Piątek, 11 maja 2018
Pisarze

Był rok 1957. W tym roku na ekrany kin wszedł film „Most na rzece Kwai”, Albert Camus otrzymał literacką Nagrodę Nobla, a w Liverpoolu spotkali się Paul McCartney i John Lennon i w ciągu trzech lat założyli najbardziej znany zespół muzyczny świata. W Argentynie tymczasem świętowano zdobycie Copa América, dziennikarz i pisarz Rodolfo Walsh opublikował fabularyzowany reportaż pt. „Operación Masacre” (tekst wyprzedzający o kilka lat zjawisko, które zostanie nazwane „nowym dziennikarstwem”), a 29 maja w Buenos Aires przyszedł na świat Martín Caparrós. A właściwie Martín Caparrós Rosenberg, syn Antonio Caparrósa (uchodźcy hiszpańskiego) i Marthy Rosenberg (córki żydowskich imigrantów z Polski), autor m.in. słynnego „Głodu”, reportażu wydanego w polskim tłumaczeniu Marty Szafrańskiej-Brandt w 2016 roku, nakładem Wydawnictwa Literackiego.

Miałam okazję rozmawiać z autorem w maju 2017 roku, w Instytucie Cervantesa w Warszawie. Caparrós przyjechał do Polski jako jeden z pięciu finalistów Nagrody im. Ryszarda Kapuścińskiego za reportaż literacki, a na zaproszenie Festiwalu Literacki Sopot gościł nad Bałtykiem.

Argentyńczyk jest wdzięcznym rozmówcą, na pytania odpowiada wyczerpująco, chętnie dzieli się swoimi obserwacjami. Krytyczny wobec otaczającej rzeczywistości, bywa politycznie niepoprawny, demaskuje nasze wykręty, usprawiedliwienia i zbyt łatwe odpowiedzi na trudne pytania. Jak napisano na okładce polskiego wydania „Głodu”, Caparrós widzi jaśniej. Potrafi też z ironią i humorem opowiadać o sobie i świecie. Ma dużo do powiedzenia, ale co ważniejsze, ma też COŚ do powiedzenia. Mimo tego, że kojarzony jest w Polsce głównie z reportażu „Głód”, Martín O Martínie Caparrósie i jego literaturze Caparrós to człowiek-instytucja: Argentyńczyk z urodzenia, mieszkaniec Madrytu z wyboru, dziennikarz, pisarz, z wykształcenia historyk, tłumacz Szekspira i Woltera, krytyk kulinarny, fotograf, aktor, bostero (kibic drużyny piłkarskiej Boca Juniors), felietonista hiszpańskiego dziennika „El País” i hiszpańskojęzycznej edycji „New York Times”, na Twitterze obserwowany prze 136 tys. użytkowników, podróżujący po całym świecie, autor powieści, reportaży, esejów. W 1973 roku zaczął pracę w dzienniku „Noticias”, w którym uczył się dziennikarskiego fachu m.in. od wspomnianego wcześniej Rodolfo Walsha. W latach siedemdziesiątych XX wieku wyemigrował z kraju. Mieszkał w Paryżu i Madrycie, a do ojczyzny wrócił dekadę później, po przywróceniu nad La Platą demokracji.

W 1984 roku, powieścią „Ansay o los infortunios de la gloria”, zadebiutował też jako pisarz. Dwa lata później wydał „No velas a tus muertos”, zawierającą elementy autobiograficzne powieść o argentyńskiej dyktaturze lat siedemdziesiątych. Temat ten powrócił w wydanej w 1990 roku „La noche anterior”. W tym samym roku opublikował także powieść „El tercer cuerpo”. Na początku lat dziewięćdziesiątych XX wieku założył wraz z trójką przyjaciół „Babel. Revista de los libros” („Babel. Czasopismo o książkach”). Ambicją twórców pisma było promowanie książek wydawanych wówczas w kraju (warto dodać, że w jednym z pierwszych numerów czasopisma polecaną książką miesiąca były „Wędrówki argentyńskie” Witolda Gombrowicza). Łącznie wydano 22 numery.

W 1992 roku Caparrós opublikował „Larga distancia, crónicas de viaje”, kroniki z podróży, które zdaniem niektórych zmieniły sposób myślenia o relacjach między dziennikarstwem i literaturą. Argentyński pisarz Tomás Eloy Martinez w recenzji (która następnie stała się prologiem do tekstu Caparrósa) napisał, że dzięki tym kronikom Caparrós odnalazł swój własny głos „poruszający, niezapomniany, niepodobny do żadnego innego głosu”. Podobnego zdania była zapewne kapituła Nagrody Króla Hiszpanii, którą przyznano Argentyńczykowi za „Larga distancia” (pisarz jest też laureatem m.in. Nagrody Planeta, Nagrody Heralde, oraz Nagrody Dziennikarskiej Miguela Delibesa, a Studenckie Jury Nagrody im. Ryszarda Kapuścińskiego Słowa bez Granic Instytutu Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu Wrocławskiego w ubiegłym roku przyznało Caparrósowi nagrodę za „Głód” – „reportaż, który może zapoczątkować zmianę”).

Od lat dziewięćdziesiątych Caparrós opublikował kilkanaście reportaży z całego świata. Podróżując m.in. do Rosji, Chin czy Korei Południowej, odwiedzając Bangladesz, Indie czy Stany Zjednoczone i rozmawiając z ludźmi, opisywał biedę, zmiany klimatyczne, głód, życie uchodźców. Polski wydawca napisał na okładce „Głodu”, że autor „przerywa wstydliwą ciszę. Oburza się i wścieka, krzyczy i oskarża, porusza sumienia i kruszy przekonanie, że to nas nie dotyczy”.

Jednocześnie nie porzucił Caparrós swoich pisarskich ambicji, publikując kolejne powieści (najnowsza pt. „Echeverría” ukazała się w 2016 roku). W 2008 roku w przekładzie Teresy Tomczyńskiej wydawnictwo Świat Książki opublikowało powieść „Tajemnica markiza de Valfierno” (oryg. „Valfierno”) i jest to na razie jedyna powieść Argentyńczyka po polsku. A szkoda. Bo Caparrós ma lekkie pióro i poczucie humoru, co pozwala mu tworzyć ciekawe historie i konstruować barwne postaci: od Echeverii, który postanowił stworzyć literaturę argentyńską (postać inspirowana romantycznym poetą o tym samym nazwisku), poprzez Carlosa, bohatera „A quién corresponda”, byłego rewolucjonistę poszukującego zaginionej narzeczonej, aż do bohatera powieści „Comí”, którego czeka operacja i ma trzy dni, żeby oczyścić organizm z wszystkiego co zjadł. Warto dodać, że bohater nazywa się… Martín Caparrós.

W każdym niemal tekście pisze także (bezpośrednio lub pośrednio) o argentyńskiej tożsamości, o Argentynie (niejednokrotnie nie szczędząc jej i jej rządzącym gorzkich słów) oraz o Buenos Aires, o którym od kilku lat zamierza napisać powieść zatytułowaną „Bue”. Warto wspomnieć w tym kontekście o dwóch esejach Caparrósa: „Boquita” z 2005 roku i „Argentinismos” z 2011. Pierwszy z nich to kronika klubu piłkarskiego Boca Juniors, a także historia jego kibiców, tzw. bosteros (warto dodać, że Boca rywalizuje z River Plate, inną argentyńską drużyną). Można zmienić wszystko – pisze Caparrós – małżonka, pracę, preferencje seksualne, narodowość czy sympatie polityczne, ale kibicowania danej drużynie nie. To najbardziej trwała z tożsamości – bycie kibicem konkretnej drużyny, w tym przypadku Boca Juniors. Chociaż, jak pisze przytaczając słowa jednego ze swoich rozmówców, prawdziwy kibic Boca, dzień przed śmiercią, kiedy już wie, że umrze, staje się kibicem River po to, żeby nigdy nie umarł żaden kibic Boca. I żeby było o jednego kibica River mniej. To oznacza bycie bostero aż do śmierci, do ostatniego poświęcenia…

Drugi wspomniany tekst to spojrzenie na kraj i jego mieszkańców poprzez idee i słowa, których używa się w kraju: peronizm, kirchneryści, pamięć… Surowa i gorzka refleksja polityczna służyć ma znalezieniu odpowiedzi na pytanie: o czym właściwie mówimy, gdy mówimy o Argentynie?

Pisarstwo Caparrósa wyróżnia jeszcze jedna cecha – autor wie, że może się mylić, że nie ma patentu na prawdę i nie jest jej jedynym posiadaczem. Zdaje sobie sprawę, że to, o czym pisze i sposób w jaki pisze, może być porażką, a on sam jako pisarz czy dziennikarz, może ponieść klęskę. Tak pisał o „Głodzie”, tak pisał o „Boquita”, tak mówią bohaterowie jego powieści. Ale zdaje się, że – używając słów Becketa: „Spróbować jeszcze raz. Chybić jeszcze raz. Chybić lepiej”, których Argentyńczyk użył jako motta do „Głodu” – Caparrós za każdym razem chybia coraz lepiej.

Wydawnictwo Literackie zapowiedziało już wydanie kolejnej pracy Caparrósa. Tym razem będzie to „Księżyc. Od nowiu do nowiu”, w przekładzie Marty Szafrańskiej-Brandt. Jak czytamy na stronie wydawcy: „to nie tylko wstrząsająca literatura faktu, to nie tylko tekst o wykluczeniu, handlu ludźmi i głodzie, to coś więcej, to książka o rozterkach reportera i niezrozumieniu mechanizmów, które sprawiają, że jedna część świata opływa w dostatki, a druga skazana jest na przerażającą biedę i cierpienie. Jak zwykle w przypadku Caparrósa, mocna i bardzo potrzebna książka”.

Autor: Magdalena Szkwarek