Wtorek, 11 września 2018
WydawcaWydawnictwo Literackie
AutorGustaw Herling-Grudziński
RecenzentTomasz Zb. Zapert
Miejsce publikacjiKraków
Rok publikacji2018
Liczba stron232
Tekst pochodzi z numeru MLKMagazyn Literacki KSIĄŻKI 8/2018

„Dziennik pisany nocą” tegoż autora zajmuje poczesne miejsce w kanonie naszej diarystyki. Czy podobnie stanie się z niniejszymi zapiskami? Znacznie bardziej osobistymi, momentami wręcz intymnymi? Odnalazła je w archiwum rodzinnym córka Gustawa Herlinga-Grudzińskiego (kiedy doczekamy się jego biografii?). Nie wiadomo, czemu autor nie zdecydował się ich opublikować. Ani dlaczego przerwał wówczas prowadzenie dziennika. Rzucającego snop światła na ówczesny status i kondycję pisarza, ale również wiernie oddającego klimat epoki. Oto, gwoli zaostrzenia apetytu na lekturę, fragmenty: „1 stycznia 1957. Zupełnie samo, jak gdyby niepomyślane, wyskakuje z ukrycia i zagląda mi w oczy pytanie: Co ze mną będzie? Co ze mną będzie? Czy potrafię tak żyć, nie pisząc i nie kochając, interesując się tym, co mnie niegdyś obchodziło, raczej z przyzwyczajenia niż z prawdziwej ciekawości?”.

„19 lutego 1957. Mały coraz zabawniejszy i bardzo łobuzowaty. Kiedy zacznie mówić? Nigdy bym nie przypuszczał, że posiadanie dziecka może tyle znaczyć”.

„16 stycznia 1958. Nic. Nie mogłem ani pisać, ani myśleć, ani czytać. Zacząłem przed chwilą pić i pewnie nie skończę, aż mnie nie zwali z nóg. Ile bym dał za to, żeby móc z kimś pić! Żeby móc przynajmniej mówić! Nie po włosku, nie…”.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ