środa, 22 marca 2017
WydawcaEditio Helion
TłumaczenieMichał Lipa
RecenzentPiotr Kitrasiewicz
Miejsce publikacjiGliwice
Rok publikacji2008
Liczba stron192


Książka jest zapisem rozmów jakie przeprowadziła ze znanym twórcą literatury
science-fiction jego przyjaciółka Gwen Lee. Pierwsza rozmowa nosi datę
10 stycznia 1982 r., ostatnia – 15 stycznia tego samego roku. Autor „Ubika”
opowiadał o swoich dziełach, życiu oraz światopoglądzie. Ten ostatni okazał
się dosyć skomplikowany, gdyż Dick mieszał w nim fantastyczno-naukową
fikcję z refleksjami wynikającymi ze swojej choroby psychicznej – schizofrenii
paranoidalnej. Niełatwo jest dociec, czy kiedy mówił o kosmitach, którzy
przynieśli życie na Ziemię lub o Obcych będących wśród nas, wynikało
to z jego przemyśleń intelektualisty, czy było wynikiem uaktywnionego zespołu
urojeniowego. Wynurzenia pisarza są także świadectwem twórczych
w pewnym sensie elementów choroby. Wyobraźnia autora kreowała wizje
i światy, a schizofrenia zaburzała dystans między światem realnym i urojonym,
co dało w efekcie prozę niezwykłą, przesyconą osobistymi lękami
i halucynacjami. Wykorzystywał on swoje wizje na kartach dzieł tworząc
sugestywne, mroczne fabuły, będące odbiciem dręczących go niepokojów.
Najwięcej miejsca rozmówcy poświęcili „Łowcy androidów”. Powieść
ta ukazała się pod tytułem „Czy androidy marzą o elektrycznych owcach?”,
ale ze względu na nakręcony przez Ridleya Scotta głośny film przerobiono
także jej tytuł przy kolejnych wznowieniach. Z relacji Dicka dowiadujemy
się dużo o zakulisowych faktach realizacji tego obrazu, między innymi to, że
Scott straszył pisarza „cementowymi bucikami”, jeśli zdradzi komukolwiek
to, co widział w studiu montażowym. Padają także interesujące uwagi dotyczące
rynku wydawniczego w Stanach Zjednoczonych, wysokości nakładów
książek science-fiction oraz liczby sprzedanych egzemplarzy powyżej
której wydawcy i autor zaczynają zarabiać.

Te swobodne rozmowy Gwen Lee podała do druku tak jak zostały
utrwalone na taśmie magnetofonowej, bez upiększeń i stylizacji.
Zaczynają się zdaniem: „No dobra, ty skurczybyku, tylko bez żartów”,
a kończą – „Boże, muszę lecieć Phil. Powinnam była wyjść dawno
temu. Muszę to wyłączyć”. W niecałe dwa miesiące po tych ostatnich
słowach Philip K. Dick już nie żył. Nie doczekał oficjalnej premiery
„Łowcy androidów”.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ