Wtorek, 12 listopada 2013
Rozmowa z Andrzejem Nowakowskim, dyrektorem Stowarzyszenia Wydawców i Autorów Polska Książka oraz Michałem Kanownikiem, dyrektorem Związku Importerów i Producentów Sprzętu Elektrycznego i Elektronicznego Branży RTV i IT – ZIPSEE
CzasopismoBiblioteka Analiz
Tekst pochodzi z numeru368
Czytelnicy Biblioteki Analiz zapewne nie wiedzą czym jest ZIPSEE i co ma wspólnego z rynkiem książki. Michał Kanownik: Wbrew pozorom jesteśmy istotnym partnerem wydawców. ZIPSEE powstało kilka lat temu, jako inicjatywa oddolna firm z branży elektroniki użytkowej, by zająć się kluczowymi dla nas problemami. Jednym z nich od samego początku jest kwestia opłat reprograficznych wynikających z art. 20 Ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, które nasze firmy ponoszą na rzecz Polskiej Książki oraz Kopipolu, a które to pieniądze mają być redystrybuowane do wydawców i twórców. Od sześciu lat trwają konsultacje, negocjacje, dyskusje, ale i spory – na szczęście w większości wypadków twórcze, merytoryczne spory – z organizacjami zbiorowego zarządzania prawami autorskimi. Szukamy rozwiązań optymalnych dla obydwu stron, dla płatników i inkasentów. Z jednej strony system opłat musi odpowiadać realiom rynkowym, z drugiej – gwarantować transparentność redystrybucji środków. Zrzeszone w ZIPSEE firmy powinny wiedzieć: za co płacą, dlaczego płacą i komu płacą, a także co się z tymi pieniędzmi dalej dzieje, czy rzeczywiście trafiają do twórców? O konsensus pewnie nie jest łatwo – firmy zrzeszone w ZIPSEE zapewne chcą płacić jak najmniej, natomiast po drugiej stronie jest nie tylko oczekiwanie, że tych pieniędzy będzie jak najwięcej, ale i poczucie, że w porównaniu do innych krajów Europy jest ich zdecydowanie za mało. MK: Oczywiście, jedni chcą płacić jak najmniej, a drudzy chcą dostać jak najwięcej, ale jak to w takich sytuacjach bywa, gdzieś znajdowany jest kompromis. Podkreślmy, że jako płatnicy w ogóle nie dyskutujemy na temat sensowności tych opłat. Są one w całej Europie i zdajemy sobie sprawę, że zniesienie tego systemu nie wchodzi w grę. Dyskutujemy zatem nie o samych opłatach, a o szczegółach, o tym jak ten system usprawnić, co zrobić by obieg pieniędzy był jak najbardziej przejrzysty. Patrząc na ogromne straty jakie branża wydawnicza ponosi w związku z rozwojem technologii powielania i transmisji treści – nie zawsze zresztą w sposób legalny – trudno sobie wyobrazić by branża ta w ogóle mogła w przyszłości przygotowywać wysokiej klasy produkty bez rekompensaty, jaką mają m.in. gwarantować organizacje zbiorowego zarządzania. Sprawa nie dotyczy tylko twórców, bo także: redaktorów, korektorów i innych osób, które czuwają nad jakością treści. Sytuacja zmienia się dynamicznie, gdyż biznes wydawniczy został przez nowe technologie postawiony pod ścianą. MK: Mamy tego świadomość, a jednocześnie – patrząc na listę urządzeń objętych przez ministra kultury obowiązkiem opłat na rzecz organizacji zbiorowego zarządzania – mam wątpliwości, czy na tej Archiwumliście jest ten właśnie sprzęt, który przynosi wydawcom najwięcej strat. Andrzej Nowakowski: Pan Michał wypowiada się w bardzo ugodowy sposób, ale rzeczywistość nie jest taka bezkolizyjna jak tu słyszymy. Dobrze wiemy, że ZIPSEE robi wszystko, by płacić nam jak najmniej, a jednocześnie Polska jest na szarym końcu pod względem wielkości wpłat na rzecz organizacji zbiorowego zarządzania z tytułu reprografii. W Polsce mamy bodaj najszerszy w Europie zakres dozwolonego użytku, a mające go rekompensować opłaty reprograficzne są – w przeliczeniu na liczbę mieszkańców – porównywalne jedynie z Hiszpanią, w której błędne przyjęcie wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE w Luksemburgu doprowadziło do niemal całkowitego zniszczenia systemu opłat reprograficznych. Nawet w pogrążonej w kryzysie Grecji opłaty te są proporcjonalnie 2,5-krotnie wyższe, o porównaniu z Niemcami, Austrią czy Belgią już nie wspominając. Oficjalnie ZIPSEE mówi, że chce płacić, ale jednocześnie lobbuje takie zmiany prawne, by opłaty były możliwie najniższe. Członkowie ZIPSEE są w pełni świadomi swoich interesów. I tu jest wasza przewaga nad naszym środowiskiem, podzielonym i wciąż nie świadomym możliwości, ale i zagrożeń. Niestety, wy to fantastycznie wykorzystujecie. Myślę, że branża ma świadomość wspólnych wyzwań, ale stanęła przed takim natłokiem bieżących problemów, jak VAT na książki, załamanie się systemów dystrybucji, spadek czytelnictwa, piractwo, że sprawy organizacji zbiorowego zarządzania i – nie oszukujmy się – minimalnych środków jakie wypłacają – schodzą na dalszy plan. Branża walczy o przetrwanie najtrudniejszego dla niej okresu, tymczasem realnie duże środki z OZZ mogą pojawić się najwcześniej za kilka lat. MK: Brak świadomości jakie pieniądze wchodzą w grę jest po każdej stronie, może rzeczywiście poza nami – bo my jesteśmy płatnikami. Ale wiedzy brakuje nie tylko wydawcom, bo też twórcom, a być może najbardziej klientom, którzy nie wiedzą, że płacąc za urządzenie elektroniczne czy nośnik pamięci, uiszczają też opłatę na rzecz np. twórców. Stąd nasza kampania „kupujekopiuje.pl”, która ma na celu przybliżenie tej problematyki wszystkim zainteresowanym stronom, zarówno twórcom, przedsiębiorcom jak i konsumentom. Ten brak wiedzy jest w jakimś stopniu przyczyną tak dużego braku poszanowania praw autorskich, tego co nazywamy piractwem. Zgadzam się, że skala jest zatrważająca, a ZIPSEE wcale nie jest zainteresowane wspieraniem tego. Ludzie powinni być edukowani – co wolno, czego nie wolno im robić w ramach dozwolonego użytku. AN: Bo i horyzont dozwolonego użytku stale się rozszerza, nawet jeśli nie prawnie, to faktycznie – m.in. dzięki technologiom. Jeśli ludzie coś mogą łatwo skopiować, to tak robią. Dlatego właśnie wprowadzono opłaty od reprografii. MK: Ja jednak jestem zwolennikiem uświadamiania i bardziej wierzę w efekty takiej edukacji. Przyznam jednocześnie, że problem – choć na niewielką skalę – mamy także w obrębie naszej grupy, nie wszyscy importerzy i producenci sprzętu elektronicznego mają świadomość konieczności opłat, nie wszyscy też je uiszczają. Dotyczy to firm, które nie są zrzeszone w ZIPSEE, ale w naszym interesie jest wskazywanie tego zjawiska, gdyż to prowadzi do nierównej konkurencji na rynku. Kiedy wszyscy będą płacić, wówczas dochody organizacji zbiorowego zarządzania wzrosną. AN: Ale przecież do ZIPSEE należą firmy, które mają łącznie ok. 90 proc. udziału w rynku! Cała reszta to drobnica. MK: To prawda, ale te kwestie należy rozwiązać zanim zaczniemy rozmowy, o ile i czy w ogóle podnosić w Polsce opłaty reprograficzne. Najpierw niech wszyscy płacą, obowiązek musi być powszechny, a nie obciążający tylko tych, którzy są najwięksi, czyli najłatwiej do nich zapukać i wyegzekwować należność. I to jest jedna strona medalu. A druga, którą sygnalizowałem, to brak przejrzystości po stronie inkasentów. Nie myślę tu o „Polskiej Książce”, wy rozliczacie się w sposób publiczny i szczegółowy, ale jest też druga organizacja, Kopipol, która pobiera takie same opłaty, powinna je wypłacać twórcom, ale szczerze mówiąc nie mamy na ten temat żadnej wiedzy. Skoro zatem nie można dokonać skutecznej repartycji już zgromadzonych środków, to po co zbierać więcej pieniędzy? AN: Przyznam, że na ten argument najtrudniej mi odpowiedzieć, zwłaszcza, że nie my ponosimy winę. „Polska Książka” wypłaca rocznie miliony złotych bezpośrednio do uprawnionych. W 2012 roku wypłaciliśmy wydawcom prawie 7 mln zł i to, że pod koniec grudnia 2012 roku na naszych kontach były nierozdzielone środki wynikało wyłącznie z tego, że były to głównie środki zainkasowane w 2012 roku (prawie 9,5 mln zł), które możemy podzielić dopiero po zaudytowaniu naszego sprawozdania finansowego i jego zatwierdzeniu przez Walne Zebranie Członków w roku kolejnym. Zresztą od końca czerwca wypłaciliśmy z tego już prawie 4,5 mln zł. „Polska Książka” przeprowadza zatem skuteczną repartycję, przy czym byłaby ona jeszcze skuteczniejsza, gdyby do wydawców trafiały jeszcze większe środki, a tak – maksymalna jednostkowa wypłata wyniosła zaledwie 335 tys. zł dla WSiP (nawet nie 100 tys. euro!) – gdzie w przypadku większości wydawców jest to kwota kilkuset czy kilku tysięcy złotych. Ale jak to możliwe, że Kopipol od tylu lat nie dokonuje repartycji? AN: Tego nikt nie wie, pytać należy ministra kultury. Sam jestem wydawcą i twórcą. Jako wydawca dostaję co roku od Polskiej Książki jakieś niewielkie pieniądze, jako twórca nie dostałem nigdy nawet informacji, że ktoś zarządza jakimś budżetem, na którym są także moje środki. MK: I nie jest pan jedyny. Kopipol tłumaczy, że nie wie, komu ma wypłacać. ZIPSEE w ramach kampanii „kupujekopiuje.pl”, przeprowadziło akcję wśród twórców, zachęcając ich żeby sami wystąpili do Kopipolu z zapytaniem o należne im wypłaty. W internecie można poczytać o tym jak Waglewski upominał się o pieniądze w Kopipolu i co usłyszał w odpowiedzi, że to niemożliwe A zatem nie dziwcie się panowie, że do tematu zwiększania opłat na rzecz twórców podchodzimy bardzo sceptycznie. Najpierw rozwiążcie problemy we własnym gronie, a potem dopiero można będzie usiąść do rozmów o wysokości opłat. Powtórzę zatem pytanie – jak to możliwe, że od tylu lat pieniądze nie są wypłacane twórcom? AN: Wszystkie kontrole Ministerstwa Kultury były dla Kopipolu nie korzystne. Nie wyciągnięto z tego żadnych konsekwencji. Nie wiem dlaczego i nie mam mandatu by prowadzić śledztwo, mogę jedynie powiedzieć, że Polska Książka zrodziła się jako wyraz protestu przeciwko praktykom Kopipolu. I jako ten, który rozlicza się uczciwie, nie chcę ponosić konsekwencji czyichś złych praktyk. MK: Ja pana Andrzeja rozumiem i mogę mu jedynie współczuć. Powtórzę jednak – w świadomości zarówno płatnika, czyli producenta i importera sprzętu, jak i konsumenta, który w cenie sprzętu ma również opłatę na rzecz twórców, nie ma rozróżnienia na Kopipol czy Polską Książkę. Dla nas ważne jest, że twórcy nie dostają pieniędzy, które my wpłacamy. Mówiąc obrazowo – jedna czarna owca sprawia, że cały system oceniany jest fatalnie. Tłumaczenie Polskiej Książki, że „przecież my jesteśmy fair”, do mnie nie …
Wyświetlono 25% materiału - 1451 słów. Całość materiału zawiera 5806 słów
Pełny materiał objęty płatnym dostępem
Wybierz odpowiadającą Tobie formę dostępu:
1A. Dostęp czasowy 15 minut
Szybkie płatności przez internet
Aby otrzymać dostęp kliknij w przycisk poniżej i wykup produkt dostępu czasowego dla Twojego konta (możesz się zalogować lub zarejestrować).
Koszt 9 zł netto. Dostęp czasowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Czas dostępu będzie odliczany od momentu wejścia na stronę płatnego artykułu. Dostęp czasowy wymaga konta w serwisie i logowania.
1B. Dostęp czasowy 15 minut
Płatność za pośrednictwem usługi SMS
Aby otrzymać kod dostępu, należy wysłać SMS o treści koddm1 pod numer: 79880. Otrzymany kod zwotny wpisz w pole poniżej.
Opłata za SMS wynosi 9.00 zł netto (10.98 PLN brutto) i pozwala na dostęp przez 15 minut (bądź do czasu zamknięcia okna przeglądarki). Przeglądarka musi mieć włączoną obsługę plików "Cookie".
2. Dostęp terminowy
Szybkie płatności przez internet
Dostęp terminowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Dostęp terminowy wymaga konta w serwisie i logowania.
3. Abonenci Biblioteki analiz Sp. z o.o.
Jeśli jesteś już prenumeratorem dwutygodnika Biblioteka Analiz lub masz wykupiony dostęp terminowy.
Zaloguj się