Stał się pan szerzej znany dzięki trzem książkom o tragedii w Gibraltarze, w których przedstawia pan wyniki swoich badań nad zagadką śmierci gen. Władysława Sikorskiego. Teraz zwraca nam pan uwagę na zbrodnię katyńską. Co łączy te dwie sprawy? Rzeczywiście, moje wcześniejsze książki poświęcone współczesnym stosunkom międzynarodowym zainteresowały jedynie moich kolegów zajmujących się tą dziedziną. Dopiero ostatnia, czyli „Schyłek Rosji”, spotkała się z szerszym odbiorem, co niewątpliwie wiąże się z tym, że czytelnicy skojarzyli nazwisko jej autora z książkami o generale Sikorskim. Powracając do pańskiego pytania, wiele osób od samego początku podejrzewało, że istnieje jakiś związek między zabójstwem polskiego premiera a zbrodnią katyńską. Pierwszym, który to insynuował był Joseph Goebbels, minister propagandy Rzeszy, który nazwał Sikorskiego ostatnią ofiarą Katynia. Badając sprawę zamachu w Gibraltarze natknąłem się na kilkadziesiąt poszlak wskazujących, że rozkaz przeprowadzenia tego zamachu wydany został w Moskwie. Wtedy zacząłem się zastanawiać nad związkiem Gibraltaru i Katynia. Ostatecznie, opierając się właśnie na tych poszlakach, uzupełnionych analizą międzynarodowej sytuacji strategicznej w latach wojny i generalnych celów prowadzenia tej wojny przez poszczególne strony, sformułowałem następującą hipotezę. Stalin doskonale wiedział, że sojusz demokracji Zachodu z ZSRR jest absolutnie nienaturalny, wymuszony wspólnym zagrożeniem i zaniknie po ustaniu tego zagrożenia. Wiedział również, że zarówno Churchill jak i Sikorski mieli swoje opozycje, które uważały politykę obu premierów za zgubną i dążyły do ich obalenia, aby następnie doprowadzić do odwrócenia sojuszy i wspólnego z Niemcami marszu na Moskwę. To tylko w podręcznikach, zarówno na Wschodzie jak i na Zachodzie, przedstawia się alianckie elity rządzące jako monolit, całkowicie oddane walce z Niemcami. Tymczasem opozycje brytyjska i polska istniały i były zgodne ze swoimi rządami najwyżej w tym, że należy doprowadzić do obalenia Hitlera i osłabienia Niemiec. Za głównego wroga uważały bolszewizm i w celu jego pokonania chciały połączenia sił z takimi zdenazyfikowanymi i osłabionymi Niemcami. Tego bał się Stalin, który dodatkowo wiedział o tajnych kontaktach aliancko-niemieckich. Przy czym, co ważne, nawet jeśli niespecjalnie obawiał się odwrócenia sojuszy przed ostatecznym pokonaniem Niemiec, to musiał mieć świadomość, że natychmiast po ich pokonaniu państwa zachodnie zachcą się od niego odciąć, a nawet podjąć próbę realizacji programu opozycji. Z pewnością Stalin brał jednak pod uwagę, że na Zachodzie duże znaczenie miała opinia społeczna? Rządom zachodnim byłoby trudno wyjaśnić swojej opinii publicznej taką woltę i zyskać dla niej poparcie. Przecież poczynając od 1941 roku społeczeństwa zachodnie bombardowano informacjami o decydującym wkładzie Armii Czerwonej w pokonanie nazistów i była to prawdziwa propaganda. Tylko jeden argument …