środa, 25 października 2017
WydawcaPrószyński i S-ka
AutorVictor Gorsky
Recenzent(gs)
Miejsce publikacjiWarszawa
Rok publikacji2017
Liczba stron696
Tekst pochodzi z numeru MLKMagazyn Literacki KSIĄŻKI 10/2017

Książka pisana z kwitów, przegadana o 500 stron i pozbawiona klimatu. Podobno nieocenzurowana, ale trudno powiedzieć, co miałoby tu być cenzurowane – autor nie zdradza tajemnic, nie podaje utajnionych adresów, nie rzuca prawdziwych nazwisk. Dowiadujemy się wprawdzie, że przykrywkowcy muszą handryczyć się o pieniądze na „szatnię” (ubrania) i że nie mogą przyznać się rodzinie, na czym naprawdę polega ich praca, ale o tym wie każdy, kto przeczytał choć kilka powieści policyjnych.

Tej wyraźnie brak redakcyjnej opieki – narracja jest zwyczajnie nudna, ciągnie się bez końca, przypomina dowcip o walkach partyzantów i Niemców, których wkurzony leśniczy wyrzucił w końcu z lasu. Brak tu napięcia, większych spięć (jeśli nie liczyć sporów w domu – bohater kreuje się na pantoflarza, który na synach odreagowuje strach przed żoną), kilku choćby spektakularnych akcji, przykuwających uwagę czytelnika. Pan policjant wraca po każdej wyprawie do kontaktowego mieszkania, podlicza paragony i szykuje kwity do przedłożenia zwierzchnikom. Przy okazji podsunął je czytelnikom.

Wydawca przedstawia autora jako emerytowanego oficera CBŚ, który po odejściu ze służby znalazł swoje nowe pasje. Szkoda, że pisanie stało się jedną z nich.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ