Mało znajdziemy księgarń, które los doświadczyłby w stopniu podobnym, co renomowaną Główną Księgarnię Techniczną. Zmiany właścicielskie i zarządcze w obrębie Domu Książki Warszawa, do którego GKT zawsze należała, oraz związane z tym kolejne koncepcje wykorzystania jej potencjału sprawiały, że załoga przez co najmniej kilka lat nie mogła czuć się pewnie. To stawiano na pozostawienie jej tradycyjnego profilu, to próbowano uczynić z niej placówkę ogólnoasortymentową – prawie jak Empik. „Prawie” robi jednak – jak wszyscy wiemy – różnicę. W tym wypadku powiedzieć można nawet – dużą. O tej całkiem niedawnej przeszłości GKT pisze w tekście obok Jadwiga Didkowska, jej wieloletnia dyrektorka, w zawodzie księgarza od 35 lat. Pytana o GKT dzisiaj – już pod skrzydłami Książnicy Polskiej – nie narzeka. Od jesieni ubiegłego roku obroty rosną – co szczególnie ważne, także realizowane na literaturze technicznej. – Wymagało to, oczywiście, czasu. Takie procesy nie dzieją się bowiem z dnia na dzień. Ale warto było, bo klient do nas wrócił – przekonuje. Choć o liczbach mówić nie chce, zapewnia, że …