatwiej przekonać, kiedy ma możliwość kupienia książki nieznanego autora za np. 20, a nie 30 złotych. Z drugiej strony każdy autor chciałby zobaczyć swoją książkę na księgarskiej półce, a czytelnik chciałby jej dotknąć i przekartkować przed zakupem, chociaż i to już też ulega zmianie w dobie cyfryzacji.

Staramy się działać tak, aby dawać każdemu tytułowi jak największe możliwości sprzedażowe, biorąc pod uwagę jego potencjał i interes naszych kontrahentów, ponieważ tylko długofalowa dobra współpraca może dać wymierne korzyści.

Jak wyglądała struktura sprzedaży wydawnictwa Novae Res pod względem kanałów dystrybucji? Czy któryś nich dominuje?

Zdecydowanie najwięcej książek sprzedajemy kanałami zewnętrznymi, za pośrednictwem dystrybutorów, którzy handlują z księgarzami. Przed tym, jak niewypłacalny stał się Matras, ściśle współpracowaliśmy z tą siecią w zakresie zatowarowania poszczególnych księgarni. Działało to na takiej zasadzie, że kiedy w danym mieście odbywało się np. spotkanie autorskie, to odpowiednie książki w odpowiedniej liczbie szły do konkretnej placówki. Unikamy współpracy bezpośrednio z pojedynczymi księgarzami ze względu na problemy z rozliczeniami, chociaż zdarzają się wyjątki. Sporo książek sprzedajemy za pośrednictwem Empiku. Mamy również własną księgarnię internetową Zaczytani.pl.

Z iloma podmiotami wydawnictwo współpracuje w zakresie dystrybucji?

Tak naprawdę to współpracujemy ze ścisłą czołówką polskiej dystrybucji, rezygnując z handlu jedynie z podmiotami, które mają poważne problemy z płatnościami. Książki drukowane rozprowadzamy z pomocą Azymutu, Ateneum, które jest naszym głównym dystrybutorem do Empiku, Super Siódemki, Edypa i Bonito. Okazjonalnie organizujemy również sprzedaż w sieciach LIDL i Biedronka. Badamy możliwości i opłacalność dostarczania książek do hipermarketów i Świata Książki. Natomiast w zakresie dystrybucji e-booków współpracujemy z Virtualo, Ebookpoint, Woblinkiem, Nexto, Azymutem i Legimi, które łącznie zapewniają w zasadzie pełne pokrycie dystrybucyjne jeżeli chodzi o rynek polski.

Jaki udział w sprzedaży wydawnictw ma firmowa e-księgarnia Zaczytani.pl?

Około 2 proc.

Proszę o wskazanie bestsellerowych autorów na przestrzeni ostatnich lat?

Jeżeli chodzi o ostatnie lata to niezmiennie będą to Piotr C. i Agnieszka Lingas-Łoniewska. To są autorzy, których książki sprzedaliśmy łącznie w ponad półmilionowym nakładzie. Do tego mamy kilkunastu autorów, których książki sprzedają się po kilka tysięcy egzemplarzy każda, są to jednak póki co bestsellery wewnętrzne wydawnictwa. Cały czas pracujemy, aby tych hitów było coraz więcej.

Jak prezentują się kompetencje magazynowo-logistyczne wydawnictwa?

W pierwszych latach działalności posiadaliśmy własny magazyn w Gdyni i korzystaliśmy z usług firm transportowych. Wraz z rozwojem wydawnictwa postanowiliśmy usprawnić i przyspieszyć procesy logistyczne, dlatego zdecydowaliśmy się na outsourcing. Obecnie całą procedurę magazynowo-logistyczną wykonuje dla nas firma Elpil z Siedlec, która jest również naszym podstawowym zapleczem jeżeli chodzi o druk. Taka sytuacja w znaczący sposób usprawnia dostawę towaru naszym kontrahentom oraz klientom księgarni Zaczytani.pl.

Jak wygląda model najczęściej stosowany przez oficynę promocji książek, jaką rolę odgrywają w tym zakresie nowoczesne narzędzia komunikacyjne i promocyjne, jak blogosfera, Facebook, YouTube, serwisy społecznościowe dedykowane książkom?

Promocję książek prowadzimy dwutorowo – do księgarza oraz do czytelnika. Księgarze otrzymują od nas informacje na temat nowości za pośrednictwem newslettera, na który wcześniej wyrazili zgodę, a tym, którzy wolą tradycyjną formę komunikacji, drukujemy i dostarczamy katalogi w wersji papierowej. Często również uczestniczymy w akcjach promocyjnych naszych dystrybutorów, którzy przygotowują specjalne oferty okolicznościowe – zamieszczamy reklamy książek w folderach branżowych, dajemy dodatkowe rabaty na naszą ofertę, przygotowujemy materiały promocyjne jak plakaty, zakładki, egzemplarze okazowe, bierzemy udział w targach branżowych łączących wydawców z księgarzami – w zeszłym miesiącu np. wystawialiśmy się na targach Ateneum w Krakowie, które odbyły się w hotelu Best Western.

Dużo bardziej rozbudowana jest nasza promocja skierowana do czytelników. Jeszcze przed drukiem docelowym tworzymy egzemplarze recenzenckie, które rozsyłamy do blogerów oraz mediów, które mogą być zainteresowane danym tytułem. Już po druku rozsyłamy informacje prasowe do mediów dopasowanych do gatunku książki (np. tych zajmujących się kryminałami) oraz lokalnych, które mogą być zaciekawione książką z racji miejsca zamieszkania autora. W informacjach prasowych umieszczamy wiadomość o możliwości zamówienia bezpłatnego egzemplarza do recenzji, w przypadku mediów lokalnych dodatkowo o możliwości przeprowadzenia wywiadu z autorem i zorganizowania konkursu. Do każdej książki drukujemy materiały promocyjne w postaci plakatów oraz zakładek. Przynajmniej raz wspominamy o książce na naszym Facebooku, np. linkujemy recenzję, wywiad itp., zapraszamy na stronę, jeżeli autor takową posiada. Staramy się robić przynajmniej jedną kreację artystyczną każdej książki na naszym koncie instagramowym. Bardzo często wykupujemy promocje dla naszych postów na Facebooku oraz Instagramie. Przykładamy dużą wagę do kanałów social media oraz blogosfery, ponieważ w przypadku promocji książek są nieocenionym kanałem komunikacji. Nasz Facebook śledzi 20 tysięcy fanów, a Instagram 5,5 tysiąca, cały czas rozwijamy nasze konto na Twitterze. Posiadamy również własny kanał na YouTube, gdzie zamieszczamy filmy z targów książki, relacje z konkursów „Literacki Debiut Roku”, wywiadów z autorami i inne materiały promocyjne. O wszystkich naszych książkach można przeczytać również w serwisie lubimyczytac.pl.

Oprócz tego kupujemy reklamy oraz patronaty medialne, najczęściej wchodząc w relacje długofalowe. Obecnie umowy na współpracę długoterminową mamy podpisane z Wirtualną Polską, Magazynem Charaktery, Magazynem Pocisk, Magazynem Zwierciadło, AGORĄ – a konkretnie z Książki. Magazyn do czytania – i z Rzeczpospolitą. Ta ostatnia oprócz artykułów za pośrednictwem własnej telewizji przeprowadza wywiady z naszymi autorami. Od lat z powodzeniem współpracujemy również z Magazynem Literackim Książki. Dla większości książek, które mamy na wyłączność, wykupujemy promocje półkowe w Empiku i staramy się organizować jak najlepszą ekspozycję w innych księgarniach. Cały czas rozwijamy nasze kompetencje w tym zakresie. Bierzemy udział w międzynarodowych targach książki w Warszawie oraz Krakowie, oraz w bardziej lokalnych inicjatywach, np. Nadmorskim Plenerze czytelniczym w Gdyni czy Oliwskim Święcie Książki w Gdańsku. Realizujemy wiele projektów promocyjnych, nie sposób ich tutaj wszystkich wymienić z racji objętości wywiadu.

Jak układa się współpraca z blogerami od 2014 roku i feralnej recenzji Post Meridiem?

Ten incydent wiele nas nauczył, ale nie wpłynął w negatywny sposób na nasze relacje z blogosferą. Wyciągnęliśmy z niego odpowiednie wnioski i pozmienialiśmy pewne rzeczy, aby już nigdy w przyszłości nie doszło do podobnie żenujących błędów w książce. Nie ma tutaj dla nas usprawiedliwienia – nie przypilnowaliśmy naszego redaktora, który swoją pracą ośmieszył siebie i wydawnictwo, i dał pretekst do tego, żeby niektórzy na podstawie tej jednej książki oceniali całą naszą działalność. Ale to już za nami, a z Panem Adrianem Bednarkiem mamy podpisaną umowę i wydajemy kolejne książki o Kubie Sobańskim. Dzisiaj proces wydawniczy jest tak skonstruowany, że podobna sytuacja nie ma prawa się zdarzyć. Obecnie nad każdą książką pracuje nie tylko redaktor i korektor, ale książka przechodzi również 2 dodatkowe etapy sprawdzające realizowane przez dwie inne osoby, co ma na celu zminimalizowanie liczby błędów.

Wracając do blogosfery – w naszej bazie mamy 350 aktywnych blogerów, z którymi jesteśmy w stałym kontakcie, około 100 z nich regularnie pisze recenzje naszych książek, których pojawia się ponad 1000 rocznie. Myślę, że dobrze się dogadujemy. Mamy duży szacunek do blogerów książkowych – wiemy, jak ważnym są ogniwem w komunikacji z czytelnikami. Najczęściej są to też po prostu świetni ludzie, a z takimi zawsze przyjemnie się pracuje.

 Od początku istnienia oficyny jest ona partnerem Pomorskiego Parku Naukowo-Technologicznego w Gdyni. Na czym to partnerstwo polega?

10 lat temu wygraliśmy konkurs „Gdyński Biznesplan”, pokonując projektem Novae Res ponad 300 innych potencjalnych przedsiębiorców. Jedną z nagród była możliwość podpisania partnerskiej umowy z Pomorskim Parkiem Naukowo-Technologicznym – jednym z najbardziej prestiżowych kompleksów biznesowych w kraju. Został on założony z myślą o wspieraniu firm realizujących innowacyjne projekty i jest największym tego typu obiektem w Polsce, zajmującym ponad 6 hektarów i skupiającym blisko 400 firm. Aby się tu dostać, trzeba być innowacyjną firmą ze ściśle określonych branż: ICT, inżynierii, biotechnologii, ochrony środowiska, multimediów lub designu. Partnerstwo polega na uczestnictwie w życiu parkowym – interakcję z innymi firmami, udział w różnego rodzaju szkoleniach, konferencjach, wykładach, spotkaniach networkingowych.

Firma parkowa otrzymuje również wsparcie merytoryczne, np. prawne, z zakresu funduszy unijnych czy patentowe. Nasi pracownicy mogą za darmo uczyć się języków: angielskiego, hiszpańskiego czy niemieckiego, brać udział w różnego rodzaju certyfikowanych kursach. Park pomaga również w nawiązywaniu międzynarodowych kontaktów biznesowych, między innymi dotuje wyjazdy na targi zagraniczne. My np. korzystaliśmy z takiej dotacji w przypadku targów CEBIT w Hanowerze, kiedy dokształcaliśmy się w zakresie technologii związanej z e-bookami, atramentem elektronicznym oraz cyfryzacją książek.

Wydawnictwo jest także organizatorem cyklicznego konkursu Literacki Debiut Roku. Jak potoczyły się losy dotychczasowych laureatów. Czy mają już za sobą kolejne publikacje? Czy nagroda była dla nich trampoliną do pisarskiego świata?

Losy laureatów potoczyły się bardzo różnie. Jedni dalej piszą, inni spoczęli na laurach z różnych przyczyn. Przykładowo laureatka II edycji konkursu, Pani Magdalena Kempna-Pieniążek, po zwycięstwie w konkursie poświęciła się pisaniu pracy habilitacyjnej i dopiero niedawno wróciła do beletrystyki. Na podstawie jej zwycięskiej powieści „Przebudzenia doktora Sorena” powstaje właśnie gra planszowa z całym powieściowym uniwersum. Sprzedaliśmy do niej prawa autorskie i w niedługim czasie gra będzie miała swoją międzynarodową premierę, bowiem przeznaczona jest głównie na rynki zagraniczne. Inna z laureatek, Pani Agnieszka Opolska,  która zwyciężyła w IV edycji konkursu, założyła własne wydawnictwo, gdzie opublikowała kolejną powieść. Warto wspomnieć, że pani Agnieszka mieszka w Wielkiej Brytanii, więc zyskuje na tym również kultura polska w tamtym regionie. Laureatka tegorocznej edycji konkursu, Pani Danuta Chlupova, jest z kolei mieszkanką Czech, gdzie pracuje jako dziennikarka, więc wydaje się wysoce prawdopodobne, że na tym jednym zwycięskim tekście, jakim jest „Blizna”, nie poprzestanie. Pisanie to jednak nie jest prosta rzecz. To nie tylko wena, ale i setki godzin spędzone przy wymyślaniu fabuły, przelewaniu jej na papier, poprawianiu, redagowaniu, a potem przechodzenie przez cały proces wydawniczy. Nie każda osoba, nawet utalentowana, ma ochotę, czas, siłę i możliwości, aby się w to w pełni zaangażować.

Rozmawiali Ewa Tenderenda-Ożóg i Paweł Waszczyk

 

Wojciech Gustowski

(1983, Gdynia), absolwent filologii polskiej Uniwersytetu Gdańskiego, zarządzania i marketingu Szkoły Głównej Handlowej oraz PR i marketingu partnerskiego Wyższej Szkoły Bankowej. Studiował na Filologicznych Studiach Doktoranckich UG, gdzie w Instytucie Filologii Polskiej wykładał edytorstwo multimedialne. Od 2007 roku jest współwłaścicielem i redaktorem naczelnym wydawnictwa Novae Res, gdzie odpowiada za zarządzanie marketingiem i komunikację marketingową oraz nadzoruje opracowanie edytorskie publikacji. Od 2011 roku przewodniczący Kapituły międzynarodowego konkursu Literacki Debiut Roku organizowanego pod honorowym patronatem Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

 

 

 

 

 

 

 

Źródło: Biblioteka Analiz, numer 468