- Dla kogo jest pana książka?- Myślę, że dla wszystkich, a szczególnie dla młodych. Polecam tę książkę każdemu, kto jest buntownikiem, rozrabiaką albo nie chce się uczyć. Temu, kto jest na rozstaju dróg i mu się wydaje, że już nic ciekawego go w życiu nie spotka. Moja historia jest dowodem na to, że wszystko jest możliwe, bo osiągnąłem sukces, chociaż na początku nic go nie zapowiadało. Najważniejsze, by odnaleźć swoją pasję i podążać za nią z miłością. Obojętnie gdzie się urodzimy i z jakiego miejsca wystartujemy, jeśli znajdziemy swoją drogę, to spotkamy na niej właściwych ludzi, dotrzemy we właściwe miejsca i znajdziemy się w sytuacjach, które dadzą nam wiele możliwości i szans na rozwój. Andrea Moran, mój syn, też przeszedł podobną drogę. Nie lubił się uczyć - pamiętam, jak co tydzień byłem wzywamy z tego powodu do szkoły - ale odkrył swoją pasję i dziś w wieku 25 lat robi to, co kocha i jest bardzo szczęśliwy. - Jak pan odnalazł swoją pasję?- To było jak piorun. Byłem wtedy w przedostatniej klasie gimnazjum i kompletnie nie wiedziałem, co ze sobą zrobić. Pewnego dnia przyszli na lekcję uczniowie ze szkoły gastronomicznej. Zaczęli opowiadać o pracy w restauracji. Patrzyłem, słuchałem i nagle - błysk, olśnienie! Zrozumiałem, że ja też tego chcę. - Nigdy nie żałował pan swojej decyzji? Mógł pan zostać prawnikiem.- Tak, pisałem o tym w książce. Mówiono mi, że jestem inteligentny i błyskotliwy... Ale nie, nie żałuję swojego wyboru, bo bycie restauratorem daje mi wiele radości. To zawód, który rozwija i poszerza horyzonty. Dzięki niemu nauczyłem się czterech języków, poznałem wiele gwiazd, polityków i innych ważnych osobistości, dużo podróżuję. Moja praca to też prawdziwa szkoła życia.- Co pan najbardziej lubi w swojej pracy?- Kontakt z ludźmi! Lubię ich poznawać i cieszę się, gdy gościom smakuje to, co im serwuję w mojej restauracji. Muszę przyznać, że pochwały i komplementy sprawiają mi wielką radość, pewnie jak każdemu twórcy. Dzięki nim czuję, że to, co robię ma sens. Niektóre spotkania z gośćmi wzruszają mnie do łez.- Może pan podać przykład?- Wczoraj przyszli do mojej restauracji dość skromni, młodzi ludzie, by świętować rocznicę ślubu. Mogli wybrać każde inne miejsce, ale oni postanowili przyjść do mnie. Naprawdę cieszy mnie, gdy ktoś wybiera moje Bistro de Paris na ważne rodzinne uroczystości. Inny przykład. Wchodzi rodzina z niepełnosprawnym chłopcem. Gdy tylko mnie …