Wtorek, 21 sierpnia 2012
CzasopismoKwartalnik Wyspa
Tekst pochodzi z numeru21
1.  Każdy poeta po śmierci trafia najpierw do czyśćca. Cóż, pisanie wierszy to nie jest działalność bezgrzeszna, a co za tym idzie — bezkarna. Nie dziwię się zatem, że i Władysław Broniewski trafił po śmierci do czyśćca, jednak dziwię się, że trafił tam na tak długo; co więcej, dziwię się, że do dzisiaj nie może się stamtąd wydostać. Ten dwuznaczny fakt uświadomiła mi właśnie książka Mariusza Urbanka „Broniewski. Miłość, wódka, polityka”, a także wydany równocześnie z nią wybór liryki tego poety „Wierszem przez życie”.  Powodów, dla których Broniewski przebywa nadal w czyśćcu jest co niemiara, ale też co niemiara jest powodów, dla których trzeba go z czyśćca koniecznie wyciągnąć i to jak najszybciej. W to, że nie jestem w swoim myśleniu odosobniony, nie wątpię. Coś jest na rzeczy, coś wisi w powietrzu od jakiegoś już czasu. Przypomnijmy, na fali zmian społeczno-politycznych, jakie dokonały się w Polsce po 4 czerwca 1989 roku, doszło także do wielu zmian w kulturze, w efekcie czego utwory Broniewskiego (nie tylko Broniewskiego zresztą) wycofano z programów edukacyjnych, ze spisów lektur, z podręczników do nauczania języka polskiego w szkołach podstawowych i średnich. W połowie lat dziewięćdziesiątych Państwowy Instytut Wydawniczy w serii „Kolekcja Poezji Polskiej XX wieku” wydał jeszcze „Poezje 1923–1961” w opracowaniu Wiktora Woroszylskiego, ale równocześnie zrezygnował — biorąc pod uwagę nikłe zainteresowanie rynku księgarsko-czytelniczego — z publikacji jego sześciotomowych „Pism zebranych”, opracowywanych przez wiele lat przez Feliksę Lichodziejewską, znakomitą badaczkę życia i twórczości poety, zmarłą w 1997 roku. Co prawda Towarzystwo Naukowe Płockie ogłosiło w czterech tomach „Poezje zebrane”, ale konia z rzędem temu, komu udało się tę edycję kupić, kto ma ją na półce.  Wydawało się wtedy — gdy zachłystywaliśmy się wracającą na potęgę z wygnania literaturą emigracyjną, „literaturą źle obecną”, zakazaną dotąd przez cenzurę PRL-u — że słuch o autorze „Komuny Paryskiej”, „Magnitogorska” i „Zagłębia Dąbrowskiego” zaginął po wsze czasy. Ale wtedy w sukurs przyszli plastycy. Jeden z najbardziej wziętych malarzy młodego pokolenia, Wilhelm Sasnal w roku 2004 zaprezentował, wzorowany na znanym zdjęciu Henryka Hermanowicza, portret poety z nieodłącznym papierosem w ręce, rok później Łukasz Gorczyca i Michał Kaczyński zorganizowali w Galerii Raster przy ulicy Hożej w Warszawie wystawę „Broniewski”, na której znalazły się prace m.in. Michała Budnego, Oskara Dawickiego, Zbigniewa Libery, Macieja Maciejewskiego. Przy tej okazji ukazała się też płyta „Broniewski”, zawierająca piosenki do słów poety w wykonaniu muzyków rockowych: Adama Olszewskiego, Marcina Świetlickiego, Muńka Staszczyka, grup Pidżama Porno, Pustki, Meble, etc. Ukazał się specjalny numer czasopisma „Raster”, w którego promocji wzięli udział intelektualiści związani z pismem „Krytyka Polityczna” (pełna informacja na temat przedsięwzięcia „Broniewski” na stronie: http://raster. art.pl/galeria/wystawy/broniewski/index. html). Koniec końców, dodać trzeba także opublikowany w 2011 roku zbiorek wierszy Broniewskiego „Wykrzywiam się na ten świat” ogłoszony w wyborze Dariusza Suski w serii „44. Poezja polska od nowa” przez Biuro Literackie oraz wydany przez PIW tom wspomnień o pisarzu „W słowach jestem wszędzie…” zebranych przez Mariolę Pryzwan. Ponad wszelką wątpliwość jednak wagi, jaką dla sprawy Broniewskiego odegra — i już odgrywa! — książka Mariusza Urbanka nie da się przecenić. 2. Należę do pokolenia, jakie wychowywało się na poezji Władysława Broniewskiego: w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, a więc w epoce późnego Gomułki i wczesnego Gierka. Broniewski mimo tego, że nie żył już od kilku lat, był ciągle najsłynniejszym polskim poetą robotniczym i rewolucyjnym, bardem, a raczej tubą Polski Ludowej, piewcą socjalizmu zmierzającego równym, marszowym krokiem w stronę świetlanej wizji komunizmu. Na okolicznościowych akademiach i masówkach zamęczano nas — uczniów szkół podstawowych i liceów ogólnokształcących — do bólu patriotycznymi wierszami w rodzaju „Bagnet na broń” czy „Żołnierz polski” z jednej strony, zaś z drugiej: do bólu ideologicznymi, takimi jak „Na śmierć rewolucjonisty” czy „Pieśń majowa”. Kiedy i mnie zaczęto molestować, abym na następnej szkolnej akademii wyrecytował publicznie wiernopoddańczy „Pokłon Rewolucji Październikowej”, kategorycznie odmówiłem na swój nastoletni sposób, co skończyło się obniżeniem stopnia ze sprawowania i wymuszoną zmianą szkoły. Cóż, i dzisiaj, po upływie niemal czterech dekad, z trudem przechodzą mi przez usta słowa: „Kłaniam się rosyjskiej rewolucji / czapką do ziemi, / po polsku: / radzieckiej sprawie, / sprawie ludzkiej, / robotnikom, chłopom i wojsku”, a także: „Grób Lenina — prosty jak myśl, / myśl Lenina — prosta jak czyn, / czyn Lenina — prosty i wielki / jak Rewolucja”. Ponad wszelką wątpliwość, Broniewski nie był wtedy — jak to się mówi — moim poetą, a swoich poetów w tym czasie rzecz jasna miałem; i to tak różnych pod względem światopoglądowym i tak odmiennych pod względem artystycznym, jak Jarosław Iwaszkiewicz oraz Tadeusz Różewicz. Nie mogłem wówczas w żaden sposób pojąć, jakim cudem Broniewskim fascynuje się pokolenie moich rodziców. W tym samym czasie, był to rok bodajże 1975, udało mi się kupić long play Stana Borysa „Szukam przyjaciela”, na którym znalazł się wielki przebój „Jaskółka uwięziona” z muzyką Janusza Kępskiego do słów Kazimierza Szemiotha. Szczerze mówiąc, kupiłem tę płytę wyłącznie dla tej piosenki, mimo tego, a może właśnie dlatego, że niemal raz dziennie emitowało ją Polskie Radio. Szybko jednak zakochałem się w zamieszczonej na tej płycie, zaraz po „Jaskółce uwięzionej”, nie tyle piosence, co raczej pieśni „Poezja”. Moją uwagę zwróciło nie tylko ekspresyjne wykonanie wokalne i ascetyczny akompaniament fortepianu, co porywający tekst Władysława Broniewskiego. W domowej bibliotece znalazłem obszerny tom „Wiersze i poematy” (z 1967 roku, z rzeźbiarskim portretem poety na okładce) i przez kilka miesięcy intensywnie wczytywałem się w tę lirykę, dzięki czemu szybko zdałem sobie sprawę z tego, że funkcjonujący w społecznej, w tym także w mojej, świadomości obraz poety jest więcej niż stereotypowy, a więc uproszczony i jednostronny. Kiedy zobaczyłem w oknie wystawowym książkę Mariusza Urbanka „Broniewski” ucieszyłem się niezmiernie, ale też nieco się zmartwiłem. Ucieszyłem się, bo znam pisarstwo Urbanka nie od dzisiaj. Przez pierwsze pół roku 1990 pracowałem jako sekretarz redakcji tygodnika „itd”, którego to pisma Urbanek był czołowym reporterem. Przy jego tekstach, jako redaktor wydania, nie miałem wiele do roboty, tyle co nic. Przyciągały uwagę interesującym tematem, intrygującym zagadnieniem, oryginalną kompozycją, giętkim, żywym i barwnym językiem, były świetnie napisane, dopracowane w szczegółach i na dodatek nie pozostawiały czytelnika obojętnym. Z wielką satysfakcją czytałem w następnych latach jego książki m.in. o Bolesławie Wieniawie-Długoszowskim, Leopoldzie Tyrmandzie, Stefanie Kisielewskim i rodzinie Kisielewskich, Julianie Tuwimie i Jerzym Waldorffie dowodzące, że Urbanek nie tylko ma talent, ale że ten talent systematycznie się rozwija — już to w sensie dziennikarskim, już to literackim. Dlaczego zatem zmartwiłem się widząc jego …
Wyświetlono 25% materiału - 1044 słów. Całość materiału zawiera 4176 słów
Pełny materiał objęty płatnym dostępem
Wybierz odpowiadającą Tobie formę dostępu:
1A. Dostęp czasowy 15 minut
Szybkie płatności przez internet
Aby otrzymać dostęp kliknij w przycisk poniżej i wykup produkt dostępu czasowego dla Twojego konta (możesz się zalogować lub zarejestrować).
Koszt 9 zł netto. Dostęp czasowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Czas dostępu będzie odliczany od momentu wejścia na stronę płatnego artykułu. Dostęp czasowy wymaga konta w serwisie i logowania.
1B. Dostęp czasowy 15 minut
Płatność za pośrednictwem usługi SMS
Aby otrzymać kod dostępu, należy wysłać SMS o treści koddm1 pod numer: 79880. Otrzymany kod zwotny wpisz w pole poniżej.
Opłata za SMS wynosi 9.00 zł netto (10.98 PLN brutto) i pozwala na dostęp przez 15 minut (bądź do czasu zamknięcia okna przeglądarki). Przeglądarka musi mieć włączoną obsługę plików "Cookie".
2. Dostęp terminowy
Szybkie płatności przez internet
Dostęp terminowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Dostęp terminowy wymaga konta w serwisie i logowania.
3. Abonenci Biblioteki analiz Sp. z o.o.
Jeśli jesteś już prenumeratorem dwutygodnika Biblioteka Analiz lub masz wykupiony dostęp terminowy.
Zaloguj się