środa, 14 marca 2018
WydawcaCzwarta Strona
AutorRemigiusz Mróz
Recenzent(gs)
Miejsce publikacjiPoznań
Rok publikacji2017
Liczba stron590/560
Tekst pochodzi z numeru MLKMagazyn Literacki KSIĄŻKI 2/2018

„Fenomen rynku”, „stachanowiec kryminału”, „maszyna do pisania”. Albo, jak sam o sobie mówi, człowiek uzależniony od wymyślania kolejnych fabuł: „By czuć się komfortowo, musi codziennie napisać 10-15 stron”. Zadebiutował „Kasacją”, tomem, który rozpoczął serię sądowych kryminałów z nietypowymi bohaterami, reprezentującymi dużą kancelarię adwokacką, mecenas Joanną Chyłką, kobietą o niewyparzonym języku i nader bezpośrednim zachowaniu, oraz aplikantem Konradem Oryńskim „Zordonem”, jej podopiecznym. Debiut zaskoczył – wartka akcja, nieustający słowny sparring między prawnikami a ich przeciwnikami – bardzo szerokie pojęcie, bo Chyłka szybko wywoływała konflikty z każdym, kto stanął jej na drodze, nie wyłączając swoich zwierzchników w kancelarii. Narracja Mroza wyróżniała się na tle dość standardowo konstruowanych polskich powieści kryminalnych, w których dialogi bywały naiwne i sztuczne, a opisy przytłaczały szczegółowością, popadając nieraz w banał.

Mróz stworzył specyficzny rodzaj powieści, która nazwałbym „kryminałem wygadanym” – 95 proc. tomu (każdego z dotychczasowych sześciu) to dialogi, przy pomocy których autor przedstawia tło, protagonistów, szczegóły sprawy, jej rozwój, postęp śledztwa, kolejne wydarzenia, przetargi i utargi prowadzone przez prawników, policję, służby bezpieczeństwa, samych oskarżonych. Nade wszystko zaś – burzliwie i nietypowo rozwijającą się relację (to jeszcze nie związek) głównych bohaterów, Chyłki i Zordona: kobieta z przeszłością i mężczyzna po przejściach, młodzi a już doświadczeni, kryjący to jednak i bojący się związku. Ordyński bardziej jest chętny, ale mniej przygotowany, Chyłka broni się jak może. Ten romans w tle również przyciągał uwagę.

Problemem jest to, że ten sposób narracji zaczyna po pewnym czasie – albo po którymś tomie – nużyć. Przytyki Chyłki, riposty Zordona, ataki pani mecenas, ośli upór aplikanta, słowny ping-pong zawsze kończący się remisem – bo przecież już się pisze nowy tom. Mróz wprawdzie twierdzi, że nie miał takiego zamiaru, ale „pióro go poniosło” – „nie jestem w stanie przewidzieć, co spotka dwójkę prawników”. Mniejsza z tym, gorzej, że stawia ich przed coraz dziwaczniejszymi zadaniami. Na pozór są to istotne kwestie prawne – w „Inwigilacji” mają do czynienia z muzułmaninem, który po pojawieniu się w Polsce uznany zostaje za potencjalnego zamachowca, „Oskarżenie” z kolei każe im konfrontować się z legendą „Solidarności”. Przeciw muzułmaninowi stoją nowe przepisy tzw. ustawy inwigilacyjnej, umożliwiającej policji i wszelakim służbom, od wywiadu po straż graniczną, podsłuchiwać obywatela, sprawdzać billingi rozmów i przeglądać korespondencję elektroniczną. Za bohaterem niezależnego związku ciągną się zarzuty o serię brutalnych morderstw, za co odsiaduje wyrok, teraz kontestowany jako efekt zemsty jego dawnych przeciwników. Rozwiązania w obu fabułach są niewiarygodne, przebieg akcji tym bardziej, widać błędy i pominięcia czy prześlizgiwanie się autora po niektórych wątkach. Nagromadziło się ich zbyt dużo, trudno wszystkie opanować – ale to przecież z założenia „pytel-krimi” (od pytlowania, co Chyłka zarzuca Zordonowi).

Nie dziwię się jednak, że książki Mroza mają tylu czytelników – wyedukowani na operach mydlanych i polskich serialach, z łatwością rozpoznają telewizyjną narrację w papierowych edycjach.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ