Czwartek, 30 marca 2017
WydawcaInstytut Studiów Politycznych Polskiej Akademii Nauk
AutorMaciej Łuczak
RecenzentTomasz Zb. Zapert
Miejsce publikacjiWarszawa
Rok publikacji2016
Liczba stron198


Przez pryzmat komedii Stanisława Barei częstokroć postrzegamy Polskę Ludową. Nic bardziej błędnego. Może i PRL był najweselszym barakiem w gronie demoludów, lecz dominowały w nim jednak strach, łzy, ból, kłamstwo i absurd. To ostatnie piętnowały niezapomniane i ponadczasowe (czego dowodem choćby zachwyt mojej progenitury) dzieła niekoronowanego króla krzywego zwierciadła: „Poszukiwany, poszukiwana”, „Nie ma róży bez ognia”, „Brunet wieczorową porą”, „Miś”, „Alternatywy 4”, „Zmiennicy” oraz „Co mi robisz, jak mnie złapiesz”, którego bohater – grany przez Bronisława Pawlika – trafił na teren „silniestrzeżonego obiektu”, legitymując się metką dziecięcego koła ratunkowego, czyli – jak głosił napis – „przedmiotu dmuchanego rekreacyjnego”. Etymologiczny wątek epoki słusznie minionej drąży też autor niniejszej publikacji, w niedalekiej przeszłości zasłużony popularyzator – a nierzadko też odkrywca – sekretów rodzimej kinematografii (vide jego biografia Barei, wiwisekcja „Rejsu”, tudzież opowieść o dokonaniach aktorskiego tandemu Jan Himilsbach-Zdzisław Maklakiewicz).

„Socjalistyczny realizm magiczny nakazywał, pisze Maciej Łuczak, aby odmienić pospolity status zwyczajnych przedmiotów poprzez nadawanie im nazw skomplikowanych i udziwnionych. Językoznawcy wymyślali także definicje najprostszych czynności, dzięki którym sprzątaczka mogła stać się »konserwatorem powierzchni płaskich«, posługującym się nie prymitywną miotłą, lecz »zmiataczem płaskim«. Osiągnięciem Międzynarodowego Sympozjum Naukowego »Ochrona człowieka w środowisku pracy« (Poznań 1976) była definicja zamiatania, która oznacza: »przesunięcie warstwy materiału za pomocą elementów elastycznych (szczotek, zmiotek)« oraz zmywania polegającego na: »wykorzystaniu ruchu wody do porwania, przemieszczenia i transportu materiału«. Śliniak stał się »podgardlem dziecięcym«, naparstek »palcochronem stalowym«, a pantofle »wsuwkami męskimi«. Rzeczownik zwis uzyskał dwa przymiotniki: »męski« oznaczający krawat oraz »sufitowy«, czyli lampę. (…) Klamka stała się »ciągadłem«, a sitko »przeciskiem«. Natomiast nudny, opisowy termin: »liczba sztuk garderoby wypranej w ciągu dnia pracy pralni« został przemianowany na »upiór dzienny«”.

Po tak zabawnym cytacie wypada tylko pogratulować Łuczakowi, ufając, że na kolejne książki tego cenionego adwokata nie będziemy musieli długo czekać.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ