Wtorek, 29 maja 2012
Setna rocznica śmierci Bolesława Prusa
Czasopismo"Magazyn Literacki Książki"
Tekst pochodzi z numeru5/2012
Bolesław Prus, którego setną rocznicę śmierci Redakcja "Magazynu Literackiego KSIĄŻKI" uważa za stosowne zaznaczyć i skromnie uczcić, miał szczęście stworzenia jedynego bodaj w polskiej literaturze bohatera nie tylko z krwi i kości, ale też zdolnego oprzeć się próbie kilkunastu dziesięcioleci, kilku (co najmniej) historycznych przełomów, bezlitosnych przemian kultury, obyczaju i czytelniczych oczekiwań. Co więcej, mimo że literatura polska musiała jeszcze od czasów ukazania się "Lalki" poczekać nieco na swoje najlepsze czasy, nie udało się jej potem stworzyć postaci równie silnej, równie wielowymiarowej i frapującej, jak Wokulski. I to postaci wcale nie sympatycznej, wcale nie wzorotwórczej i na pewno nie niosącej ze sobą krzepiących przesłań. A jednak hipnotyzującej kolejne pokolenia czytelników, a kolejne pokolenia badaczy i twórców inspirującej do rozważań i rewizji jej działań, dążeń i motywacji. Postaci, mimo że - jak to w Polsce bywa - bezlitośnie przez oficjalną, szkolną recepcję wtłaczanej w formy pożądanych i pożytecznych wyobrażeń, to jednak wciąż te formy rozsadzającej. Cóż takiego jest w historii zakochanego warszawskiego nuworysza sprzed 135 lat, że wciąż tylu czytelników po nią sięga? Wzlot ponad Paryż i ponad Warszawę Przypomnijmy sobie, jak Wokulski opowiadał arystokratom odpoczywającym po trudach miejskiego życia w Zasławku i wybierającym się właśnie na rydze, o swoim locie balonem na uwięzi ponad Paryżem. "- Jakież wrażenie?.. - Dziwaczne. Człowiek myśli, że sam pojedzie w górę; nagle widzi, że nie on jedzie, ale ziemia szybko zapada mu się pod nogami. Jest to zawód tak niespodziany i przykry, że... chciałoby się wyskoczyć... (...) Drugim dziwowiskiem jest horyzont, który ciągle widać na wysokości wzroku. Skutkiem tego ziemia wydaje się wklęsłą jak ogromny, głęboki talerz. (...) Domy wyglądają jak pudełka, tramwaje jak duże muchy, a ludzie jak czarne krople, które szybko biegną w różnych kierunkach, ciągnąc za sobą długie cienie. W ogóle jest to podróż przeładowana niespodziankami". (t. II, rozdział 8) Ton opowieści, która miała znudzonych grzybiarzy rozbawić, nieco zepsuł im humory, a Wokulski po raz kolejny wyszedł na gbura, który nie ma pojęcia o tym, jak powinno się prowadzić konwersację. Towarzystwo domagało się potwierdzenia własnych marzeń, tęsknot i wyobrażeń, a Wokulski prostodusznie odpowiedział na zadane pytanie: opowiedział o wydarzeniu rzeczywistym, o własnym doświadczeniu, o własnych wrażeniach, wśród których dominowało rozczarowanie. Opowiedział jednocześnie, co arystokratyczna publiczność doskonale zrozumiała, swoje doświadczenie człowieka aspirującego do sfer wyższych niż te, z których się wywodzi, i to człowieka takiego, którego starania o społeczny i towarzyski awans zakończyły się spektakularnym sukcesem. Wokulski, dorabiając się błyskawicznie gigantycznego majątku, owijając sobie wokół palca warszawskie towarzystwo, stając się obiektem niekłamanej adoracji jego panów i pań, zapraszanym nie tylko na obiady, bale i rauty, nie tylko do prezydiów mniej czy bardziej dętych towarzystw gospodarczych, ale także na letni pobyt w magnackich rezydencjach czy - niezbyt to w powieści zawoalowane - do buduarów pań Wąsowskich, spostrzegł tyle, że zamiast "pojechać w górę", stracił po prostu grunt pod nogami. Że ostatecznie i nieodwołalnie przestał należeć do tego świata, z którego pochodził, że dla swojego dawnego środowiska (w którym przecież zawsze czuł się paskudnie), będzie już odtąd zawsze wariatem, wywyższającym się, że będzie tam zawsze już traktowany z mieszaniną pogardy (bo upokorzeń czasów młodości nie pozwolą mu zapomnieć panowie Szprotowie i Węgrowicze, którzy kiedyś ganiali go po piwo) i oczywistego poczucia niższości. Ale ów symboliczny wzlot skutkuje jeszcze jednym okropnym doświadczeniem. Cały świat przybiera oto kształt talerza, pospolitego przedmiotu, który w dodatku jest wklęsły, a więc jego centrum zdaje się być położone niżej, niż peryferie. Z tej perspektywy Wokulski widzi, że cele, jakie sobie przedtem wyznaczał, szczyty, na jakie mozolnie się wspinał, w istocie nie są wcale szczytami, że to, co mu się wydawało wzniosłe i wielkie, tylko tak wyglądało z przyziemnej perspektywy. Wzlatując, zyskuje się o wiele szersze pole widzenia, dostrzega się dużo więcej, ale cóż z tego, jeżeli wszystkie postrzegane przedmioty, a także wszystkie istoty wydają się małe i pokraczne. Ludzie, wraz ze swoimi dążeniami i działaniami przypominają bezładnie i chaotycznie poruszające się krople, co może kojarzyć się z kroplami spływającymi po szybie, które na skutek niedostrzegalnych gołym okiem okoliczności wciąż zmieniają kierunek i prędkość, łączą się z innymi i rozłączają, ale przecież są przez grawitację zmuszone do ciągłego dążenia ku dołowi, a więc do upadku. Ludzkie krople, co także znamienne, ciągną za sobą długie cienie, które także są widoczne dopiero z tej wysokości. Wokulski, doświadczając wzlotu, uświadamia sobie, że ludzie wcale się od siebie nie różnią. Że niezależnie od pochodzenia, dokonań, zaszczytów czy poniżenia, wszyscy są tacy sami. Jego potrzeba społecznego awansu wynikała przecież z przekonania, że gdzieś tam w wyższych sferach ludzkiej galaktyki znajdą się ludzie bardziej subtelni niż pijana tłuszcza od Hopfera, szyderczym wyciem poniżająca chłopaka dźwigającego się z piwnicznego dołu. Jeśli Wokulski aspiruje do sfer wyższych, to z całą pewnością ani do ich bogactwa, bez którego znakomicie umie się obejść, ani do ich próżniaczego stylu życia, który obcy jest jego temperamentowi i przekonaniom, ale właśnie do subtelności, delikatności form i uznania dla własnej …
Wyświetlono 25% materiału - 805 słów. Całość materiału zawiera 3222 słów
Pełny materiał objęty płatnym dostępem
Wybierz odpowiadającą Tobie formę dostępu:
1A. Dostęp czasowy 15 minut
Szybkie płatności przez internet
Aby otrzymać dostęp kliknij w przycisk poniżej i wykup produkt dostępu czasowego dla Twojego konta (możesz się zalogować lub zarejestrować).
Koszt 9 zł netto. Dostęp czasowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Czas dostępu będzie odliczany od momentu wejścia na stronę płatnego artykułu. Dostęp czasowy wymaga konta w serwisie i logowania.
1B. Dostęp czasowy 15 minut
Płatność za pośrednictwem usługi SMS
Aby otrzymać kod dostępu, należy wysłać SMS o treści koddm1 pod numer: 79880. Otrzymany kod zwotny wpisz w pole poniżej.
Opłata za SMS wynosi 9.00 zł netto (10.98 PLN brutto) i pozwala na dostęp przez 15 minut (bądź do czasu zamknięcia okna przeglądarki). Przeglądarka musi mieć włączoną obsługę plików "Cookie".
2. Dostęp terminowy
Szybkie płatności przez internet
Dostęp terminowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Dostęp terminowy wymaga konta w serwisie i logowania.
3. Abonenci Biblioteki analiz Sp. z o.o.
Jeśli jesteś już prenumeratorem dwutygodnika Biblioteka Analiz lub masz wykupiony dostęp terminowy.
Zaloguj się