Piątek, 26 lutego 2016
Temat numeru
Czasopismo"Magazyn Literacki Książki"
Tekst pochodzi z numeru11/2015
Ulubiony pisarz i najukochańsza pisarka każdego z nas kiedyś przestaną tworzyć, wymyślać kolejne fabuły, eksperymentować z narracją i powoływać do życia nowe, wspaniałe postaci. Niniejszy artykuł nie musi być utrzymany w duchu turpizmu czy elegii, żebyśmy uznali ten fakt. Wszyscy pisarze kiedyś umierają, a ich czytelnicy, którzy wcześniej przekroczyli dzięki książkom granice rzeczywistości, pozostają z gorzkim uczuciem niedosytu i pytaniem: co dalej? Mija trochę czasu, czytelnicy znajdują nowych idoli, zmieniają się trendy i sposoby myślenia, a rynek literacki podąża za nimi. Postawione wcześniej pytanie jednak nie znika, zamiast tego wciąż krąży w orbicie zainteresowania. Któż z nas nie pomyślał kiedyś: "Jaka szkoda, że Kafka umarł tak młodo"; "Uwielbiam książki Larssona, gdyby tylko napisał więcej niż trzy". W podobne zdania można wkleić dowolne nazwisko, choć przeważnie tego typu marzenia ograniczają się do twórców współczesnych. Być może czasy Mickiewicza i jego oponentów są zbyt odległe, choć zapewne znajdą się oddani fani twórczości wieszcza, którzy chętnie czytaliby jego dzieła, podziwiali oratorskie zdolności, a nawet wspólnie pili absynt z opium. We wspomnianych marzeniach nie ma nic nielogicznego ani zdrożnego. A wydawcy nie pozostają ślepi na życzenia czytelników. Nie bez powodu najgłośniejszą tegoroczną premierą była nowa-stara powieść Harper Lee, czyli "Idź, postaw wartownika". Zdobywczyni Pulitzera za swój debiut "Zabić drozda" od zawsze była uwielbiana w swojej ojczyźnie, choć nie brakowało również głosów krytyki. Niektórzy twierdzili, że Lee jest gwiazdą jednego sezonu, która nigdy nie napisałaby równie dobrej książki jak "Zabić drozda" i dlatego nie sięgnęła drugi raz po pióro. Pojawiły się nawet niewiarygodne teorie spiskowe, według których prawdziwym autorem bestsellera był przyjaciel Lee z dzieciństwa Truman Capote. Środowisko literackie na wieść o "Idź, postaw wartownika" ogarnęło szczęśliwe niedowierzanie. Radość nie trwała jednak długo. Brytyjski dziennik "Guardian" szybko zaczął donosić o kontrowersjach związanych z nową książką Harper Lee. Według dziennikarzy wiekowa i schorowana pisarka została wykorzystana przez swoich agentów oraz wydawnictwo. Wątpliwości natury moralnej wzbudza również sposób i moment znalezienia ponoć zaginionego manuskryptu "Idź, postaw wartownika" (przez lata leżał ukryty w kufrze na strychu domu Lee wraz z rękopisem "Zabić drozda", a odnaleziono go tuż po śmierci siostry autorki, która do tej pory zajmowała się jej interesami). Jakkolwiek było w rzeczywistości, z punktu widzenia prawa wszystkie formalności zostały dopełnione, a prawa autorskie zachowane. W przeszłości nie zawsze tak bywało. Najlepsi (nie)przyjaciele autora Życie Franza Kafki trudno nazwać autorskim czy finansowym sukcesem. Piszący po niemiecku twórca, który po śmierci miał stać się jednym z najbardziej wpływowych i inspirujących prozaików, za życia wydał tylko kilkanaście krótkich tekstów. Po części wynikało to z nowatorskości i hermetyczności tworzonych przez Kafkę dzieł, ale winien był także sam autor. Kafka wielokrotnie zarzucał pracę nad największymi powieściami, zaś wiele tekstów spalił wraz z przyjaciółką Dorą Diamant podczas pobytu w Berlinie. Jak pisze Werner Fuld w "Krótkiej historii książek zakazanych": "Chciał on, by zniszczyć bez wyjątku >>wszystko napisane lub narysowane<<, co z jego spuścizny znajdowało się w jego domu, biurze, u przyjaciół lub znajomych. Ta radykalna dyspozycja nie dotyczyła więc tylko tekstów literackich, lecz wszystkiego, co pozostało na papierze. Ponieważ Kafka uważał się za istotę żywą wyłącznie w pisaniu, jego ostatnia wola była w pełni konsekwentna: wraz z końcem swego cielesnego życia odbierał sobie dalsze życie w świadectwach pisanych". Jak wiadomo Max Brod, bliski przyjaciel Kafki, nie posłuchał jego przedśmiertnego życzenia. Brod ocalił spuściznę Kafki również przed wojskami niemieckimi w 1939 roku, gdy uciekł do Palestyny. Na początku XX wieku większość kwestii prawnych związanych z autorstwem i publikacją dzieł była regulowana przepisami krajowymi oraz Konwencją berneńską o ochronie dzieł literackich i artystycznych z 1886 roku. Kafka nie był jednak autorem znanym i poza Maxem Brodem niewiele osób interesowało się ochroną jego spuścizny, zwłaszcza że pisarz nie pozostawił testamentu. Wobec wspomnianych faktów nie sposób działań Broda nazwać nielegalnymi. Co byłoby jednak, gdyby taka sytuacja zdarzyła się współcześnie? Obowiązujące w Polsce prawo autorskie w art. 16. jako jedno z niezbywalnych i nieograniczonych w czasie autorskich praw osobistych wymienia: prawo do decydowania o pierwszym udostępnieniu utworu publiczności oraz do nadzoru nad sposobem jego wykorzystania. Kafka wyraźnie zabronił publikacji utworów, nakazał wręcz ich zniszczenie, więc Max Brod wkroczył na grunt jego praw osobistych. Jak podkreśla specjalistka od prawa autorskiego, mecenas Joanna Hetman-Krajewska z Kancelarii Prawniczej Patrimonium w takiej sytuacji istnieje hipotetyczna możliwość wszczęcia procesu: "Gdyby do rozpowszechnienia lub publikacji doprowadził nawet spadkobierca nie będący jednocześnie osobą wykonującą autorskie prawa osobiste, wtedy osoba wykonująca te prawa mogłaby wystąpić przeciw takiemu procederowi. Moim zdaniem nie wystarczyłoby wykazanie, że utwór nigdy wcześniej się nie ukazał. Byłby to za słaby argument. Ale gdyby udowodnić, że wyraźnie naruszona została więź psychiczna pomiędzy twórcą a dziełem, choćby że autor wyraźnie nie życzył sobie publikacji, wtedy szansa na wygranie procesu byłaby większa". Mimo wszystko Max Brod na zawsze zostanie zapamiętany jako człowiek, który dał światu dar Kafki. Czy w równym stopniu przyczynił się samemu autorowi, pozostaje kwestią dyskusyjną, być może nawet niemożliwą do rozwiązania. Publikacja niedokończonych dzieł ("Proces", a przede wszystkim "Ameryka", której fabuła urywa się w połowie, by powrócić w ostatnim rozdziale) lub porzuconych przez autora (Kafka dwa lata przed śmiercią przerwał dalsze prace nad "Zamkiem" i wydaje się wątpliwe, by kiedykolwiek chciał powieść dokończyć) jest posunięciem ryzykownym. Wielu czytelników twórczości urodzonego w Pradze pisarza zżyma się na pozostawione w toku akcji luki, w najlepszym razie lektura Kafki pozostawia nas z uczuciem niedosytu. Literaturoznawca prof. …
Wyświetlono 25% materiału - 871 słów. Całość materiału zawiera 3487 słów
Pełny materiał objęty płatnym dostępem
Wybierz odpowiadającą Tobie formę dostępu:
1A. Dostęp czasowy 15 minut
Szybkie płatności przez internet
Aby otrzymać dostęp kliknij w przycisk poniżej i wykup produkt dostępu czasowego dla Twojego konta (możesz się zalogować lub zarejestrować).
Koszt 9 zł netto. Dostęp czasowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Czas dostępu będzie odliczany od momentu wejścia na stronę płatnego artykułu. Dostęp czasowy wymaga konta w serwisie i logowania.
1B. Dostęp czasowy 15 minut
Płatność za pośrednictwem usługi SMS
Aby otrzymać kod dostępu, należy wysłać SMS o treści koddm1 pod numer: 79880. Otrzymany kod zwotny wpisz w pole poniżej.
Opłata za SMS wynosi 9.00 zł netto (10.98 PLN brutto) i pozwala na dostęp przez 15 minut (bądź do czasu zamknięcia okna przeglądarki). Przeglądarka musi mieć włączoną obsługę plików "Cookie".
2. Dostęp terminowy
Szybkie płatności przez internet
Dostęp terminowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Dostęp terminowy wymaga konta w serwisie i logowania.
3. Abonenci Biblioteki analiz Sp. z o.o.
Jeśli jesteś już prenumeratorem dwutygodnika Biblioteka Analiz lub masz wykupiony dostęp terminowy.
Zaloguj się