Czwartek, 26 lipca 2012
Ewa Bieńkowska
Czasopismo"Magazyn Literacki Książki"
Tekst pochodzi z numeru7/2012
Gdy zamieszkała pani na Szucha, w kamienicy zwanej „Akwarium”, w okienku siedział żołnierz odnotowujący wejścia i wyjścia, nazwiska gości, a przed bramą przechadzał się wartownik z karabinem. Czy, jako dziecko, nie widziała pani w tym nic dziwnego? Przecież miała pani w szkole koleżanki mieszkające w innych domach, do których wstęp nie był niczym utrudniony. Wstyd powiedzieć, ale będąc dzieckiem, byłam z tego dumna. To było wyróżnienie, jakie i dlaczego, tego nie rozumiałam. Nie wiązałam tego z funkcjami pełnionymi przez ojca, słowa „komunizm” chyba jeszcze w ogóle nie słyszałam, a na pewno nie rozumiałam. Ale podobało mi się, że do mojej mamy wartownik mówił „towarzyszko”, a niektórzy z sąsiadów i do nas, dzieciaków, zwracali się per „wy”. Kiedy przejrzała pani na oczy, zaczęła co nieco rozumieć z otaczającego ją świata? W trzynastym roku życia, w Październiku ’56. Gdy kiedyś opowiadałam Małgorzacie Szpakowskiej o swoim dzieciństwie, zdumiona spytała: – Jak to możliwe, że tak długo pozostawałaś tak nietknięta, tak totalnie nieświadoma? Bo rzeczywiście, nawet szkoła, do której chodziłam, choć TPD-owska, niczego mi nie narzucała. Nie nosiłam czerwonej chusty, nie pamiętam żadnego prania mózgów, za to jakieś awantury uczniowskie, bójki, grę w cymbergaja – owszem. Rodzice dbali zaś o to jedynie, by ich dzieci – to znaczy ja i mój młodszy brat – zdobywały wiedzę i kulturę, poznawały literaturę, kochały Polskę z jej królewską przeszłością i ojczystym krajobrazem. Nie opowiadali nam o swoich przeżyciach okupacyjnych czy tuż powojennych, lecz o swoim dzieciństwie – czystym i wyidealizowanym. Prawdę poznaliśmy dużo później. Wraz z powrotem Gomułki do władzy, do wielkiej polityki powrócił też pani ojciec, od końca 1948 roku znajdujący się w odstawce – na stanowisku dyrektora Biblioteki Narodowej. Wiele do myślenia dało pewnie wszystkim, że na rozmowy z internowanym w Komańczy księdzem prymasem Stefanem Wyszyńskim wydelegowano właśnie jego. – Z pewnością, ale do władz ojciec został doproszony nie od razu, w przeciwieństwie np. do Zenona Kliszki. Ministrem oświaty został w listopadzie 1956 roku. I był nim do października 1959 roku, gdy zastąpił go na tym stanowisku ówczesny sekretarz Centralnej Rady Związków Zawodowych Wacław Tułodziecki. Paradoksalne, że odwołano go za sprzeciw wobec rugowania ze szkół krzyży i lekcji religii, które wcześniej do szkół wprowadzał. Będąc przecież komunistą, człowiekiem lewicy, niewierzącym. To wszystko było trochę bardziej skomplikowane. Gomułka wściekł się na ojca za memoriały, które ten mu wysyłał, a w których krytykował jego politykę od początku do końca, ze szczególnym uwzględnieniem – tak to zapamiętałam – rolnictwa. Ale sama sprawa religii w szkołach świadczy o ojcu niezwykle pozytywnie. Otóż był on zdania, że nie wolno iść przeciw pragnieniom i przyzwyczajeniom społeczeństwa. To było jego najgłębsze przekonanie. Pamiętam, jak podniesionym głosem mówił: – Jak ci durnie – akcentował tych „durniów” – mogą tak obrażać społeczeństwo! I to był jego najcięższy zarzut wobec Gomułki i jego ekipy. Jak oni sobie to wyobrażają – pytał – że chcą zdobyć posłuch dla swoich idei, poparcie dla swojego rządzenia, gospodarowania, a zarazem na każdym kroku obrażają naród? Nie zważając na to, że to religia jest najważniejszym lepiszczem Polski. Przy czym, co oczywiście nie było najistotniejsze, ale ciekawe, ojciec był zauroczony katolicyzmem jako siłą kulturotwórczą. Dla niego kanon mszy łacińskiej był jednym z najwspanialszych tworów ludzkości. Miał kiedyś przyjaciela uczącego się na księdza i z tego czasu zapamiętał całą mszę po łacinie. Potem w domu, także i przy goleniu, wyśpiewywał ją pięknym basem. A czy ten członek Polskiej Partii Robotniczej od 1942 roku, członek Komitetu Centralnego PPR od 1945 roku, współzałożyciel Krajowej Rady Narodowej, był wierzącym komunistą? Nie. Pewna niezwykle mądra pani, przedwojenna PPS-ówka Wanda Załuska powiedziała mi coś bardzo ważnego: – Słuchaj, twój ojciec był piekielnie inteligentnym kondotierem. Czyli było w tym coś z machiavellizmu i jakiejś niepisanej umowy. Ja swoje talenty – a ojciec miał odwagę przypisywać sobie te talenty, które faktycznie miał – oddaję do dyspozycji Księciu, który walczy o właściwą postać polityczną mojego kraju. Tym Księciem była partia, ale zaprowadziła go do niej – w przeciwieństwie do wielu działaczy komunistycznych tamtych lat – nie wiara, nie serce. W tym sensie to nie był człowiek religijny. A, według pani, religijny był, na przykład, Zenon Kliszko? Ależ to był fanatyk ze stanami mistycznymi na temat komunizmu. Przyszedł kiedyś do nas – do czasu nasze rodziny żyły w przyjaźni – i ze łzami w oczach powiedział, że od jutra w …
Wyświetlono 25% materiału - 709 słów. Całość materiału zawiera 2839 słów
Pełny materiał objęty płatnym dostępem
Wybierz odpowiadającą Tobie formę dostępu:
1A. Dostęp czasowy 15 minut
Szybkie płatności przez internet
Aby otrzymać dostęp kliknij w przycisk poniżej i wykup produkt dostępu czasowego dla Twojego konta (możesz się zalogować lub zarejestrować).
Koszt 9 zł netto. Dostęp czasowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Czas dostępu będzie odliczany od momentu wejścia na stronę płatnego artykułu. Dostęp czasowy wymaga konta w serwisie i logowania.
1B. Dostęp czasowy 15 minut
Płatność za pośrednictwem usługi SMS
Aby otrzymać kod dostępu, należy wysłać SMS o treści koddm1 pod numer: 79880. Otrzymany kod zwotny wpisz w pole poniżej.
Opłata za SMS wynosi 9.00 zł netto (10.98 PLN brutto) i pozwala na dostęp przez 15 minut (bądź do czasu zamknięcia okna przeglądarki). Przeglądarka musi mieć włączoną obsługę plików "Cookie".
2. Dostęp terminowy
Szybkie płatności przez internet
Dostęp terminowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Dostęp terminowy wymaga konta w serwisie i logowania.
3. Abonenci Biblioteki analiz Sp. z o.o.
Jeśli jesteś już prenumeratorem dwutygodnika Biblioteka Analiz lub masz wykupiony dostęp terminowy.
Zaloguj się