środa, 29 marca 2017
WydawcatCHu
AutorPiotr Mitzner
RecenzentJanusz Drzewucki
Miejsce publikacjiWarszawa
Rok publikacji2016
Liczba stron66


Piotr Mitzner jako poeta nie zwalnia tempa. Niedawno wydał potężny, bo liczący ponad pół tysiąca stron tom swoich poezji zebranych, zatytułowany „Wybiór” (2015), a zaraz potem zbiorek znacząco zatytułowany „polak Mały” (2016), a już na przełomie 2016 i 2017 serwuje nam następny tom wierszy „Klerk w studni”, obok którego nie da się przejść, tak jak przechodzi się obok setek tomików poetyckich, ukazujących się w Polsce rok w rok. Napisałem, że nie zwalnia tempa jako poeta nieprzypadkowo, bo przecież Mitzner jest także eseistą, tłumaczem, redaktorem „Nowej Polszy” oraz wydawcą, odnoszącym sukcesy w każdej z tych dziedzin. Podziwiam nie od dzisiaj zarówno jego talent, jak i pracowitość.

Wiersze składające się na „Klerka w studni” zostały napisane w charakterystycznej dla Tadeusza Różewicza wersyfikacji, co wcale nie znaczy, że jako poeta idzie Mitzner tropem Różewicza, nic z tych rzeczy. Faktem jest, że jego liryka jest oszczędna w wyrazie. Poeta panuje nad słowem, nad ekspresją, chociaż fantazji mu nie brakuje i raz po raz daje jej upust. Co najciekawsze, to poeta wsłuchany w puls żywej polszczyzny, tej nie tylko z radia i telewizora, ale z tramwaju, autobusu, pociągu, z ulicy i z uniwersytetu, ze sklepu i z biblioteki.

Oprócz wierszy krótkich, zwartych intelektualnie i lapidarnych pod względem formalnym, na tomik składają się formy dłuższe, takie jak „Grozi zawaleniem zakaz przebywania”, „Listy” i „W tej wrzawie”, ale jeśli dobrze przyjrzeć się tym tekstom, łatwo wyodrębnić z nich części składowe, które mogłyby funkcjonować jako samodzielne wiersze. Piotr Mitzner to mistrz krótkiej formy lirycznej.

Poetę interesuje zarówno egzystencja, jak i esencja, równie swobodnie posługuje się anegdotą, opowieścią, jak i metaforą. Z tym,
że tym, co napędza mechanizm jego poezji, a także poszczególnych wierszy, jest jak się wcześniej rzekło żywy, dynamiczny – bo nieustannie się zmieniający – język. Uprzedzając pytania: poeta nie przebiera w słowach – tak bywa nie raz i nie dwa, ale bywa też i tak, że powstrzymuje się, opiera się pokusom, jakie żywy język oferuje. Stąd rzadkiej urody teksty w rodzaju „Lata 2016”,  zadedykowanego poecie Wojciechowi Kassowi i jego żonie Jagience, kierującym Muzeum im. Gałczyńskiego w Praniu czy „Patrz!”, ofiarowanego Leszkowi Szarudze, poecie, prozaikowi i literaturoznawcy na jego 70. urodziny.

To, co najlepsze w poezji Piotra Mitznera, znajduję także w wierszach „Co kryje góra?”, „Po kolędzie”, „Ścieg”, w których to, co intelektualne przeplata się finezyjnie z tym, co z wyobraźni; to, co ciemne, z tym, co jasne; to, co oczywiste, z tym, co oczywiste nie jest, nie było i nie będzie.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ