Po spektakularnym sukcesie czytelniczym cyklu wywiadów z „Masą”, czyli Jarosławem Sokołowskim, świadkiem koronnym w procesach rodzimych mafiosów, Artur Górski powraca do beletrystki. Chociaż po lekturze zastanawiam się, czy aby losy „egzekutora polskiej mafii” – tak brzmi podtytuł powieści – to li tylko pisarska imaginacja.
Książka obfituje w drastyczne sekwencje, soczyste dialogi, pościgi, strzelaniny. Bohaterowie są naszkicowani plastycznie, nie brak pięknych, mniej lub bardziej rozwiązłych pań. Akcja galopuje, a zło widać na każdym kroku. Słowem czytelnik ogląda oczyma wyobraźni kadry rodem z trzymającego w napięciu filmu gangsterskiego.
Świat tytułowego bohatera – używającego pseudonimu „Czerwony” – jest z jednej strony wykwintny, bogaty i barwny, z drugiej zaś cyniczny, bezwzględny i okrutny. „Czerwony” zrazu jest narkotykowym dilerem. Przypadkowo otrzymuje zlecenie na wykonanie zabójstwa – obiekt stanowi rezydent rosyjskiej mafii. Potem sukcesywnie wspina się po drabinie przestępczej hierarchii. Kolejne awanse znaczy krew.