środa, 6 września 2017
WydawcaNoir sur Blanc
AutorDonna Leon
TłumaczenieMałgorzata Kaczarowska
Recenzent(gs)
Miejsce publikacjiWarszawa
Rok publikacji2017
Liczba stron292
Tekst pochodzi z numeru MLKMagazyn Literacki KSIĄŻKI 8/2017

Kolejny tom opowieści o Wenecji, która jest odbiciem Italii – commissario Brunetti, jego rodzina i współpracownicy otwarcie dyskutują o bolączkach i problemach kraju. Jest ich niemało, choć prócz tych typowych dla wszystkich regionów – przeludnienie, wyludnienie, nadmiar albo niedobór turystów, przerost biurokracji, umacniająca się mafia, która sięga po coraz to nowe źródła dochodów (w Rzymie monopolizuje rynek narkotyków, dochody inwestując w turystykę), wszechobecna korupcja i nepotyzm – dochodzą jeszcze specyficzne dla Serenissimy: miliardy euro topione w projekt zapory, która ma odcinać miasto od morza i nie pozwolić na jego zalanie, czy blokujące wenecki port ogromne transoceaniczne statki wycieczkowe, przerastające najwyższe gmachy i wypluwające hordy turystów, którzy wydeptują jedynie ścieżkę do placu św. Marka i z powrotem, inne uroki pozostawiając, bo plan ich wycieczki nie daje im więcej czasu.

To już dwudzieste trzecie spotkanie z Brunettim, a właściwie jego miastem i rodakami. Leon, która mieszka w Wenecji od lat, jest wnikliwą obserwatorką i nie szczędzi Italii krytycznych słów. Czy dlatego nie pozwala na publikację swych powieści we włoskich przekładach? Wątpię, w końcu od dłuższego już czasu nie brak książek znacznie ostrzej pokazujących poziom upadku, jak chcą niektórzy, państwa włoskiego, polityków piętnujących z nazwiska i otwarcie domagających się szybkiej poprawy sytuacji. Narracja Leon jest łagodna, choć nawet ona zaczyna chyba wątpić w możliwość zmian – podczas kolacji u rodziców Paoli, żony commissaria, jej ojciec mówi otwarcie, że wyprowadza pieniądze z Italii, by „inwestować w kraje z przyszłością, kraje praworządne”. Wątek kryminalny, jaki pojawia się w książce – kradzież rzadkich woluminów i wyciętych z nich stron z weneckiej biblioteki – też wydaje się wskazywać na brak praworządności: hrabia Falier wspomina słynny rabunek starych książek z neapolitańskiej Biblioteki Girolamini. Straty liczone na tysiące odkryto w 2013 roku, złodziejem okazał się Marino Massimo de Caro, dyrektor placówki. Był znany w kręgach handlarzy i antykwariuszy, miał polityczne poparcie, które zapewniło mu stanowisko i lata bezkarności. Biblioteki włoskie są niestety na samym końcu listy obiektów kultury dotowanych przez państwo, brak im pracowników, katalogów, ochrony. Nie brak zaś wokół bogatych kolekcjonerów…

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ