Poniedziałek, 31 marca 2014
Rozmowa z Włodzimierzem Albinem, Barbarą Jóźwiak i Grzegorzem Majerowiczem, członkami prezydium Rady Polskiej Izby Książki
CzasopismoBiblioteka Analiz
Tekst pochodzi z numeru378
W ostatnim czasie Polska Izba Książki realizując różnorodne projekty musiała dowodzić, że jest organizacją reprezentatywną dla polskiego rynku książki, nawet wobec władz rządowych. Statystyki Biblioteki Narodowej mówią o liczbie ponad 30 tys. działających w Polsce wydawców. Tymczasem w Izbie zrzeszonych jest łącznie nieco ponad 150 firm. Jak zatem uzasadnić tezę o reprezentatywności PIK? Włodzimierz Albin: Po pierwsze wiemy, że w Polsce nie ma 30 tys. wydawców, bo rzeczywistych firm wydawniczych, czyli takich które wydają przynajmniej kilka książek rocznie i z tego żyją, działa może maksymalnie około 500. A tak naprawdę dużych wydawców, czyli takich którzy legitymują się konkretną strukturą i dorobkiem wydawniczym, a których książki rzeczywiście trafiają do obiegu handlowego, jest może nieco ponad 250. Stąd moja teza, że grupa ponad 150 firm zrzeszona w PIK obejmuje z pewnością 80 proc. obrotów realizowanych na polskim rynku wydawniczym (przeszło 2,2 mld zł), a do tego, nie ma innej izby gospodarczej zrzeszającej wydawców. Barbara Jóźwiak: Dlatego wydaje się zdecydowanie uprawnione uznanie reprezentatywności Izby. Z pewnością nie czujemy się marginesem branży, a rola, jaką odrywa Izba nie zależy tylko od jej Rady, ale też od sposobu, w jaki jest postrzegana przez jej członków, jak też przez wydawnictwa do niej nie należące. Niezależnie od niedawnych nieporozumień, z pewnością jesteśmy postrzegani jako reprezentacja środowiska przez administrację rządową, inne organizacje branżowe czy media. Może barierą uczestnictwa są stawki obowiązujące członków? BJ: Stawki są bardzo przystępne, ponieważ od niedawna obowiązuje siedem poziomów składek. Najliczniejsza grupę wśród zrzeszonych firm stanowią małe wydawnictwa. Dla nich koszt rocznej składki wynosi 300 zł, czyli mniej niż 1 zł dziennie. Dzieje się tak dlatego, że duzi wydawcy, należący do wyższych grup pod względem przychodów, świadomie przyjęli na siebie wyższe obciążenia i finansowanie działalności Izby, co oznacza, że płacą składki rzędu 12 tys. zł rocznie. Odmienną kwestią pozostają fundusze celowe lub innego rodzaju dodatkowe wpłaty, które są zawsze dobrowolne. Grzegorz Majerowicz: W pytaniu wyczuwam pewną prowokację, więc moją refleksję na ten temat ująłbym w następujący sposób. W Polsce mamy do czynienia z niezwykle zatomizowanym rynkiem książki. Ten boom wydawniczy, którego skutkiem jest tak znaczna liczba podmiotów wydawniczych, to w znacznym stopniu efekt funkcjonowania setek firm, które przyłączały się do naszego środowiska czasami wyłącznie po to, aby skorzystać z przepisów pozwalających stosować dawniej zerową stawkę podatku VAT, a w ostatnich latach stawkę obniżoną do 5 proc. Mimo tych zjawisk w dalszym ciągu branża wydawnicza pozostaje na marginesie głównego nurtu gospodarczego, gdzie setki innych branż przewyższają naszą skalą obrotu czy strukturą koncentracji rynku. Z drugiej strony, absolutnie zaskakujący jest fakt, że nasz rynek, którego wartość w cenach detalicznych można szacować między 4,3 a 4,5 mld zł, jest obecnie poddawany skrajnie ostrym ocenom, pada ofiarą manipulacji faktami i danymi ekonomicznymi, czy wręcz jest obiektem interwencji państwa na poziomie zmian legislacyjnych, które stanowią realne zagrożenie dla dalszego funkcjonowania znacznej jego części. Trudno mi zrozumieć, dlaczego w gruncie rzeczy dość niewielki ekonomicznie rynek, który ma bardzo duże znaczenie dla zdolności tworzenia i rozwijania kapitału społecznego i kulturowego, jest tak bezpardonowo atakowany, a my w zasadzie jesteśmy wobec tych ataków bezbronni. Biorąc pod uwagę to wszystko, mam poczucie, że branża wydawnicza znajduje się dziś na marginesie krajowej gospodarki i na marginesie zrozumienia i uwagi decydentów. Chce pan powiedzieć, że branża jest bezsilna wobec tych wszystkich negatywnych zjawisk? GM: Uważam, że nie i właśnie PIK jest podmiotem, który jest w stanie reagować. Mamy narzędzia, dzięki którym możemy przeciwstawiać się obecnym problemom. Spróbujmy te problemy wymienić… GM: W ostatnim czasie zdecydowanie najbardziej paląca jest kwestia planów wprowadzenia rządowego podręcznika dla najmłodszych uczniów i znaczne zmiany w zakresie funkcjonowania rynku książek szkolnych, dalej uporczywe unikanie rozwiązania kwestii egzemplarza obowiązkowego i obciążeń, jakie dotykają z tego tytułu wydawców. Kolejna kwestia to cały potężny obszar związany z ochroną prawa autorskiego. Generalnie istnieje szereg spraw, które gdzieś są rozproszone w szerokim obszarze naszej działalności i stanowią źródła problemów dla branży. Ale pod adresem wydawców padały w ostatnich tygodniach bardzo ostre inwektywy. Jak PIK na nie odpowiada? GM: Nie zgadzamy się na kierowanie pod naszym adresem inwektyw, a do tego w takiej atmosferze trudno prowadzić merytoryczną i konstruktywną dyskusję. WA: Według mnie to zależy skąd takie inwektywy padają… A jeżeli z ust premiera polskiego rządu… WA: To rzeczywiście jest bardzo trudna sprawa. Przede wszystkim szanujemy polskie państwo i tym bardziej jesteśmy zdziwieni tym, co premier czasami opowiada o wydawcach. Zwłaszcza, że sam był wydawcą i powinien mieć podstawową świadomość zasad funkcjonowania w tym zawodzie. Zresztą, o ile się nie mylę, był to jedyny obszar biznesowej działalności premiera Donalda Tuska. Od dość dawna próbujemy też umówić spotkanie z premierem, ale niestety bezskutecznie. BJ: Zresztą z podobnymi problemami spotykają się też inne przemysły kreatywne. WA: Ale tylko w Polsce… BJ: To prawda i właśnie dlatego powstało stowarzyszenie Kreatywna Polska, w którym nasza Izba jest bardzo aktywna. Jest to wynik atmosfery, która narosła w ostatnich latach w związku z błędnym rozumieniem własności intelektualnej przez polityków, którzy albo nie dostrzegają, albo po prostu nie rozumieją ogromnej roli wiedzy i kultury w cywilizowanym świecie, przynajmniej na obecnym etapie jego rozwoju. WA: Podsumowując, wśród niebezpieczeństw, które wiszą nad branżą wydawniczą, do najważniejszych zaliczyłbym olbrzymią sferę związaną z prawami autorskimi i piractwem w internecie oraz silnymi tendencjami, aby to piractwo zostało w jakiś sposób prawnie usankcjonowane. Zatem priorytetem jest walka o kształt przyszłych zmian w prawie autorskim. Dalej mamy obszar związany z zasadami prowadzenia działalności gospodarczej w internecie …
Wyświetlono 25% materiału - 885 słów. Całość materiału zawiera 3541 słów
Pełny materiał objęty płatnym dostępem
Wybierz odpowiadającą Tobie formę dostępu:
1A. Dostęp czasowy 15 minut
Szybkie płatności przez internet
Aby otrzymać dostęp kliknij w przycisk poniżej i wykup produkt dostępu czasowego dla Twojego konta (możesz się zalogować lub zarejestrować).
Koszt 9 zł netto. Dostęp czasowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Czas dostępu będzie odliczany od momentu wejścia na stronę płatnego artykułu. Dostęp czasowy wymaga konta w serwisie i logowania.
1B. Dostęp czasowy 15 minut
Płatność za pośrednictwem usługi SMS
Aby otrzymać kod dostępu, należy wysłać SMS o treści koddm1 pod numer: 79880. Otrzymany kod zwotny wpisz w pole poniżej.
Opłata za SMS wynosi 9.00 zł netto (10.98 PLN brutto) i pozwala na dostęp przez 15 minut (bądź do czasu zamknięcia okna przeglądarki). Przeglądarka musi mieć włączoną obsługę plików "Cookie".
2. Dostęp terminowy
Szybkie płatności przez internet
Dostęp terminowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Dostęp terminowy wymaga konta w serwisie i logowania.
3. Abonenci Biblioteki analiz Sp. z o.o.
Jeśli jesteś już prenumeratorem dwutygodnika Biblioteka Analiz lub masz wykupiony dostęp terminowy.
Zaloguj się