Poniedziałek, 25 sierpnia 2008
Najsłynniejsze procesy branzy wydawniczej
Czasopismo"Magazyn Literacki Książki"
Tekst pochodzi z numeru8/2008
Dostałam za zadanie stworzenie na kilku kartach swoistego wydawniczego pitawalu — opisu czy choćby wzmiankowania o najsłynniejszych procesach, które „wstrząsnęły” branżą wydawniczą. Zadanie niełatwe, bo jak tu odnieść się do tego całego sądowego bogactwa, tych wszystkich spraw, choćby tylko najbardziej interesujących czy spektakularnych, inicjowanych przez wydawców czy przeciwko nim. Siłą rzeczy musiałam dokonać selekcji — po pierwsze wybrałam sprawy, które: a) wzbudzały najwięcej emocji ich uczestników lub obserwatorów oraz medialnej gorączki lub b) miały wpływ na kształtowanie się interpretacji przepisów oraz wyznaczały kierunki orzecznictwa. Po drugie piszę wyłącznie o sprawach, które toczyły się w nowym systemie prawno-gospodarczym, pomijając szereg dawnych sądowych „afer” wydawniczych, a było ich sporo, głównie konfliktów na tle prawa autorskiego, które — niejednokrotnie będąc przedmiotem rozstrzygnięć Sądu Najwyższego — wywarły piętno na obecnym systemie polskiego prawa autorskiego. Autor, autor Skoro o prawie autorskim mowa, zacznijmy wydawniczo-sądową podróż od tej dziedziny. Najgłośniej było w branży o sprawie zainicjowanej przez Wydawnictwo Naukowe PWN przeciwko Annie i Mieczysławowi Kurpiszom, wspólnikom spółki cywilnej Wydawnictwo Kurpisz. Kością niezgody stały się definicje słownikowe użyte w wydanym przez Kurpisza „Praktycznym słowniku współczesnej polszczyzny” pod red. prof. Haliny Zgółkowej. PWN zarzucał poznańskiej oficynie naruszenie praw autorskich poprzez skopiowanie znaczącej części definicji zawartych w PWN-owskim słowniku pod red. Mieczysława Szymczaka. Sprawa, wytoczona w 1995 roku, zakończyła się wygraną PWN na postawie wyroku Sądu Najwyższego z 2005 roku. Dziesięć lat walki przed sądem oznaczało „przetoczenie się” sporu przez wszystkie możliwe instancje. Początkowo los (czy też sąd) nie sprzyjał PWN-owi. Sprawa — wytoczona w 1995 roku przed Sądem Okręgowym w Poznaniu, orzekającym w pierwszej instancji — zakończyła się przegraną PWN. Apelacja PWN od tego wyroku została oddalona przez poznański Sąd Apelacyjny. Punktem zwrotnym w sprawie stał się — wielokrotnie cytowany w literaturze prawniczej — wyrok Sądu Najwyższego z 15 listopada 2002 roku, wydany na skutek kasacji wniesionej przez nieustępliwy PWN. W orzeczeniu tym Sąd Najwyższy przesądził, że słownik — jako utwór zbiorowy — podlega ochronie przewidzianej w ustawie o prawie autorskim. Nawet jeśli słownik nie jest dziełem w pełni oryginalnym (Kurpisz bronił się, że słownik Szymczaka czerpał definicje garściami ze słownika Witolda Doroszewskiego, również wydawanego przez PWN), lecz stanowi opracowanie innego dzieła, to i tak jako utworowi zależnemu również przysługuje mu ochrona. Uznano wprawdzie, że ocena prawna słownika języka polskiego jest z punktu widzenia prawa autorskiego utrudniona, gdyż wachlarz możliwości zdefiniowania poszczególnych haseł jest ograniczony, nie oznacza to jednak, że definicje można bez przeszkód przepisywać z innych słowników. W konsekwencji Sąd Najwyższy przekazał sprawę do ponownego rozpoznania Sądowi Apelacyjnemu w Poznaniu. Ten ostatni — wyrokiem z 2004 roku — zasądził na rzecz PWN żądaną kwotę ponad 500 tys. zł, stanowiącą korzyści uzyskane przez oficynę Kurpisz z tytułu rozpowszechniania sześciu pierwszych tomów słownika. Kurpisz odwołał się od tego wyroku, wnosząc kasację do Sądu Najwyższego, ta jednak — wyrokiem z 9 lutego 2005 roku — została oddalona jako niezasadna. Prawa do przekładu „Małego Księcia” Antoine’a de Saint Exupery’ego były zarzewiem konfliktu pomiędzy Wydawnictwem Muza a niewielką oficyną Algo z Torunia. Muza złożyła zawiadomienie do prokuratury o popełnieniu przestępstwa przez Mirosława Augustynowicza, właściciela drukarni „Technogram”, oraz Jerzego Kapicę, prezesa wydawnictwa Algo sp. z o.o., zarzucając im nielegalne zwielokrotnianie i wprowadzanie do obrotu egzemplarzy „Małego Księcia”. Sprawa trafiła na wokandę. Wyrokiem z 26 września 2005 roku Sąd Rejonowy w Toruniu II Wydział Karny uniewinnił obydwu oskarżonych od zarzucanych im czynów, stwierdzając, że istota sporu pomiędzy Algo a Muzą ma ściśle cywilistyczny charakter, a rozstrzygnięcie spornej kwestii — jako precedensowe i wielopłaszczyznowe — nie jest oczywiste i powinno nastąpić w postępowaniu cywilnym. Walka o prawa autorskie na gruncie prawa karnego toczy się wciąż przeciwko Markowi S., właścicielowi wydawnictwa XXL i wydawcy polskiej edycji „Mein Kampf” Adolfa Hitlera. W maju 2007 roku Sąd Rejonowy Wrocław-Śródmieście uznał oskarżonego za winnego rozpowszechniania cudzego utworu bez praw autorskich, umorzył jednak warunkowo postępowanie na dwa lata. Wydawca nie został ukarany, ale musiał zapłacić 10 tys. zł na pomoc dzieciom. Apelacje złożyły wszystkie strony zaangażowane w sprawę: obrońca oskarżonego, prokuratura oraz pełnomocnicy pokrzywdzonego właściciela praw autorskich — landu Bawarii. W lutym 2008 roku Sąd Apelacyjny we Wrocławiu podjął decyzję o ponownym rozpatrzeniu sprawy — sprawa po raz kolejny trafi więc na wokandę. Z kolei Sąd Rejonowy w Poznaniu skazał na 5000 zł grzywny właściciela księgarni internetowej Albertus.pl, w której od listopada 2005 do marca 2006 sprzedawano „Mein Kampf”. W uzasadnieniu wyroku podkreślono, że oskarżony, jako osoba prowadząca księgarnię, powinien wiedzieć, że nie wolno sprzedawać książek, do których wydawca nie nabył praw autorskich. Autor — nie zawsze przyjaciel „Autor nasz pan”, powie każdy wydawca. „Ale nie zawsze przyjaciel”, doda niejeden. Ten brak przyjaźni nie raz znajdował swój finał na sali sądowej. Przegrała z autorkami oficyna C.H. Beck, a chodziło o wynagrodzenie wynoszące ponad 30 tys. zł. To dobra lekcja dla innych — wydawca, dostawszy od autorek tekst zamówionego poradnika dotyczącego prowadzenia działalności gospodarczej, który — delikatnie rzecz ujmując — nie spełniał wymogów wydawcy, nie złożył w ustawowym, sześciomiesięcznym terminie oświadczenia o odrzuceniu utworu. Na skutek upływu tego terminu doszło do milczącego przyjęcia poradnika, co skutkowało koniecznością wypłaty wynagrodzenia. Warto przypomnieć konflikt pomiędzy znanym skoczkiem Adamem Małyszem a Wydawnictwem Iskry. W albumie o sportowcu Iskry wykorzystały jego zdjęcia pochodzące z sesji fotograficznej wykonanej na użytek reportażu dla jednego z pism kobiecych. Zdjęcia, choć pozowane, przedstawiały skoczka w sytuacjach prywatnych, a więc dla ich rozpowszechniania niezbędna była jego zgoda. O taką zgodę nie zadbał wydawca, dlatego sprawę przegrał i musiał zapłacić zadośćuczynienie. Z kolei polskiej spółce …
Wyświetlono 25% materiału - 894 słów. Całość materiału zawiera 3578 słów
Pełny materiał objęty płatnym dostępem
Wybierz odpowiadającą Tobie formę dostępu:
1A. Dostęp czasowy 15 minut
Szybkie płatności przez internet
Aby otrzymać dostęp kliknij w przycisk poniżej i wykup produkt dostępu czasowego dla Twojego konta (możesz się zalogować lub zarejestrować).
Koszt 9 zł netto. Dostęp czasowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Czas dostępu będzie odliczany od momentu wejścia na stronę płatnego artykułu. Dostęp czasowy wymaga konta w serwisie i logowania.
1B. Dostęp czasowy 15 minut
Płatność za pośrednictwem usługi SMS
Aby otrzymać kod dostępu, należy wysłać SMS o treści koddm1 pod numer: 79880. Otrzymany kod zwotny wpisz w pole poniżej.
Opłata za SMS wynosi 9.00 zł netto (10.98 PLN brutto) i pozwala na dostęp przez 15 minut (bądź do czasu zamknięcia okna przeglądarki). Przeglądarka musi mieć włączoną obsługę plików "Cookie".
2. Dostęp terminowy
Szybkie płatności przez internet
Dostęp terminowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Dostęp terminowy wymaga konta w serwisie i logowania.
3. Abonenci Biblioteki analiz Sp. z o.o.
Jeśli jesteś już prenumeratorem dwutygodnika Biblioteka Analiz lub masz wykupiony dostęp terminowy.
Zaloguj się