Wtorek, 13 lutego 2018
WydawcaCzarne
AutorAdam Robiński
RecenzentKinga Dawidowicz
Miejsce publikacjiWołowiec
Rok publikacji2017
Liczba stron224
Tekst pochodzi z numeru MLKMagazyn Literacki KSIĄŻKI 1/2018

Jest dzicz, którą możemy zrobić sobie sami”. To jedno z pierwszych zdań otwierających reportaż Adama Robińskiego. Opowieść o tym, co na uboczu, co powszednie i z perspektywy głodnego odkrywcy nie może nosić miana egzotyki. A właśnie głód tego, co daje nam obce, dalekie, nieznane, ten dreszcz podniecenia w odkrywaniu innego to impuls, który pcha autora do wędrówki. Bycie
pionierem, a może raczej zabawa w pioniera. Znaczenie terenu po raz pierwszy, nazywanie go, oswajanie. Tworzenie mapy.

„Hajstry” to siedem opowieści o różnych zakątkach kraju. Na pozór znanych, towarzyszących nam w codzienności, zdawałoby się, że nawet lekko przykurzonych i wyblakłych w swojej urodzie, ale dzięki spojrzeniu autora nabierających nowego życia, pulsującego tętna. Zasługą jest niewątpliwie język, za pomocą którego Robiński opisuje naturę. Trzeba przyznać, że jest bardzo dobrym i czułym obserwatorem. Delikatne metafory przeplatane są mięsistymi porównaniami, które nadają rytm opowieściom. Miejscami język przybiera kształt ballady poetyckiej by za chwilę wytrącić czytelnika ze stanu rozkołysania i przenieść w rzeczywistość Wisły rządzonej brudem, ściekami, unoszącej martwe korpusy setek szczurów.

Jeden z bohaterów opowieści Robińskiego stwierdza, że „Przyrodę trzeba wyreżyserować”. Zdaje się, że autor potraktował tę refleksję jako klucz do konstrukcji opowieści o krajobrazie bocznych dróg. Czy będzie to opis Pustyni Błędowskiej czy Łuku Mużakowa (dla niewtajemniczonych to taki ziemski odpowiednik krajobrazu księżycowego, znajduje się na terenie województwa lubuskiego) tekst układa się niczym pokaz slajdów. Dostajemy historię przestrzeni, w której poszczególne role grają drzewa, skały, siły przyrody i zwierzęta, tworząc równolegle scenografię dla akcji. Zawsze są to aktorzy pierwszoplanowi, budują napięcie i określają perspektywę patrzenia.

Hajstry to jednak nie tylko przyroda, to także krajoznawcy, podróżnicy, badacze. I to oni zapełniają plan drugi. Robiński pchany głodem chodzenia dociera do historii ludzi związanych z danym kawałkiem ziemi. Pojawia się pasjonat gór związany zawodowo z Mazowszem, któremu to regionowi ostatecznie oddał serce i którego „leśno-bagienny warkocz” poznał od podszewki i naniósł na mapy jako szlaki turystyczne. Jest Wacław Nałkowski (ojciec Zofii) i jego historia pięciu tomów „Geografii malowniczej”. Jest Roger Deakin, autor „Wildwood”, owoc wieloletnich wędrówek po lasach, w tym także polskich. Autor co chwila oddaje im głos i dzięki temu otrzymujemy wielowymiarową opowieść, zbudowaną polifonicznie i uzupełniającą plan pierwszy.

W efekcie powstał reportaż, który pachnie radością odkrywania. Swoich własnych zachwytów krajoznawczych i tych, które rozpoznał u innych wędrowców.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ