środa, 14 lutego 2018
WydawcaRebis
AutorPhilip K. Dick
TłumaczenieArkadiusz Nakoniecznik
RecenzentTomasz Gardziński
Miejsce publikacjiPoznań
Rok publikacji2017
Liczba stron266
Tekst pochodzi z numeru MLKMagazyn Literacki KSIĄŻKI 1/2018

„Labirynt śmierci” nazywany jest najmroczniejszą powieścią Dicka. I są ku temu powody. Fabuła powieści obraca się wokół typowych dickowskich motywów, ale autor przetwarza je w niezwykle ciekawy sposób. Na niegościnną planetę Delmak -O kolejno przybywa czternaścioro obcych sobie ludzi. Każde z nich było niezadowolone z dotychczasowego życia i poprosiło o przeniesienie. Nie znają celu misji, a zepsuty przekaźnik wyklucza prośbę o pomoc. Uwięzieni na Delmak-O próbują rozwikłać tajemnicę ich pobytu, a jedynym miejscem, gdzie mogą znaleźć odpowiedzi jest podróżujący po powierzchni budynek nieznanego przeznaczenia. Poddani wyniszczającej paranoi kolonialiści muszą zacząć współpracować, jeśli chcą wydostać się z planety. Zwłaszcza że ktoś lub coś po kolei morduje kolejnych z nich.

Philip K. Dick wykorzystuje tu strukturę typowego slashera, by pokazać znaczenie śmierci w ludzkiej podmiotowości. W typowym horrorze śmierć postaci nie ma większego znaczenia. Wszyscy poza postaciami pierwszoplanowymi stanowią jedynie mięso armatnie dla mordercy, wobec czego nie trzeba dokładnie przedstawiać ich podłoża psychologicznego. W „Labiryncie śmierci” mamy do czynienia z sytuacją odwrotną. To właśnie psychologizm postaci stanowi klucz do rozwiązania zagadki.

Jest to zarazem powieść pełna fałszywych tropów, z zamazanym związkiem przyczynowo-skutkowym. Dick wykorzystuje technikę różnych punktów widzenia, by pokazać subiektywizm sytuacji. Narrator blisko śledzi poczynania różnych postaci, a subiektywne ich spojrzenie na świat zaburza jego wiarygodność. Amerykański pisarz okłamuje czytelnika nie tylko wewnątrz samej opowieści, ale również na poziomie meta. Tytuł powieści, wstęp autorstwa Dicka, a nawet zamieszczony na końcu książki spis treści – każdy z tych elementów okazuje się niewiarygodny. A przynajmniej nie w oczywisty sposób, do jakiego teoretycznie zostały powołane.

Ta fundamentalna niepewność co do prawdziwości oglądanych wydarzeń stoi w kontrze do filozoficzno-religijnych podstaw świata przedstawionego. W uniwersum „Labiryntu śmierci” istnienie boga zostało niepodważalnie, w naukowy sposób udowodnione. Modlitwy przesyła się za pomocą technologii niczym wiadomości głosowe. Jaki jest jednak cel boga, który wysyła bohaterów na pewną śmierć? Bo skoro istnieje i podejmuje jakąś decyzję, to musi to robić w sposób świadomy. Odpowiedź na to pytanie starają się znaleźć bohaterowie, a wraz z nimi czytelnik. Dick nie byłby oczywiście sobą, gdyby finalny wniosek nie był z gruntu pesymistyczny (choć nie beznadziejny).

„Labirynt śmierci” to powieść, w której Dickowi udało się w mistrzowski sposób połączyć przystępną formę z intrygującą i nieoczywistą opowieścią. Nie każdemu czytelnikowi przypadnie do gustu finałowy twist, a niektórych zapewne odrzuci krwawa otoczka. Można się też zastanawiać, na ile czar powieści działa przy ponownej lekturze, gdy formalne i fabularne tajemnice są już znane. Wszystkie te potencjalne obiekcje nie zmieniają jednak faktu, że motywy zawarte w powieści wciąż są niezwykle żywe. Dick zawsze potrafił zadawać ciekawe pytania. Jego słabością często bywały odpowiedzi – podane ze zbytnią nadgorliwością, często krzywdzące dla osób mających odmienny punkt widzenia. W „Labiryncie śmierci” Dick tylko sugeruje. Pozwala by czytelnik sam zmierzył się z odpowiedziami. I robi to z korzyścią dla wszystkich zainteresowanych.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ