Po śmierci męża Blum kierowała się zasadą „oko za oko, ząb za ząb” oraz… głowa za głowę. Dosłownie. Zabiła morderców Marka, a zwłoki upychała hurtowo. Kiedy policja odkryła dwie głowy i cztery nogi w jednej trumnie, Blum musiała z córeczkami uciekać do Hamburga i pod fałszywym nazwiskiem zacząć nowe życie. A gdy przyszedł dzień zwracania długów, mężczyzna, któremu zawdzięczała nowe życie, zażądał, by zabiła dla niego człowieka. Problem w tym, że chodziło o kogoś, kto jest jej bardzo bliski… „Furia” to thriller dla czytelników spragnionych mocnych wrażeń. Mroczny i wciągający, zwalający z nóg poziomem zła i okrucieństwa.
Trudno się zdecydować, czy lubić Blum. Zabija ludzi. Z zimną krwią strzela do człowieka… Z drugiej strony kocha swoje córeczki i zrobi dla nich wszystko. Niewątpliwie Brünhilde Blum, poszukiwana międzynarodowym listem gończym właścicielka zakładu pogrzebowego, jest bohaterką pełną sprzeczności. Twardzielka o miękkim sercu znowu ma szczęście spotkać na swojej drodze ludzi, którzy wyciągają ją z tarapatów. Spotyka także ludzi, którzy ją w te tarapaty wpędzili. Na szczęście, jak optymistycznie Aichner kończy ostatnią część trylogii: „już wszystko dobrze”.