Wtorek, 13 lutego 2018
WydawcaZysk i S-ka
AutorPiotr Gajdziński
RecenzentPiotr Dobrołęcki
Miejsce publikacjiPoznań
Rok publikacji2017
Liczba stron480
Tekst pochodzi z numeru MLKMagazyn Literacki KSIĄŻKI 1/2018

Czy towarzyszka Zofia rzeczywiście przekazała do Muzeum – Domu Rodzinnego Władysława Gomułki w Krośnie „starą marynarę” towarzysza „Wiesława”, jak głosiła plotka po śmierci byłego pierwszego sekretarza PZPR? Tego się z jego biografii nie dowiemy, co w końcu nie jest wielką stratą. Dodajmy tylko, że Muzeum w Krośnie otwarto w 1985 roku, a teraz jest to dom prywatny. W rodzinnym Krośnie imieniem Władysława Gomułki jako pierwszą w Polsce nazwano Szkołę Podstawową nr 14, która jednak od 2007 roku nosi dumne imię „Polskich Olimpijczyków”, a imię swojego poprzedniego patrona wstydliwie ukrywa.

Władysław Gomułka jest z pewnością jedną z najbardziej kontrowersyjnych postaci w historii nie tylko PRL, ale też całej historii Polski. Jego biografię naznaczyła niezwykle silna linia podziału wśród członków kierownictwa partii. Z jednej strony byli „krajowcy”, czyli działacze komunistyczni, którzy okupację hitlerowską przeżyli w kraju i w tej grupie właśnie Władysław Gomułka był osobą najbardziej znaczącą. Drugą frakcję tworzyli „funkcjonariusze całkowicie podporządkowanego Moskwie Centralnego Biura Komunistów Polskich”, jak ich określa autor książki i zaznacza, że „echa tej toczonej w 1944 roku batalii będą pobrzmiewały w polskiej polityce do końca rządów Władysława Gomułki”.

Czytamy też, że był „najoszczędniejszym z I sekretarzy. Ale żaden z jego poprzedników ani następców nie roztrwonił swojego autorytetu tak skutecznie, jak on”. W tym zawiera się dramat tego polityka. Po przejęciu władzy w Polsce przez komunistów, Władysław Gomułka pełnił funkcję wicepremiera i ministra Ziem Odzyskanych, „i tam zapisuje najpiękniejszą kartę w swoim politycznym życiorysie. Imponującą. Bo też zadanie, którego się podjął, jest tytaniczne”. Tego nikt nie kwestionuje. Potem był więziony za „odchylenie prawicowo-nacjonalistyczne”, co dzisiaj brzmi całkiem absurdalnie, aby w glorii ofiary stalinowskiego systemu pojawić się w kryzysowym 1956 roku jako mąż opatrznościowy. Został I sekretarzem PZPR, a podczas pamiętnego wiecu na placu Defilad z nadzieją i aplauzem słuchało go 400 tys. ludzi. To gigantyczne poparcie stracił jednak w ciągu kilku miesięcy. Starsi dobrze, a czasem bardzo dotkliwie, pamiętają płynący z radia skrzeczący głos I sekretarza, wygłaszającego wielogodzinne nudne przemówienia. Lata 1967-1968 to okres nagonki antysemickiej, którą stwierdzeniem o „piątej kolumnie”, czyli zdradzie obywateli pochodzenia żydowskiego, zainicjował i swymi wystąpieniami podsycał. Był jednym z najbardziej gorliwych zwolenników inwazji na Czechosłowację w sierpniu 1968 roku, której skutki odczuwamy do dzisiaj w relacjach z naszymi południowymi sąsiadami.

Zakończenie jego kariery było przewrotne. 7 grudnia 1970 roku odniósł największy sukces w polityce zagranicznej, doprowadzając do zawarcia układu z Niemiecką Republiką Federalną, a już kilka dni później, gdy ogłoszono podwyżkę cen i zbuntowali się robotnicy na Wybrzeżu, do których nakazał strzelać – wiatr historii w osobie Edwarda Gierka, jego następcy, zmiótł go ze sceny politycznej.

Podtytuł „Dyktatura ciemniaków” jest świetnie trafiony, bo twórca tego epitetu, czyli Stefan Kisielewski „Kisiel” w tak bardzo lapidarny sposób nazwał ówczesny system polityczny.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ