Ranking drukarń dziełowych 2009

Ranking drukarń „Magazynu Literackiego KSIĄŻKI” krzepnie, proszę Państwa. Po sześciu edycjach (ranking ogłaszamy od 2004 roku) da się nawet powiedzieć, iż to, co można było uznawać za jego podstawową wadę, czyli raczej niewielką liczbę odsyłających ankiety wydawców (30), dziś – w jakimś sensie – staje się pozytywną wartością. Bo wyniki naszego zestawienia robią się porównywalne. Jasne, można powiedzieć, że gdybyśmy co roku otrzymywali ankiety od 80 lub przynajmniej 60 wydawców, znacznie lepiej oddawałoby to „popularność” poszczególnych zakładów. Na pewno. Nas cieszy jednak to, że w gronie „wiernych” nam edytorów są podmioty zarówno małe, wręcz mikroskopijne, jak i duże, o kilkudziesięciomilionowych obrotach. Są oficyny ogólne, ale i wyspecjalizowane w określonym typie publikacji. Jak na dłoni widać więc różnorodność całego rynku książki.

Wreszcie – wyniki naszych rankingów znajdują potwierdzenie w rzeczywistości. Wystarczy odwiedzić dobrze zaopatrzoną księgarnię i zapoznać się ze stronami redakcyjnymi wyłożonych na stołach tytułów, by potwierdzić pozycję rynkową tej czy innej drukarni. Można także przejść się po targach książki i popytać innych wydawców, gdzie drukują. Okaże się, że padać będą nazwy przewijające się przez pierwsze miejsca naszych zestawień. To tyle gwoli swoistego rachunku sumienia i „relatywizacji” niektórych rozterek.

Metodologia

Metodologię sporządzania rankingu znają Państwo dobrze, przypomnimy więc, że wysyłając ankiety, prosiliśmy wydawców o przyznanie ocen najlepszym ich zdaniem drukarniom w kategoriach takich jak: „jakość produkcji”, „terminowość realizacji zleceń”, „elastyczność na prośby i sugestie”, „jakość kontaktów interpersonalnych” oraz „satysfakcja z zakresu świadczonych usług”. Przyznane oceny (1-5) mnożyliśmy przez tzw. wskaźnik wagi poszczególnych kategorii, za najważniejsze uznając jakość i terminowość, a za „najmniej istotne” – satysfakcję z zakresu usług. Dlaczego? Po odpowiedź odsyłam do wcześniejszych edycji rankingu. Dodam jedynie, że metodologia powstała po konsultacjach z wydawcami. Do tej pory nikt nie zgłaszał poważniejszych uwag.

Od jednego wydawcy można było zdobyć do 160 punktów, a zdarzył się i taki z poligrafów, który wynik niemal maksymalny uzyskał od… dziewięciu edytorów. W każdym razie średnie „wykonanie planu” lub „zbliżenie się do ideału” (stosunek zdobytych punktów do liczby, którą maksymalnie można było uzyskać) dla całego rankingu wyniosło 87 proc. Znaczy to, że wydawcy głosowali na naprawdę najrzetelniejszych partnerów. O to zresztą w tym chodziło.

Statystyka

Podobnie do edycji ubiegłorocznej postanowiliśmy zaprezentować Państwu pierwszą dziewiętnastkę (a może nawet szesnastkę, ponieważ kilka firm zajęło miejsca ex aequo) drukarni, choć z racji na osiągnięte wyniki żal było pomijać m.in. Drukarnię Wydawniczą im. W.L. Anczyca, Poznańskie Zakłady Graficzne czy Wrocławską Drukarnię Naukową PAN (we wcześniejszych latach na dosyć wysokich pozycjach). Nie wzięliśmy również pod uwagę firm, które zebrały po jednym głosie. Było ich 24. Niestety, statystyka i metodologia są nieubłagane.

W gronie najlepszych mamy natomiast debiutantów. Są to: zdobywające coraz więcej klientów Wydawnictwo Diecezjalne i Drukarnia w Sandomierzu oraz firma Intro-Dajwór z Krakowa, na którą oddał głos wprawdzie jeden klient, przyznał za to maksymalną liczbę głosów.

Jak już wspomnieliśmy, w badaniu udział wzięło 30 oficyn. Oddały one 63 głosy, co daje 2,1 głosu na wydawcę. Liczba wziętych pod uwagę firm poligraficznych wyniosła 44, co znaczy, że jeden wydawca zagłosował na ok. 1,5 drukarni. Choć każdy mógł wskazać maksymalnie pięć, widać z powyższego, że produkcja opierana jest na stosunkowo niewielkiej liczbie zaufanych zleceniobiorców.

Wyniki

Przejdźmy wreszcie do wyników. Pierwsze miejsce – i to drugi raz z rzędu – zajęła drukarnia Opolgraf z Opola. Przypomnijmy, że w latach 2004-2007 byli, kolejno, na miejscach: 13., 8., 2. i 3. Zdobyli ponad 200 punktów więcej (1632) niż drugi w kolejności Zakład Graficzny Colonel (1428). Wskaźnik „zbliżenia się do ideału” wyniósł w wypadku Opolgrafu 93 proc., zaś liczba wydawców, która na lidera oddała swój głos to… jedenaście. To więcej niż jedna trzecia! Brawo!

Choć poligrafom z Opola należą się wielkie gratulacje, faktycznie imponujące i nokautujące rywali zwycięstwo odniósł w tym roku wicelider, a mianowicie Colonel. W jego bowiem przypadku wykonanie planu wyniosło… 99 proc.! Znaczy to, że ośmiu lub siedmiu edytorów jednomyślnie uznało, iż współpraca z krakowską firmą jest idealna albo – rzecz widząc z nieco innej strony – ledwie jeden (lub dwóch) dało oceny o jeden punkt niższe od maksymalnych w kategoriach „jakość wykonywanej produkcji” lub „terminowość realizowania zleceń” oraz „satysfakcja z zakresu świadczonych usług”. Bo to tylko dwanaście punktów mniej niż maksymalne 1440! Czując najwyższy respekt przed rezultatem osiągniętym przez opolan, trudno nie pochylić głowy przed firmą, która – podkreślmy to – od początku naszego rankingu nie spadła poniżej dziewiątego miejsca, a w 2007 roku zajęła nawet pierwsze miejsce. Oby tak dalej!

Trzecia lokata przypadła poznańskiemu Abedikowi, na którego swoje głosy oddało pięciu edytorów, przyznając 718 punktów na 800 możliwych (90 proc.). To dobry wynik, stanowiący utrzymanie pozycji sprzed roku, warto zaś pamiętać, że firma ta – podobnie do Colonela – nigdy nie spadła poza pierwszą dziewiątkę.

Miejsce czwarte (podobnie jak w 2007 roku) przypadło Olsztyńskim Zakładom Graficznym OZGraf. Biorąc pod uwagę dotychczasową „karierę” olsztynian w zestawieniu „Magazynu Literackiego KSIĄŻKI” wynik to co najmniej niepokojący… Firma ta bowiem raz tylko zajęła miejsce poniżej podium (właśnie czwarte, dwa lata temu), a w 2006 okazała się zwycięzcą. Niepokoi zwłaszcza fakt, że tylko trzy wydawnictwa zdecydowały się na wskazanie OZGrafu jako jednego ze swoich najlepszych zleceniobiorców.

Głosy współpracujących wydawców dały także czwartą lokatę inowrocławskiemu Druk-Intro, które również nie osiągnęło nigdy wyniku gorszego niż miejsce dziesiąte. Znaczy to, że nasi liderzy naprawdę trzymają się mocno.

Ex aequo z OZGrafem i Druk-Intro uplasowała się Drukarnia Naukowo- Techniczna oddział PAP z Warszawy. Poskutkowało, można by sądzić, przywrócenie w 2008 roku na stanowisko jej dyrektora Andrzeja Janickiego. Po ewidentnie słabym ubiegłym właśnie roku (ósme miejsce) powrót na najbardziej nielubianą przez sportowców lokatę należy odczytywać za dobry prognostyk. I sukces. Wszystkie trzy wymienione firmy zdobyły w tym roku 418 punktów na 480 możliwych (87 proc.). Jak już wspomniano, głosy na nie oddały po trzy oficyny. Mało.

 

Dlaczego tak?

Obficiej niż w roku ubiegłym obdarzyli nas wydawcy uzasadnieniami przyznawanych przez siebie ocen. Miłe to, bo pokazuje, że nasza praca nie stanowi dla nich traumatycznego przeżycia, na które z drżeniem oczekują przez okrągły rok, zastanawiając się, jak uniknąć wypełniania przykrego obowiązku.

I tak, oceniając „terminowość realizacji zleceń” zwracano uwagę, że drukarniom „zdarzają się drobne wpadki w końcowym etapie produkcji: introligatorka, pakowanie i dystrybucja” (o Dimografie) lub że „bardzo wysoka jakość produktu w dużej mierze wynika z bardzo restrykcyjnych procedur” (o Opolgrafie). „Szczególnie etap przygotowania plików niesłychanie precyzyjny”, dodawał fachowo jeden z wydawców. „Nigdy nie miałam najmniejszych problemów z tytułami drukowanymi w tej drukarni, zawsze są wykonane perfekcyjnie”, stwierdziła pod adresem Colonela jedna z klientek. „Dobre odzwierciedlenie kolorów okładki” liczyło się dla kontrahenta poznańskiego Abedika, a sympatyczną recenzję „po prostu – perfekt” napisał jeden z ankietowanych oceniając warszawską firmę o wdzięcznej nazwie, której łatwo się domyślić. Ale już na „problemy z kolorami, niespasowaniem materiałów, oprawą zeszytową” zwracał uwagę edytor zlecający produkcję Łódzkiej Drukarni Dziełowej. Należałoby zapytać, czemu… to robi.

Również „terminowość realizacji zleceń” skłoniła wydawców do udzielania swoim partnerom pochwał lub wręcz przeciwnie – nagan. „Żaden tytuł produkowany w tej drukarni nie został opóźniony nawet o jeden dzień”, entuzjastycznie oceniono fachowość Colonela, zaś na w ogóle „bardzo krótkie terminy realizacji” w Perfekcie zwracał uwagę jeden z wydawców. „Zawsze na czas, a nawet przed czasem”, brzmiała z kolei pochwała wypowiedziana pod adresem krakowskiej drukarni GS, zaś na „duże opóźnienia w okresie sierpień-październik z uwagi na produkcję kalendarzy” wskazywał edytor drukujący także w krakowskiej Legrze. Co zdumiewające, punktualność zwycięzcy naszego rankingu podważył jeden z ankietowanych, pisząc, że „zdarzają się opóźnienia z powodu awarii maszyn, które są dość częste”, dodając do tego: „coraz dłuższe terminy dodruków”.

„Zawsze chętni do pomocy przy nietypowych zleceniach, fachowe doradztwo i konsultacja w miarę potrzeb”, skwitował ktoś „elastyczność” Opolgrafu, o tej samej cesze Colonela kto inny z kolei napisał wprost: „czujemy, że dla drukarni ważne są nasze sugestie; nie zdarzyło się, aby nawet najbardziej uciążliwe pomysły wydawcy napotkały na zniechęcenie i brak zrozumienia”. Brzmi fantastycznie. I jak tu nie przyznawać maksymalnej liczby punktów! „Otwartość na wszelkie sugestie, nowości i eksperymenty, na negocjowanie cen; terminy płatności i realizacji dopasowane do potrzeb zleceniodawcy”, komplementowano z kolei Pozkal.

„Jakość kontaktów personalnych” to zwykle kryterium, które daje wydawnictwom pole do popisu, gdy chodzi o możliwość kwiecistego wypowiadania się o kompetencjach współpracujących poligrafów. „Komunikatywni i kompetentni pracownicy” pracują – zdaniem jednego z edytorów – w poznańskiej firmie Edica. „Bardzo dobra współpraca na wszystkich etapach (włącznie z księgowością”, nie próbował ukrywać swoistej satysfakcji jeden z ankietowanych, gdy przyszło mu oceniać jakość współpracy z Opolgrafem. A „po prostu piątka” to ocena, z uzyskania której winni cieszyć się pracownicy Rzeszowskich Zakładów Graficznych. „Sami oddzwaniają bez względu na merytoryczną stronę tematu rozmowy i jej ważność, co jest dziś szalenie ważne w biznesie i kontaktach”, nie mógł się nachwalić załogi Colonela jeden z kontrahentów zakładu.

„Wszelkie pomysły można tam śmiało realizować: wszelkie wkładki, sztancowania, perforacje, uszlachetnienia, sposób pakowania, dystrybuowanie” ze znawstwem odniósł się do zakresu usług świadczonych przez Dimograf jeden z jego kontrahentów, inny z kolei, oceniając pod tym względem tryumfatora, wyznawał: „nie wszystkie pomysły możemy wspólnie realizować, część produkcji wykonywana jest w kilku miejscach, poszczególne elementy książek są dostarczane przez wydawnictwo do drukarni, co jest pewnym utrudnieniem”. Za trudności te Opolgraf musiał zadowolić się oceną 4. „W zależności od tego, z kim się kontaktujemy, ten obszar wygląda różnie; czasem zdarzają się drobne nieporozumienia i brak chęci wypracowania z klientem satysfakcjonującego obie strony rozwiązania”, narzekał na zwyczaje panujące – można sądzić – w Druk- -Intro. Ogólnie jednak mało kto w tym roku na ten aspekt współdziałania z poligrafami utyskiwał. Mamy nadzieję, że w niewielkim choćby stopniu przyczyniliśmy się do tego.

 

Kuba Frołow, Magazyn Literacki KSIĄŻKI 10/2009