środa, 30 stycznia 2019
WydawcaWydawnictwo Literackie
AutorSzczepan Twardoch
RecenzentŁukasz Gołębiewski
Miejsce publikacjiKraków
Rok publikacji2018
Liczba stron352
Tekst pochodzi z numeru MLKMagazyn Literacki KSIĄŻKI 1/2019

Czytelnicy „Króla” raczej nie oczekiwali kontynuacji i nowa powieść Szczepana Twardocha jest pewnym zaskoczeniem. Choć jednocześnie trzeba autorowi przyznać, że uniknął wtórności, przynajmniej w wymiarze literackim, bo kwestia światopoglądowa czy polityczna to osobny temat. W nowej powieści czytelnik poznaje wojenne losy Jakuba Szapiro i bliskich mu osób – żony, dwóch kochanek i dwóch synów. „Król” był książką łobuzerską o silnie socjalistycznym zabarwieniu, tu mamy natomiast wstrząsającą relację Żydów, którzy próbują przeżyć najgorszy koszmar – wywłaszczenie, getto, likwidację getta, Powstanie Warszawskie. To wstrząsająca książka o zagładzie, w której Jakub Szapiro z charyzmatycznego herszta bandy przeistacza się w zaszczutą, bezwolną ofiarę. Jakże inna jest atmosfera obydwu powieści, jakże inna kondycja psychiczna tych samych przecież ludzi. Przed wojną i w czasie wojny, dwa całkowicie oddzielone od siebie światy, choć na scenie zdarzeń ci sami aktorzy. Niesamowicie Twardoch potrafi opowiadać o ludzkich losach, o przeznaczeniu, o winie i karze. Mamy tu plejadę postaci drugoplanowych, których dzieje nie są tylko uzupełnieniem głównego toku narracji, one tworzą historię.

Twardoch stosuje styl narracji z wszystkowiedzącym narratorem. Wydawało się, że to anachronizm, że taka narracja musi trącić mentorstwem. Nic podobnego. Mamy tamten świat – świat wojny i świat, w którym przebywają narratorzy. Narracja jest dwuosobowa – ona, czyli żydowska prostytutka, Ryfka i on, czyli Dawid, syn Jakuba. Dwie narracje, ale jednakowo przerażający obraz świata.

Książka Twardocha budzi kontrowersje natury politycznej, historycznej i moralnej. Przedstawia obraz kolaborujących z Niemcami Polaków, Polaków prześladujących Żydów. Często stawia znak równości pomiędzy Polakami a Niemcami, pomiędzy okrucieństwem obu nacji, nawet pomiędzy winą. W mojej rodzinie cztery osoby mają swoje drzewka w ogrodzie w Jad Waszem, wśród nich babcia i prababcia, a także dwie ciotki. Ukrywały Żydów w Warszawie, ryzykując życie. Mimo tego książka Twardocha mnie nie oburza. Nie traktuję jej jako historycznego świadectwa, lecz jako relację bohaterów-narratorów tej wstrząsającej fabuły. Relację ukrywających się Żydów, którzy nie mieli takiego szczęścia jak ci, którzy znaleźli schronienie w domu mojej prababki. Inna sprawa, że na pewno ta powieść nie przysłuży się nie najlepszym ostatnio relacjom polsko-żydowskim. Pozostawiając jednak te kwestie z boku, nie mam wątpliwości, że mamy do czynienia z wielką literaturą. Poruszającą, budzącą szereg emocji, bynajmniej nie tylko natury historycznej czy politycznej.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ