środa, 29 lutego 2012
WydawcaBellona
AutorGeorge Orwell
TłumaczenieBartłomiej Zborski
RecenzentUrszula Witkowska
Miejsce publikacjiWarszawa
Rok publikacji2012
Liczba stron320


Między Bogiem a prawdą, jak zwykł mawiać George Bowling… „Brak
tchu” aż po ostatnie zdanie! Powieść Orwella nie daje o sobie zapomnieć.
Na przemian drażni, ironicznie podśmiewuje się i szczerze bawi,
a przecież narracja chwilami bywa męcząca jak samo życie…

A już zwłaszcza życie Bowlinga, idealnie nieszczególnego czterdziestopięcioletniego
mężczyzny – głównego bohatera. George Bowling
ma żonę i dwójkę dzieci oraz posadę agenta ubezpieczeniowego. Jednym
słowem – stagnacja. Pewnego styczniowego poranka Bowling po
prostu się budzi i zamiast do pracy, idzie odebrać zamówioną sztuczną
szczękę. Tak to się właśnie zaczyna.

A później przenosimy się dzięki jego opowieści w czasy, gdy świat
był zupełnie inny… Anglia początku XX wieku. Matka w królestwie
swojej kuchni, ojciec wiecznie umorusany mąką i nieco starszy brat
rozrabiaka. Rodzinny sklep, którego bankructwa nie doczekają rodzice
George’a, zapomniany leśny staw za dworem, i oczywiście ryby.

Błogi spokój, dzika mięta, poczucie, że wszystko ma swoje miejsce.
Można zatonąć w opisie świata sprzed wojny i można zadrżeć
z przestrachu, gdy nagle wojna zdaje się dyszeć ciężko na wygrzanych
słońcem karkach. Bo „Brak tchu” to dopiero zapowiedź. Groźba tego,
co zdarzy się niebawem i nieuniknienie… a może ostrzeżenie sprytnie
ukryte w aluzjach.

„Powiedzcie bowiem sami, co jest przyjemniejsze: brzęk muchy
czy warkot silnika bombowca?” – pyta Bowling. I okazuje się, że odpowiedź
wcale nie jest aż tak oczywista.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ