Wtorek, 5 marca 2013
Rozmowa z Markiem Żebrowskim, autorem książki „Jerzy Giedroyć. Życie przed ‘Kulturą’”
Czasopismo"Magazyn Literacki Książki"
Tekst pochodzi z numeru2/2013
– Jerzy Giedroyc za młodu wiódł mało higieniczny tryb życia, palił nałogowo od 11 roku życia, co uniemożliwiło mu zrobienie kariery w harcerstwie, eksperymentował z opium i kokainą, co skutkowało bezsennością, inicjację alkoholową rozpoczął od likieru różanego, choć potem gustował w „złotej wodzie”, posmakował też pojedynku... – Z tymi narkotykami to – przynajmniej według jego młodszego brata, Henryka – rzecz niepewna. Ale rzeczywiście, zwłaszcza w okresie szkoły i studiów, prowadził bardzo bujne życie towarzyskie. Niewątpliwie dobrze się czuł w tętniącej życiem przedwojennej Warszawie. – Czy w międzywojniu trzymał dwie sroki za ogon – będąc urzędnikiem państwowym i dziennikarzem – z uwagi na finanse? – Tak bym tego nie określił. Żył ze swej urzędniczej pensji, a jego działalność wydawnicza dochodowa raczej nie była. Ale też wykorzystywał wszystkie dostępne mu formy oddziaływania na życie publiczne i polityczne – inne ma przecież w tej mierze możliwości redaktor pisma, inne zaś sekretarz kolejnych ministrów, swoista szara eminencja.  – Był jednym z nielicznych Polaków, który zetknął się z baronem Piotrem Wranglem... – Właśnie „zetknął się”, bo nawet trudno powiedzieć, by go poznał... Jako aktywny członek korporacji „Patria” działał też Giedroyc w organizacjach ogólnostudenckich, zajmując się m.in. współpracą międzynarodową. O kilkudniowej wizycie w Jugosławii, gdzie „biali” Rosjanie utworzyli wówczas „małą Rosję”, wspomina w „Autobiografii na cztery ręce”. Wrangel w Dubrowniku przyjął ponoć wspaniale polskich studentów. Działo się to zapewne około 1928 roku, kiedy dla Giedroycia ta studencka współpraca międzynarodowa była rzeczywiście chyba dość istotnym zagadnieniem. Równie istotne, jak się wydaje, były dla niego kontakty z emigracją rosyjską – w pewnym momencie został nawet warszawskim korespondentem białorosyjskiego pisma studenckiego, wydawanego w Pradze. – Zaskakująco brzmią głoszone w II RP poglądy Redaktora na relacje polsko-żydowskie... – Trudno powiedzieć, jakie były poglądy jego samego, nie sposób więc je oceniać – znamy teksty, publikowane w wydawanych przez niego pismach czy książkach. Zwłaszcza w przypadku dłużej prowadzonych dyskusji były one bardzo zróżnicowane, zdarzały się też takie, które należy uznać za stricte antysemickie. Same natomiast pisma Giedroycia głosiły konieczność uznania pełni praw Żydów zasymilowanych, popierając zarazem ideę żydowskiej emigracji do Palestyny ze względu na wielkość diaspory. Najostrzej sprawę postawił Kazimierz Studentowicz w jednym z rozdziałów broszury „Polska idea imperialna”, w której proponował wywieranie wpływu na niezasymilowanych polskich Żydów tak, by skłonić ich do emigracji – za pomocą kroków ekonomicznych, ale też np. zakazu sprawowania części stanowisk państwowych. Nawiasem mówiąc dalece ważniejsza była dla Giedroycia w tym czasie zaogniona kwestia mniejszości ukraińskiej w Polsce. – Dlaczego tak niewiele wiadomo o małżeństwie Redaktora? – Przede wszystkim dlatego, że od kiedy już można o Giedroyciu mówić, nie ma kogo o to pytać. Ci, którzy znali państwa Tatianę i Jerzego Giedroyciów przed wojną, nie żyją. On sam unikał tego tematu i trudno mu się dziwić – nikt z nas nie lubi opowiadać o tym, co uważa za swoje niepowodzenie. A tak niewątpliwie myślał o swym małżeństwie. Samego siebie zresztą w dużej mierze obarczał winą za jego rozpad. Zaabsorbowany działalnością zawodową i publiczną, chyba rzeczywiście niewiele czasu poświęcał młodej żonie. Znając jego tryb pracy, która nieodmiennie zajmowała mu kilkanaście godzin dziennie, nie jest to specjalnie zaskakujące. – Platonicznie kochała się w nim też najbliższa przedwojenna współpracowniczka – Maria Prądzyńska. Nawet zamieszkała po sąsiedzku. – Że zamieszkała po sąsiedzku? Prawdopodobnie skorzystała po prostu z tych samych kontaktów, dzięki którym mieszkanie na Brzozowej uzyskał Jerzy Giedroyc. Ale rzeczywiście, tak przynajmniej określał to Henryk Giedroyc, była to jedna …
Wyświetlono 25% materiału - 558 słów. Całość materiału zawiera 2234 słów
Pełny materiał objęty płatnym dostępem
Wybierz odpowiadającą Tobie formę dostępu:
1A. Dostęp czasowy 15 minut
Szybkie płatności przez internet
Aby otrzymać dostęp kliknij w przycisk poniżej i wykup produkt dostępu czasowego dla Twojego konta (możesz się zalogować lub zarejestrować).
Koszt 9 zł netto. Dostęp czasowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Czas dostępu będzie odliczany od momentu wejścia na stronę płatnego artykułu. Dostęp czasowy wymaga konta w serwisie i logowania.
1B. Dostęp czasowy 15 minut
Płatność za pośrednictwem usługi SMS
Aby otrzymać kod dostępu, należy wysłać SMS o treści koddm1 pod numer: 79880. Otrzymany kod zwotny wpisz w pole poniżej.
Opłata za SMS wynosi 9.00 zł netto (10.98 PLN brutto) i pozwala na dostęp przez 15 minut (bądź do czasu zamknięcia okna przeglądarki). Przeglądarka musi mieć włączoną obsługę plików "Cookie".
2. Dostęp terminowy
Szybkie płatności przez internet
Dostęp terminowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Dostęp terminowy wymaga konta w serwisie i logowania.
3. Abonenci Biblioteki analiz Sp. z o.o.
Jeśli jesteś już prenumeratorem dwutygodnika Biblioteka Analiz lub masz wykupiony dostęp terminowy.
Zaloguj się