Piątek, 9 kwietnia 2010
WydawcaRebis
AutorTim Willocks
TłumaczenieMaciej Szymański
Recenzent(lm)
Miejsce publikacjiPoznań
Rok publikacji2009
Liczba stron464


Więzienie w Green River zostało zaprojektowane
w Anglii, w XIX wieku w taki sposób, żeby sama
jego architektura stanowiła dla więźnia opresję stałej
i wszechobecnej kontroli. Nie było w nim miejsca,
przynajmniej dla ogółu niewtajemniczonych,
gdzie można było nie być na widoku. Przeszklone
zaś i wysokie dachy dawały tyle światła, że nie
było miejsc zacienionych. Projektant jednak nie
uwzględnił faktu, że jego dzieło miało być zrealizowane
w podzwrotnikowym klimacie Kalifornii, co
oznaczało, że stawało się szklarnią, przynajmniej do lat 80-tych, kiedy
założono w tym gigantycznym (2500 więźniów) pudle klimatyzację.

Autor thrillera przez lata pracował jako psychiatra zajmujący się leczeniem
uzależnień. Może dlatego przedstawiany przez niego więzienny
horror lokalizuje się bardziej w stanach duszy, uczuć i umysłu człowieka,
niż zewnętrznych represjach. Więźniowie, ale i strażnicy, to w dużej
części niebezpieczni psychopaci. Wśród pozostałych zaś poczucie
krzywdy i stłumione namiętności wywołują zachowania patologiczne,
skrajne, eksplozywne. Warunkiem przeżycia, koniecznym acz niewystarczającym,
jest konsekwentne trzymanie się egoistycznej zasady wypisanej na ścianie celi głównego bohatera, Raya Kleina: „nie mój je..ny
interes”. Bohater jest lekarzem-chirurgiem, skazanym za domniemany
gwałt, który sam przed sobą udaje, że do końca trzyma się reguły zapisanej
na ścianie. W dniu, w którym ma się dowiedzieć, czy wyjdzie
przedterminowo na wolność, w więzieniu wybucha bunt…

Dobre czytadło dla mężczyzn, jeśli można tak się wyrazić.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ