Obok podjęcia przez Pawła Pakułę (do niedawna dyrektora działu książki w Empiku) pracy w Traffic Clubie ten news był bodaj najgorętszy podczas ostatnich Międzynarodowych Targów Książki. Otóż Empik, największy detaliczny sprzedawca książek w Polsce, radykalnie ograniczył zamówienia na nowe tytuły. Powiało pogromem, ponieważ do dokonywanych lawinowo od kilku miesięcy zwrotów oraz zatorów płatniczych doszedł kolejny problem w relacjach z tą siecią. Zrobiło się niebezpiecznie, bo wydrukowane już nakłady gdzieś przecież trzeba upłynnić, a dochodzi ograniczenie produkcji w przyszłości (teraźniejszości?), za czym idzie utrata spodziewanych przychodów oraz zysków itd. – Ograniczenia produkcji przez wydawców widzę już dzisiaj – potwierdza Marcin Olszewski, dyrektor ds. kontaktów z kluczowymi klientami w Platonie, jednym z najważniejszych dostawców do Empiku. Środowisko (głównie księgarskie) debatuje nad wprowadzeniem wciąż jednak mitycznej ustawy o książce, tymczasem realny problem rynku wydawniczego dziś i jutro jest jak najbardziej namacalny i prosty do zdefiniowania, choć znacznie niestety trudniejszy w sferze przewidzenia jego następstw. W skrócie można powiedzieć, że jest źle. Ale to nie jedyna smutna wiadomość dla branży. Druga jest taka, że może być fatalnie. – W ostatnim tygodniu Empik zamówił u nas tylko dwa tytuły ze swojego TOP 20. Żadnego z tzw. backlisty czy innych nowości – potwierdza w rozmowie z nami Marcin Olszewski. Głosów takich jest jednak więcej. – Zamówienia składane do naszej firmy nie odbiegały od normy do 10 maja. Po tym dniu nastąpiło radykalne ograniczenie. W drugiej połowie maja Empik zamówił dwa tytuły, w tym nową powieść Paulo Coelho, w liczbie 12 tys. egz., chociaż zazwyczaj w przypadku tego autora pierwsze zamówienie wynosiło 20 tys. egz. Czekamy na 1 czerwca, kiedy dowiemy się, jakie limity zostaną przyznane na następny miesiąc – mówi Krzysztof Olesiejuk, kluczowy kontrahent Empiku. To jednak nie wszystko. – Redukowane są zatowarowania salonów w ramach wykupionych promocji na poszczególne tytuły – skarży się Marek Dobrowolski, dyrektor handlowy Naszej Księgarni. Zaś Tadeusz Maciejewski odpowiedzialny za rynkową sprzedaż w Wydawnictwie Naukowym PWN przyznaje, że o wprowadzeniu limitu zakupów dowiedział się… przypadkiem, w wyniku braku zamówień na nowe tytuły na początku maja. – Ten z kolei był efektem przekroczenia przyznanego nam limitu, o czym nikt nas wcześniej nie poinformował – relacjonuje. W przypadku WN PWN dotyczyło to całej oferty, w tym przewodników turystycznych nowej marki „PWN Global”, które właśnie teraz sprzedają się najlepiej i powinny trafić na półki. Tymczasem z 39 propozycji rozdzielników na nowe tytuły i dodruki założone w Empiku nie zamówiono… ani jednej sztuki. – Wygląda jednak na to, że Empik ma pełną świadomość grążących mu braków w asortymencie, a narzucone limity nie mają żadnego związku z rodzajem asortymentu i jego sezonowością. Jako handlowiec mogę tylko pozazdrościć naszemu partnerowi komfortu w realizacji budżetu sprzedaży – ja takiego nie mam. – …